„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

A teraz opowiem wam po kolei cały film

Och Karol 2 - pierwszy klaps

Po prostu Wam opowiem po kolei mój nowy film „Och Karol 2”. Krok po kroku. Od samego początku do samego końca (choć ten koniec jeszcze nie nastąpił, ale zbliża się wielkimi krokami).

Może to kogoś zainteresuje, może nie.

Dla mnie jest to ciekawa opowieść, bo każdy swój film robię trochę inaczej. Zależy to od budżetu, od zamysłu artystycznego i od technologii, jaka w danej chwili jest w naszym kraju dostępna.

„Och Karol 2” jest o tyle ciekawy, że jest to film realizowany w bardzo współczesnej technice i dokładnie tak samo robi się teraz filmy na świecie (a właściwie w Hollywood ;-)

No więc, do dzieła.

Scenariusz powstał na komputerze w edytorze tekstów, którego używam od momentu, kiedy zrezygnowałem z MS Worda. To OpenOffice. Nie używam żadnego specjalnego softu do pisania scenariuszy, bo w warunkach polskich nie widzę takiej potrzeby. Zrobiłem sobie specjalny scenariuszowy szablon i działa on tak, jak powinien.

Tekst wiele razy krążył pomiędzy moimi komputerami a komputerem współautorki scenariusza Ilony Łepkowskiej i nie było żadnych problemów po kolejnych poprawkach tekstu.

Potem zaczęły się zdjęcia.

Film był kręcony na negatywie 35 mm wyprodukowanym przez firmę KODAK. Z tego co pamiętam, były trzy surowce o czułościach: 50 ASA, 250 ASA i 500 ASA.

Kręciliśmy kamerą Arricam i używaliśmy obiektywów Zeiss Ultra Prime. To jedne z najlepszych szkieł znanych ludzkości. I będzie to widać na ekranie.

Negatyw naświetlany był w technice super 35, czyli bez zostawiania miejsca na ścieżkę dźwiękową. I co trzy perforacje, co oznacza, że na jednym metrze negatywu można było zmieścić więcej klatek niż przy zwykłym przesuwie taśmy. Naświetlany był kadr w proporcjach 1:1,85 (czyli 16:9), a nie normalna klatka filmowa 3:4. Oczywiście kręciliśmy 24 klatki na sekundę. Czasami przy zdjęciach efektowych klatkaż się zmieniał.

Prosto z planu negatyw trafiał do wołania (laboratorium) i po tym chemicznym procesie szedł na telekino, gdzie robiona była kopia elektroniczna na taśmie magnetycznej betacam.

To dość ważny moment, bo od tego momentu wszelkie prace były wykonywane na tym materiale. A właściwie na jego tajmkodzie (timecode).

Tajmkod to prosta sprawa. To unikalny numer każdej naświetlonej na planie KLATKI filmu (w każdej sekundzie pracy kamera produkowała 24 takie klatki).

Po zdjęciach wszystkie te klatki trafiły na montaż, do pięknego komputera znanej firmy Apple. Soft do montażu również był tej firmy. To Final Cut Pro. I montowaliśmy, jak to zwykle z filmami bywa, w technice off-line. To znaczy efektem wielotygodniowej pracy montażysty nie był zmontowany film, ale zmontowany tajmkod. Czyli EDL (Edit Decision List).

Krótko mówiąc wraz z montażystką Milenią Fiedler stworzyliśmy w komputerze gigantyczny zbiór numerków. Każdy z tych numerków oznaczał konkretną klatkę filmu nakręconego wcześniej na planie.

Fizycznie jednak klatki te wciąż znajdowały się na negatywie zamkniętym w podziemnym sejfie warszawskiej WFDiF.

Kiedy montaż obrazu się zakończył, do roboty przystąpili równolegle fachowcy.

Dźwiękowcy zaczęli pracować nad dźwiękiem. Ściśle trzymając się tajmkodu.

