Spotkania z obcymi
Opublikowane: 5 października 2010 Filed under: Scenopisarstwo | Tags: dramaturgia, obcy ludzie, opowieści, Scenopisarstwo, spotkanie, społeczność 8 KomentarzyNie, nie chodzi o UFO. O tym będzie kiedy indziej. Chodzi o obcych ludzi.
Wiecie, że częste, czy wręcz codzienne spotykanie obcych ludzi jest przeżyciem stosunkowo młodym w historii ludzkości.
Ma nie więcej niż parę tysięcy lat. Dokładnie tyle ile cywilizacja osiadła, rolnicza, pierwsze miasta i większe, bardziej złożone społeczności.
Wcześniej w okresie wspólnoty plemiennej i życia koczowniczego spotykanie obcych ludzi było stosunkowo rzadkie. Ludzie żyli w niewielkich grupach plemiennych i znali się jak łyse konie. Taka grupa liczyła kilkadziesiąt, kilkaset osób i wszyscy jej członkowie byli czymś w rodzaju jednej wielkiej rodziny. Spotkanie kogoś obcego było wielkim świętem, sensacją i sporym wydarzeniem.
Teraz wystarczy wyjść na ulicę. Wszędzie zmierzają ludzie, którzy się nie znają. Patrzą na siebie. Nie odzywają się. Mijają się obojętnie.
Kiedyś jeszcze 10, 20 tysięcy lat temu było to nie do pomyślenia. Obcy był wtedy bardzo ważny. Można było się czegoś od niego nauczyć, można było coś wymienić, można było się z nim rozmnożyć. To ostatnie było szczególnie ważne, bo każda niewielka, zamknięta społeczność potrzebowała świeżej krwi. Chów wsobny prowadził do degeneracji i ludzie zawsze dobrze o tym wiedzieli.
Człowieka prehistorycznego otaczali sami swoi.
Dzisiaj otaczają nas obcy. Zależymy od nich. Musimy z nimi współpracować, spotykać się, zarządzać nimi, albo być przez nich zarządzani, musimy wchodzić z obcymi ludźmi w skomplikowane zależności. I jest to dla nas bardzo trudne. Bo zostaliśmy ukształtowani w zupełnie innych warunkach. Wciąż genetycznie jesteśmy prehistorycznymi praludźmi najbardziej lubiącymi przebywać w towarzystwie swojaków, znajomych, rodziny, klanu.
Ale spotkania z obcymi są ciekawe, bo rodzą napięcia. Rodzą dramaturgię.
Zauważyliście, że większość dobrych opowieści to opowieści o spotkaniu z obcym człowiekiem? Najlepsze filmy, książki, dramaty to zazwyczaj opowieści, w których punktem wyjścia jest spotkanie nieznających się wcześniej ludzi.
To fascynujący temat. Wystarczy wziąć dwie zupełnie różne, nie znające się istoty ludzkie i je ze sobą spotkać. Potem tylko trzeba wyciągać logiczne wnioski z tego spotkania i fascynująca opowieść gotowa.
W filmie Rambo ( Pierwsza krew), spotkanie Rambo z szeryfem Teasle. W filmie Shrink, spotkanie Cartera z Jammą – moje dwa ulubione filmy.Pozdrawiam.
„Zauważyliście, że większość dobrych opowieści to opowieści o spotkaniu z obcym człowiekiem? Najlepsze filmy, książki, dramaty to zazwyczaj opowieści, w których punktem wyjścia jest spotkanie nieznających się wcześniej ludzi.”
Piotrze, you are kidding, aren’t you?
To, że ładunek dramatyczny zawarty w porannym spotkaniu teścia z teściową przed drzwiami do łazienki nie stanowi dobrej prognozy na dalszy wzrost napięcia w sensie crime noir – szczególnie jeśli role drugoplanowe to szwagier, jego córka i sąsiad – też zaczyna mi (powoli) świtać.
Otwartym pozostaje pytanie, czy opis drogi szwagra do bioura przy pomocy tramwaju i autobusu MZK stanowi dobry materiał na melancholijny „road movie”?
Kiedyć Menzel by może potrafił coż takiego zrobić. Obawiam się jednak, że tego rodzaju poetyka umarła.
Sorry. Nie mogłem się powstrzymać.
Sęk w tym, że nie zawsze. Nie zawsze dramaturgia rodzi się ze spotkania obcych ludzi. Czasami wewnątrz rodziny, grupy przyjaciół, miedzy kochankami jest takie napięcie, że można pisać o tym epopeje, dramaty i filmy wojenne.
My note is awaiting moderation? Why?
Because all comments on this blog are moderated. By me ;-)
I don’t like trolls.
I see.
A tak btw: nie chciałem być złośliwy, post jest doskonały, a świadomość, że od bardzo niedawna dopiero żyjemy „w świecie obcych ” wcale nie jest powszechną oczywistością.
Nasze mechanizmy obronne, nasza psychika ukształtowała się w świecie składającym się „ze swoich”. Zyć przyszło nam w świecie pełnym obcych, nie jesteśmy jednak na to przygotowani. Swietny punkt wyjścia dla antropologa kultury aby zastanowić się co utraciliśmy w czasie wędrówki od Homera do Twittera.
Pozdrowienia
t.
Oprócz reżyserii skończyłem też kulturoznawstwo – antropologia kultury wciąż jest moją obsesją ;-)
Pozdrawiam.
czyli zamiast ekspresowej adaptacji, konfrontacja i napięcie, a więc konflikt – zawsze mile widziany w opowieści? :) w archetypie Mamoń mówiący „lubię piosenki które już znam”?
PS. mnie też fascynuje, ale i męczy codzienne zderzanie z obcymi, więc w scenariuszu można spotkać się z nimi przez taką półprzeźroczystą kalkę.