Podsumowania, prognozy, postanowienia i życzenia
Opublikowane: 31 grudnia 2009 Filed under: Życie | Tags: nowy rok, podsumowania, postanowienia, priorytety, prognozy, sylwester, życzenia 5 KomentarzyTak zazwyczaj kończy się stary rok. Na podsumowaniach, prognozach, postanowieniach i życzeniach.
Wszędzie tego towaru pełno. W telewizji, prasie, blogach i portalach. Ja również to zrobię, ale krótko. Dorzucę również coś, co jest moim zdaniem dużo ważniejsze od tych czterech noworocznych wyrazów.
Bo jest coś znacznie sensowniejszego w myśleniu o starym i nowym roku niż podsumowania, prognozy, postanowienia i życzenia. I zanim z hukiem wjedziemy w 2010 rok polecam słowo „priorytety”.
Ale najpierw o tym co wszyscy:
Podsumowania – Przydają się. Dobrze jest spojrzeć z dystansu na to co się udało i co się nie udało w ostatnich 365 dniach. Ten rok był dla mnie dobry, pracowity i owocny. Dawno już tyle nie pisałem i dawno nie przebywałem tyle na słońcu. Taki mały, uroczy paradoks tego roku.
Prognozy – Przewidywanie przyszłości to zabawa i tak należy ją traktować. Każdy, kto ze śmiertelną powagą zabiera się za futurologię rozśmiesza mnie do łez. Nawet meteorolodzy. Ale do rzeczy – Ten rok będzie dobry. Koniec kropka.
Postanowienia – To też rodzaj zabawy, który trwa parę styczniowych dni albo tygodni. Potem wszystko wraca do normy. Nie ma w ludziach nic słabszego od silnej woli. We mnie również. Dlatego nie należy traktować tej zabawy poważnie, choć nie przeczę, że paru osobom udało się dotrzymać noworocznych obietnic. Jeśli ktoś umie wymyślić coś bardziej oryginalnego od rzucania palenia, odchudzania, czy zwiększonej aktywności fizycznej to życzę powodzenia, jeśli nie, to nic nie życzę, bo po co.
Życzenia – Składałem je przy okazji Bożego Narodzenia więc nie ma sensu się powtarzać. Dorzucę tylko jedno. Życzę wszystkim, żeby dbali o to, co dla nich ważne i żeby umieli właściwie te priorytety wybrać.
I jeszcze o priorytetach:
Podobno mądrość polega właśnie na tym, żeby umieć odróżniać rzeczy ważne od rzeczy błahych i nieistotnych. Zgadzam się z tym. W przerwie pomiędzy sylwestrową zabawą, tańcem, alkoholizowaniem się, odpalaniem petard i przypadkowym seksem z kim popadnie ;-) polecam krótką, samotną refleksję na temat priorytetów.
- Co jest teraz dla mnie ważne?
- Co okazało się ważne w mijającym roku?
- Co odegrało w nim największą rolę?
- Co mojego po tym roku zostanie?
- Co mnie najbardziej usatysfakcjonowało?
- Co najmilej wspominam?
- Z czego jestem dumny i zadowolony?
- Jak wygląda stan moich marzeń? Ile się spełniło, ile wciąż czeka?
Wystarczy kilka właściwych słów w odpowiedzi na każde z tych pytań, żeby zarysowały się priorytety na przyszły rok. Tych priorytetów należy się trzymać, im tylko poświęcać czas i uwagę.
I należy to robić każdego ze wszystkich 365 dni 2010 roku. Codziennie.
A co robić z rzeczami nieważnymi? Olewać ;-)
Bardzo Dobrego Roku, życzę Tobie, Piotrze i Twoim Blogoczytaczom, którzy, tak jak ja, chętnie Cię odwiedzają. :)
Witam w 2010 i dorzucam swoje „trzy centy” do priorytetow. Prawde mowiac to nie moje tylko gdzies kiedys uslyszane albo przeczytane. Spodobalo mi sie bardzo, a brzmi to mniej wiecej tak: „Kiedy chcesz cos osiagnac w zyciu, upewnij sie, ze Twoje dzialania nie zaprzeczaja Twoim pragnieniom”. Ta cybernetyczna droga przesylam Ci Piotrze i Twoim (jak to ladnie Kolekjonerka Wizytowek ujela) „Blogoczytaczom” zyczenia (nie moge sie oprzec :-) HAPPY NEW YEAR!
Ja również pozdrawiam Panie Piotrze i życzę wielu skukcesów w nowym roku. „Nie ma nic tak słabego jak silna wola”… To brzmi efektownie i filmowo. Mój komentarz: Nie ma nic tak potrzebnego jak silna wola. Niech będzie i czasem słaba… Pozdrawiam Jacek P.
Jeszcze jedno. Lubię wchodzić do gorącej wody: jak odebrał Pan film „Avatar”? Wielu kręci nosem, że scenariusz dla naiwnych, że płaskie przesłanie. A mnie się obraz podobał, efekty olśniewające (te przestrzenie i przepaści!), bohater jest kaleką (pocieszenie dla niepełnosprawnych) ci zaś którzy psioczą na scenariusz niech napiszą lepszy. Przecież film to jest w istocie rozrywka i show, a miejsce dzieł ambitnych jest gdzie indziej: w bibliotekach i na partyturach w filharmonii. Pozdrawiam.
Jeszcze nie widziałem Avatara. Ale zgadzam się z tym, co Pan pisze – film to przede wszystkim rozrywka ;-)
Również pozdrawiam.