Kompozytor przystąpił do komponowania muzyki. Ściśle trzymając się tajmkodu.

Negatyw został zeskanowany do komputera. Ściśle trzymając się tajmkodu.

Operator obrazu (Tomek Dobrowolski) zaczął korekcję barwną. Ściśle trzymając się tajmkodu.

Od tej pory film przestał bytować w chemicznej emulsji negatywu Kodaka. I zaczął swój byt jako pliki RAW w pamięci gigantycznego komputera.

Laserowy skaner po prostu zeskanował klatka po klatce, wszystko co zostało zmontowane na montażu. Z rozdzielczością 2k. Ściśle trzymając się tajmkodu (proces ten nazywa się Digital Intermediate).

Już niebawem nastąpi zgranie filmu. To znaczy wszystkie jego element będą się musiały spotkać na specjalnej sali kinowej, na którą wstęp mają tylko filmowcy. Tam obraz spotka się z dźwiękiem i muzyką. Tam odbędzie się wielkie cyzelowanie.

Potem trzeba będzie tylko zrobić kopie eksploatacyjne do normalnych kin.

Część tych kopii będzie na klasycznej taśmie światłoczułej. Trzeba będzie więc laserową naświetlarką naświetlić znowu klatka po klatce cały film na negatyw. Ściśle trzymając się tajmkodu. Tak, by starodawne projektory kinowe mogły je Wam wyświetlić.

Część kin dostanie film na twardym dysku i puści je swoim widzom z projektorów cyfrowych.

I tak to w dużym skrócie wygląda.

W 100 minutowym filmie jest 144 000 klatek. Każda ma swój unikalny numer i żadna nie może być zgubiona.

Proste, prawda ;-)

(Inne wpisy na tym blogu poświęcone filmowi „Och Karol 2” znajdziesz tutaj)


23 Komentarze on “A teraz opowiem wam po kolei cały film”

  1. mmonikap pisze:

    Nawet w tak dużym skrócie, wszystko wydawało się skomplikowane.

  2. Tea pisze:

    A kto skomponował muzykę do filmu, jeśli można wiedzieć? ;)

  3. Panie Piotrze, wielkie dzięki za ten wpis, w sieci próżno szukać jak to wszystko wygląda w takich produkcjach od kuchni. Śledzę blog z coraz większą uwagą :)
    Przy okazji zapytam bo zauważyłem że nadal użytkuje się w filmowaniu kamery na film 35mm, kamera Arricam jest droga, negatywy, postprodukcja materiału zapewne bardzo kosztowna i z opisu wnioskuję że czasochłonna. Świat poważnego filmu w Polsce również się digitalizuje? zapewne kamera RED wyszła by taniej niż analogowa produkcja, postprodukcja takiego materiału zapewne również szybsza.

  4. – Czy możesz podzielić się tym szablonem? czy też to tajna sprawa?
    – Wydaje mi się, że pominąłeś rejestrację dźwięku na planie i postsynchrony.
    – Zrzucanie na betacama pachnie mi przestarzałością
    – Dlaczego nie zrobiłeś tego całkowicie cyfrowo (łącznie ze sfilmowaniem)?
    – Dlaczego nie zrobiłeś w uczciwych 25kl/s ?
    – Nie wierzę w „będzie to widać w kinie”

    Wszystko skopią przy naświetlaniu taśm ich kopiowani, wreszcie w samych kinach :)

    • Szablonem nie ma się co dzielić. To po prostu kilka styli i skrótów klawiaturowych. Betacam służy wyłącznie jako materiał roboczy i off-line’owy. Używa się go bo ma wbudowany timecode. A jeśli chodzi o klatkaż, to w kinie obowiązuje 24 fps. 25 fps to telewizja.

      • Rozumiem, że betacam to tylko materiał roboczy.
        Ciekawi mnie dlaczego skanujecie najpierw na bete zamiast bezposrednio do cyfrowego pliku. Przecież one też mają timecode.

