„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Albo fakty, albo „co się komu wydaje”

„Jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy. Doskonałość nie jest jednorazowym aktem, lecz nawykiem.” (Arystoteles)

Ludzie uwielbiają tworzyć iluzję na własny temat. Lubią udawać kogoś, kim nie są. Lubią zakładać różne maski i nabierać innych na swój zupełnie fikcyjny wizerunek.

Pół biedy jeśli robią tę maskaradę dla innych. Kłopoty zaczynają się jak udają sami przed sobą. Jak sami siebie nabierają, że są kimś innym, niż są w rzeczywistości. Jeśli w to uwierzą, zaczynają się problemy.

Szczególnie dotyczy to ludzi pracujących kreatywnie. Wiedzieć kim się jest, a kim się nie jest, to bardzo ważne dla artysty. Wiedzieć, w czym się jest mocnym, w czym słabym, znać swoje atuty, umieć właściwie ocenić swoje możliwości – to bardzo cenna wiedza.

Niestety bardzo rzadka. Wciąż więcej jest pozy i udawania, niż racjonalnego i trzeźwego podejścia do samego siebie i tego, co się robi.

I tak ludzie pracujący na co dzień przy serialach sami siebie uważają za Wielkich Artystów Awangardowych, którym nikt dotychczas nie dał szansy. Zupełnie jakby stała praca przy popularnym serialu była czymś niegodnym.

Filmowcy zarabiający głównie na robieniu reklamówek telewizyjnych z pogardą patrzą na kolegów z seriali, bo to przecież obciach robić seriale. Sami siebie oczywiście uważają za wspaniałych, światowej klasy profesjonalistów czasowo tylko pracujących przy reklamowaniu płynu do mycia toalet.

Fotografowie pracujący na codzień dla najtańszych kolorówek z pogardą patrzą na zdjęcia z magazynu National Geographic przekonani, że sami zrobiliby o wiele lepsze foty.

Muzycy grający po prowincjonalnych weselach śmieją się z uznanych gwiazd i wytykają im brak muzycznego wyrafinowania.

W każdym środowisku można kogoś takiego znaleźć – „Jestem świetny, ale jeszcze nie było okazji żebym to udowodnił.”; „Jestem wspaniały, ale podły świat nie daje mi rozwinąć skrzydeł.”; „Jestem prawdziwym geniuszem, ale miernoty, z którymi pracuję nie dają mi się wybić.”

I sami ulegają tworzonej autoiluzji. Zaczynają w nią wierzyć. Czasami trzymają się jej kurczowo przez wiele lat.

Tymczasem w życiu liczą się tylko fakty.

„To co się komu wydaje” nie ma najmniejszego znaczenia.

I każdy jest tym, co robi na co dzień. Jeśli codziennie jeżdżę na plan serialu, to jestem reżyserem serialowym (nie Martinem Scorsese). Jeśli jestem aktorem podkładającym głos pod kreskówki dla dzieci, to tym właśnie jestem (nie Bradem Pittem).

Oszukiwanie samego siebie, do niczego nie prowadzi. Chcesz być kimś innym – rób coś innego.

Chcesz być hollywoodzką gwiazdą – jedź do Los Angeles. Chcesz być wielkim pisarzem – pisz. Chcesz być awangardowym reżyserem – przestań robić reklamówki i weź się za awangardę.

O tym, kim jesteś naprawdę, mówią fakty: co dotychczas zrobiłeś, co robisz teraz, jaki to ma oddźwięk, jaki przynosi skutek.

Chyba że wolisz żyć złudzeniami.


14 Komentarzy on “Albo fakty, albo „co się komu wydaje””

  1. zarloczny pisze:

    widzę, że pierwsze wrażenia z planu się pojawiły :)

  2. Myślałem, że będzie o przenikaniu życia i kreacji, a tu o zazdrości, niespełnieniu i ukłuciu ambicji…Kiedyś w kinie siedział za mną młody operator i przez cały film powtarzał do kolegi – „Widzisz to ujecie? Ja zrobiłbym to inaczej…”.
    Oglądaliśmy Woyzeck’a.
    To jest kwestia pewnej postawy. Niektórzy wyrastają z tego po iluś latach, a inni muszą męczyć się całe życie…
    Pewnie w świecie zawodów kreatywnych jest z tym gorzej niż gdzie indziej.

  3. JO pisze:

    Nic dodać, nic ująć.
    Świetny wpis!

  4. Andrzej pisze:

    A tu bach: Foremniak odchodzi z ekipy! No, macie! Zaraz, a czy można by wkręcić jedną moją znajomą szczupłą czterdziestoletnią kobietkę? Jest tylko ciut niższa od Pani Foremniak.

