Czterej królowie polskich seriali
Opublikowane: 9 listopada 2010 Filed under: Książki | Tags: dramaturgia, lektury, Literatura, Powieść, powieść w odcinkach, Serial 10 KomentarzyByły takie czasy, kiedy nie było telewizji. Nie było również radia i prądu w ogóle. Ale biedna ludzkość wcale nie przymierała nudą z braku swoich ulubionych seriali. Bynajmniej.
W drugiej połowie XIX wieku i na początku XX seriale królowały. Może nawet bardziej niż teraz. Budziły ogromne emocje i były wielkimi wydarzeniami. Spierano się o nie w kawiarniach, a czasem i na salach sądowych.
Ukazywały się w gazetach. Były to powieści w odcinkach i pisali je najwięksi polscy pisarze. Pisał je do gazet Władysław Reymont, Bolesław Prus, Henryk Sienkiewicz, a w dwudziestoleciu międzywojennym Tadeusz Dołęga-Mostowicz.
To bardzo zacne towarzystwo. Wystarczy tylko wspomnieć, że dwóch z tych panów dostało literackiego Nobla. A to już nie przelewki.
Większość wielkich powieści tych pisarzy ukazywało się najpierw w gazetach. Kolejne odcinki znacznie podnosiły sprzedaż nakładów. Ludzie czekali z utęsknieniem na kolejne fragmenty „Lalki” czy „Ogniem i mieczem”, a gdy zdarzyło się jakieś opóźnienie zezłoszczona publika słała listy do redakcji, domagając się swojego ukochanego kolejnego odcinka.
Wydania książkowe drukowano dopiero po ukazaniu się całej powieści na łamach prasy.
Jaki to miało wpływ na jakość pisanej wówczas prozy?
Ogromny.
Ci panowie nie mogli nudzić. Przecież wielu ludzi kupowało te gazety WYŁĄCZNIE z powodu publikowanej tam powieści. Trzeba było pisać żywo, ciekawie i intrygująco. W każdym niewielkim fragmencie prozy musiało być odpowiednie napięcie dramaturgiczne i zmuszające do dalszego czytania zawieszenie na koniec. Dokładnie tak jak w dzisiejszych dobrych serialach telewizyjnych.
A najlepszym testem tej literatury jest czas. Sienkiewicza ludzie czytają do dzisiaj. Prusa i Reymonta też. A przypomnę, że minęło grubo ponad sto lat. Na podstawie prozy wszystkich czterech autorów powstały wybitne filmy i seriale, które są wciąż puszczane i oglądane. Ludzie wciąż się tym cieszą, delektują i zachwycają.
Powieści te również trafiły do kanonu lektur szkolnych i męczy się nimi dzieci. A ponieważ wiem, że wielu bardzo młodych ludzi czyta tego bloga, to pozwólcie, że im coś poradzę.
Nie męczcie się, czytając te wielkie, opasłe tomiska. Wyobraźcie sobie, że są to całe, świeżutkie sezony serialowe ściągnięte właśnie z sieci. Czytajcie je z przyjemnością i delektujcie się nimi.
Bo to świetna literatura.
Przyznam, że jest to dość oryginalny, ale i trafny zarazem opis rzeczywistości bez TV, radia, czy internetu. Tak naprawdę wszystko się rozgrywa w naszych głowach tylko forma pobudzenia napięcia serialowego inna.
Te czasy już bezpowrotnie minęły. Przynajmniej bezpowrotnie w dzisiejszych pokoleniach, ponieważ mózgi dzisiejszych pokoleń nie potrafią przeczytać
nic dłuższego niż 4 zdania.
Przeskakują tylko wzrokiem po tekście kompilując go do minimum :)
Czytanie jest niemodne, męczące, wymaga wysiłku … jak mówię komuś o te powiedzmy 20 lat młodszemu że czytając książkę ja widzę, widzę akcję, bohaterów … to patrzy na mnie jak bym się spalił. Poza tym wychodzę na dziwaka bo po co się tak dręczyć.