        Co do obowiązywania 24 kl/s w kinie to się nie zgodzę.
        Chyba nie ma już kina, którego projektor nie miałby ustawienia
        także na 25 kl/s a nakręcenie w 25 to ideał do telewizji.
        Po co więc to przywiązanie do 24 kl/s ?

        • Na betę to nie jest skan tylko tzw. onelight – zwykłe telekino. Jest to tanie, szybkie i podlega temu cały materiał. Skan robi się tylko ujęciom wybranym w montażu – czyli dokładnie temu, co idzie na ekran.

          Co do klatkażu to nie jestem zbyt biegły w temacie. Ale wiem, że ta jedna klatka na sekundę robi jakąś różnicę ;-)

          • krzkom pisze:

            To 24 fps jest stosowane chyba tylko dla zachowania kompatybilności ze starymi projektorami. Za 5 lat chyba już spokojnie będzie można jechać na 25 klatkach, bo większość projektorów to będą projektory cyfrowe. Wrogowie Publiczni Michaela Manna chyba mają 25 fps.
            Mam nadzieję, że rozwój nie pójdzie w kierunku 48 fps. James Cameron kiedyś wspomniał, że kolejne filmy po Avatarze będzie chciał kręcić w 48 klatkach na sekundę. Ale to jest straszne, bo rzadko częstotliwość odświeżana telewizorów dzieli się przez 24 i 48. Najlepiej wypadają telewizory 600 Hz bo można dzielić przez 24, 25, 30, 48, 50, 60.
            25 fps mogłoby ujednolicić świat kina i tv.

  5. Keek pisze:

    A na koncu, ktos nakreci to iPhonem w malym kinie z rosyjskim dubbingiem. :(

  6. grzegorz styczeń pisze:

    Taśma faktycznie jest jeszcze niepokonana ale ciężka już jest ta walka, głównie chodzi o kontrast a przy przepisywaniu na cyfrę i tak się traci w dużym stopniu… Natomiast nawet taki red robi już w 6k.

    Ale powiedzmy sobie wprost, że to nie kamera świadczy o jakości obrazka.

  7. grzegorz styczeń pisze:

    Co do pisania scenariuszy to polecam darmowy programik CELTX, jest boski i bardzo ułatwia pracę!

  8. ZiKo pisze:

    Pozwolę sobie czepić się jednego zdania. Npisał Pan, że do pisania scenariusza używa Open Office’a. Czy dlatego, że:
    – Sam Pan to reżyseruje,
    – Napisał Pan już trochę scenariuszy i nikt się nie czepi ‚starego wyjadacza’, że ma…niestandardowy format,
    – Nprawdę w Polsce to nie jest tak istotne (format) jak w US i producenci ‚łykną’ dobry scenariusz napisany nawet ręcznie i w zeszycie 90 kartkowym, byle był dobry…

    • OpenOffice formatuje mi scenariusz tak, że wygląda całkowicie standardowo i profesjonalnie. Jak w Hollywood. To świetny kombajn do edycji tekstów. Wszystko potrafi. Tylko kawy nie robi.

  9. telemach pisze:

    Pouczające. I pocieszające. Chyba świat się zmienia, ale nie aż tak znowu szybko, jak sądziłem.

  10. Marysia. K pisze:

    Czy Harry Jerzy Kasperski „maczał” palce przy projekcie?

  11. DT pisze:

    Rzeczywiście proste ;).
    „Scenariusz powstał.
    Potem zaczęły się zdjęcia.”
    A co pomiędzy? Nic na temat jak NAPRAWDĘ powstaje film.
    Ani słowa o scenopisie, storyboardzie, castingu, wogóle o całej preprodukcji.

  12. Czy można już pobrać ten film z sieci? pisze:

    Witam chciałbym się zapytać czy można już pobrać ten film z sieci?


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s