Vicky Cristina Barcelona
Opublikowane: 19 kwietnia 2009 Filed under: Filmy | Tags: film, Hiszpania, komedia, Recenzja, Woody Allen 3 Komentarze
Lekka, urocza, pełna wdzięku i doskonałego humoru komedia. Smutna opowieść o meandrach miłości, miejscami gorzka, miejscami do bólu prawdziwa. Kolorowa, doskonale sfotografowana laurka na cześć Hiszpanii, jej pejzażu, jej klimatu, smaku i inności. Wszystko w jednym filmie, wszystko spójne, interesujące, wciągające i na najwyższym poziomie.
To oczywiście Woody Allen, starszy pan z Nowego Jorku, który z uporem maniaka, co roku, jesienią pisze scenariusz, potem obsadza go najlepszymi aktorami, reżyseruje i dostarcza zdumionemu światu kolejny film wart zobaczenia.
Nie jest to oczywiście film dla każdego, bo coś takiego jak „film dla każdego” nie istnieje. Jeśli ktoś lubi mordobicie, akcję, efekty i superbohaterów walczących w przestworzach żeby ocalić świat to ten film mu się nie spodoba. Jeśli ktoś lubi filmy o miłości (ja lubię) to koniecznie powinien się wybrać.
Historia jest prosta, w każdym razie tak się zaczyna, potem komplikuje się w bardzo interesujący sposób. Dwie przyjaciółki, młode amerykanki jadą na wakacje do Hiszpanii, poznają przypadkiem intrygującego malarza i zaczyna się. Lekkość z jaką przychodzi Allenowi kreślenie doskonale zgrabnych figur dramaturgicznych jest zdumiewająca. Ten 74 letni pan jest bardzo dzisiejszy, bardzo na czasie, bardzo dobrze obserwuje, świetnie pisze, o reżyserowaniu nie wspomnę.
Gorąco polecam.
Zamówiłam sobie na płycie ten film.Po obejrzeniu trailera myślę ze warto będzie go obejrzeć:)
Dobry film ale zakończenie trochę mdłe, w moim odczuciu lepszy byłby koniec gdyby strzał z pistoletu mocno zranił kobietę i ledwo by ją odratowali w szpitalu. To moja subiektywna ocena.
Zakończenie tego filmu faktycznie zabija ćwieka, ale moim zdaniem z innego powodu. Nie odebrałem go jako złe ani mdłe, ale wyszedłem z kina w pierwszej chwili rozczarowany: w moim odczuciu Vicky i Cristina opuszczają Barcelonę ani trochę nie zmienione – na końcu filmu pozostają dokładnie takimi samymi osobami, jak były na początku. Tak, jakby wszystkie te wydarzenia nie odcisnęły na nich żadnego piętna.
Potem jednak dotarło do mnie, że taki był pana Allena zamysł – chciał nam pokazać osoby, które pod wpływem takich wydarzeń pozostają niezmienne, aby zwrócić nam uwagę, że niedawanie się ukształtować przez okoliczności i doświadczenia sprawia, że życie traci sens i wydaje się jałowe.