  5. ZiKo pisze:

    Bo to wszystko się rozbija, o ten podkreślany przez Pana ból d… Wszyscy chcielibysmy być artystami, gwiazdami, ale bezbólowo, na skróty, na podstawie zapowiedzi, że np. od dzisiaj jestem scenarzysta, ze pracuję nad czymś, myslę o czymś, itp. A tak naprawde to chyba trzeba posadzić d… na krześle (taborecie, zydlu, hemoroidach) i rzeźbić, rzeźbić, rzeźbić…

  6. warqula pisze:

    „kiedyś będę .. błąd… Ty nigdy nie będziesz”

  7. śliwek pisze:

    Mam głowę pełną fantastycznych przygód, bohaterów, fabuł na trzy scenariusze w tym roku i na co najmniej następne kilkanaście lat pisania … są one fantastyczne, ale niestety żaden producent czy reżyser nie chce ich ode mnie kupić … takich wpisów na każdym forum internetowym związanym w jakikolwiek sposób ze scenopisarstwem jest multum. Oczywiście wina leży zawsze po stronie tej mafii, tej hydry potwornej, tych producentów i reżyserów którzy tylko swoich wpychają i obsadzają i ciągną za uszy. Bo ja głowę pełną doskonałych pomysłów mam … cóż z tego że nawet nie spisanych … one doskonałe są i basta.

    Aż się boję co o mnie sobie myślą ci, którym powtarzam że moim marzeniem to jest pisać te durne seriale telewizyjne, te gnioty do kotleta, te mało ambitne komedyjki, te tanie sensacyjki … :)

    Do tego bólu dupy związanego z pisaniem można się przyzwyczaić, można go nawet polubić :).

  8. mistmist pisze:

    A iluż czytających ten blog jest święcie przekonanych, że o niebo lepsze notki by pisali, temat uchwycili… :)

  9. Ignac pisze:

    w jednym z warszawskich lokali ,pamiętających bardzo dobrze PRL ,nieopodal wytwórni filmowej widnieje piękny komentarz do powyższego wpisu : „Mistrzów świata uprasza się o spokój”.

  10. telemach pisze:

    mój, niegdyś serdeczny, potem mniej serdeczny przyjaciel N. poświęciwszy 12 lat na hołubienie autoiluzji, że jego przeznaczeniem jest zostać Antonionim (a przynajmniej Wimem Wendersem), stwierdził, że systemu nie da się pokonać i postanowił poświ ęcić się pisaniu dla filmu i TV. Po następnych 6 latach (niekoniecznie uwieńczonych powodzen iem), pojawił się wzburzony na moim progu i poinformował mnie o skandalu polegającym na tym, że odrzucono właśnie jego wniosek o przyznanie stypendium dla młodych twórców, uzasadniając to absurdalnym twierdzeniem, że jakoby przekroczył 45 rok życia.

    Przekroczył.

  11. Matt pisze:

    Maska to nic złego tylko trzeba wiedzieć, że się ją ma. Gorzej jak komuś ta maska wtopi się w gębę, wtedy pozamiatane…

  12. mirek pisze:

    Ale z drugiej strony, panie Piotrze…

    Wszak mamy marzenia! Marzenia które każą sięgać gdzie wzrok nie sięga! Jak najbardziej zgadzam się z Pańskim wpisem. Bufonów mamy wokół siebie od metra, ale musimy też odróżnić życie w autoiluzji od życia z marzeniami.

    Gdyby tak wprost zinterpretować Pański wpis, to J.K Rowling w dalszym ciągu pobierałaby zasiłek z opieki społecznej, a Neil Armstrong dalej spoglądałby w stronę księżyca…

    Warto próbować. Warto starać się zmieniać swoje życie. Każdej karierze musi towarzyszyć łut szczęścia. Nie ma się co załamywać gdy go nie widzimy, ale każdy z nas MUSI próbować. Znam to z autopsji. Mojego wydawcę znalazłem po 3 latach – bez żadnej protekcji i znajomości. I uważam że to był ten łut szczęścia. Reszta w moich rękach. I marzeniach że mimo że nie jestem kim innym to MOGĘ NIM BYĆ, jeżeli tylko starczy mi determinacji.

    Bez marzeń, dążeń i tej szczypty wiary w siebie (której nadmiar może przerodzić się w autoiluzję) człowiek umiera 50 metrów od miejsca swoich narodzin.

  13. Paweł pisze:

    Panie Piotrze, a jak Pan się zapatruje w takim razie na czyjeś AMBICJE zostania kimś, kim się jeszcze nie jest? :-)


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s