Książek się nie czyta, a mama albo tata przed egzaminem (matura) załatwią zaświadczonko o jakowejś dysfunkcji …. a przecież wystarczy czytać książki.
Bez czytania wszystko jest … płaskie.
Przez całe tysiąclecia ludzkiego gatunku nie istniało pismo.
Jego duża procentowo znajomość w populacji to też raptem kilkadziesiąt lat, może raptem 100 lat.
Może to ten stan to tylko dziwaczny wybryk kultury i wracamy do normalności czyli stanu gdzie tylko grupka umie czytać, reszta komunikuje się mową, dźwiękiem i obrazem?
Arek
Ja mam 20 lat i uważam, że większość osób w moim wieku i tych trochę młodszych wraca do czytania. Wśród wielu młodych czytanie jest teraz ” trendy”. Obawiam się jednak, że dorastające teraz dzieci mogą mieć problemy z czytaniem ponieważ zostają za wcześnie pochłonięte przez świat elektroniki m.in. komputera, który bardzo psuje wyobraźnię u dzieci. Nie wiadomo do czego to zmierza?
A ja się muszę nie zgodzić. Pracuję w bibliotece wojewódzkiej, dziennie odwiedza ją przynajmniej 600 osób, z czego przynajmniej połowę stanowią młodzi ludzie. Stwierdzenie, że „mózgi dzisiejszych pokoleń nie potrafią przeczytać nic dłuższego niż 4 zdania” jest obraźliwe i krzywdzące. Kiedy ja chodziłam do szkoły podstawowej lub średniej (15-20 lat temu) było dokładnie tak samo, jak teraz – na 35 osób w klasie książki z przyjemnością czytało kilka osób. W tej sprawie nic się nie zmieniło – wtedy zamiast czytać spędzało się czas na podwórku, teraz przy komputerze – ot i cała różnica. A do pewnych książek trzeba zwyczajnie dojrzeć, albo i nie :) ja Sienkiewicza nie czytuję, bo nie lubię. Przymus jest? Jak to już na tym blogu pisał pan Piotr – szkoda tracić czasu na to, co nam się nie podoba. Świat wydawniczy oferuje mnóstwo możliwości.
Paprotka.Jeżeli nie lubisz czytać Sienkiewicza ,to co, jeśli można spytać .Tak z ciekawości.
„Gałkiewicz, to jest niedopuszczalne! Wielka poezja będąc wielką i będąc poezją nie może nie zachwycać nas, a więc zachwyca!”
Książki mądre, wciągające, wzruszające, radosne, smutne, zabawne, z przesłaniem i bez…, byle trafiały w mój czuły punkt :) I tak na marginesie, właśnie skończyłam „Spokojne czasy” L. Doron – polecam.
Poza tym uważam, że w szkołach jest zbyt duży nacisk na czytanie. Dzieci i młodzież odbierają to jako obowiązek szkolny i nie chcą tego robić.
Z całym szacunkiem ale obecnie w szkołach nie ma nacisku na nic związanego z „nauką, uczeniem się” a już zwłaszcza na czytanie … mam dwójeczkę pociech w wieku szkolnym i gdybym sam nie „naciskał i pilnował czytania” to do dzisiaj po stronie przeczytane byłoby zero. No chyba że do przeczytanych zaliczamy skróty, streszczenia, bryki i inne „ułatwiacze”. O tym jak wygląda zasób słownictwa i umiejętność budowania zdań porównując dzieci moje i znajomych którzy „nie naciskają” bo się dziecko „spłoszy” nie będę pisał, bo będzie że się przechwalam. No ale przecież do wysyłania sms-ów potrzebne są sprawne palce a nie „język”.
„Dzieci i młodzież odbierają to jako obowiązek szkolny” … no tak zapomniałem, obecnie się nie uczy i nie wpaja pojęcia „obowiązek” … a co potem z takiego ziarna wyrasta to szkoda gadać.