„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Wszystko w porządku (The Kids Are All Right)

Ten film nie spodoba się każdemu, bo nie jest to film dla każdego.

To film dla dorosłych, którzy lubią kameralne, dobrze napisane historie o uczuciach, rodzinie i namiętnościach dziejących się wśród dorosłych.

Ten film nie nadaje się dla dzieci nie tylko dlatego, że są tu sceny erotyczne, których nie powinny one oglądać. To klasyczny film dla ludzi, którzy mają za sobą parę ważnych doświadczeń w życiu. Takich jak miłość, posiadanie dziecka, własna rodzina i tym podobne zjawiska nie znane niepełnoletnim (kalendarzowo i mentalnie).

Ja takie filmy wprost UWIELBIAM. Lubię filmy o dorosłych i dla dorosłych nie tylko dlatego, że są tak rzadkie w dzisiejszych zdziecinniałych czasach. Lubię je dlatego, że miłość, rodzina i stosunki w niej panujące to najważniejszy z tematów nadających się na film.

Nic nie jest ważniejsze dla ludzi niż wymienione wyżej sprawy. A żaden temat nie jest bardziej godzien filmu, niż to, co jest najważniejsze.

No dobra, streściłem dość precyzyjnie adres tego filmu, ale samej opowieści streszczać nie będę. Napiszę tylko, że miałem przez prawie cały czas oglądania uczucie, które uwielbiam. Miewam je ostatnio bardzo rzadko w kinie i tym bardziej lubię je czasem poczuć.

Otóż nie miałem pojęcia, jak ten film się skończy. Do samego finału nie wiedziałem, jak twórcy zamkną tę historię. I zamknęli ją w sposób dla mnie nieoczekiwany. To również lubię.

Na koniec jeszcze kilka uwag o aktorstwie w tym filmie. Zwróćcie uwagę na minimalizm i szczególarstwo środków jakie są tu używane przez aktorów. To typowe w filmach dla dorosłych. Sposób grania jest tu zazwyczaj niebywale bogaty, ale ledwo zauważalny. Nie ma brawury, efekciarstwa i niepotrzebnych popisów warsztatowych. Aktorzy grają okiem, grymasem, kącikiem ust, powieką, brwią, a czasem niczym.

Bo grają dla wyrobionego, dorosłego widza, który takie rzeczy widzi.

Polecam ten film.


19 Komentarzy on “Wszystko w porządku (The Kids Are All Right)”

  1. piotr pisze:

    Twój wpis przypomniał mi trochę już stary the bridges of madison county, ciekaw jestem, czy o nim też byś powiedział to samo?

  2. lubię placki pisze:

    [UWAGA – MOŻLIWY SPOJLER]

    Jest parę śmiesznych scen, film faktycznie przyjemny. Ale… no ten dzieciak-synek grał niezbyt przekonująco i drętwo. Mia Wasikowska doskonale oddała charakter zamkniętej w sobie kujonki – końcówka pod tym względem była doskonała. Niemniej, film przewidywalny i nie zgodzę się, że w jakiś sposób nietypowo się kończy. Klasyczny, amerykański happyending, choć realistyczny do bólu. Wszystko jak w życiu, dokładnie tak – ale czy na tym mają polegać filmy? Na odtwarzaniu rzeczywistości? Może i „konfiguracja” relacji bohaterów dość nietypowa i problematyczna (największy plus), ale zbytni realizm mnie tak nie ekscytuje. Po prostu momentami wieje nudą i miałem wrażenie, że twórcy powtórzyli jakąś życiową historię, tyle że na ekranie.

    Ale ta „sex friend” (z bujną fryzurą) Marka Ruffalo fajna ;)

  3. Sardonicus pisze:

    Jeśli nawet sama historia mnie nie powaliła, to aktorstwo i owszem. Dla mnie to kolejny przykład, że bez tego i najlepszy scenariusz to o wiele za mało…

  4. miner pisze:

    Film ogląda się dobrze… Ładnie opowiedziana historia kryzysu małżeńskiego ale robienie z niego czegoś więcej niż poprawnego filmu (a porównywanie z „Bridges…” to już w ogóle szok!!!) to nadużycie.
    Moim zdaniem film zaistniał (nominacja do Oskara) tylko z powodu nietypowej konfiguracji wśród głównych bohaterów. Szczęściem jest, że nie ucieka w nachalną propagandę, bo tego typu filmy często tak mają.

    • piotr pisze:

      nikt nie porównuje tych filmów, to jakieś nieporozumienie.
      Piotr napisał po prostu, że do opowiadania na temat the bridges of madison county można użyć podobnych zestawów słów co do opowiadania na temat wszystkiego w porządku, tyle, nic więcej.

  5. > Ten film nie nadaje się dla dzieci nie tylko dlatego, że są tu sceny
    > erotyczne, których nie powinny one oglądać.

    To mnie właśnie zastanawia – dlaczego nie powinny?

    Już nawet przy Och Karol2 miałem zapytać dlaczego tam wszyscy uprawiają seks w stanikach i majtkach/slipach?

    Arek

    • DonCorleone pisze:

      Ciekawe pytanie zadałeś!

      Może reżyser „Och Karol 2” odpowiedziałby dlaczego w tym filmie nie ma ani krzty golizny, co jest mocno sztuczne szczególnie w scenach „łóżkowych”.

      Aktorzy się nie zgodzili ani na własną goliznę ani na podkładaną przez inne ciała? Dystrybutorzy nie wzięliby takiego filmu?
      Czy był jakiś inny powód?

      • W komedii nie o goliznę chodzi. Tym bardziej w czasach, gdy od darmowej pornografii dzieli nas kliknięcie myszką.

        • O nie! To wymijająca odpowiedź! Nie damy się tak łatwo :)

          Jeżeli robi się w filmie sceny łóżkowe i w tych scenach, pokazujących dosłownie chwilę po zbliżeniu, ludzie są ubrani to jest to bardzo sztuczne i niewiarygodne.
          A o wiarygodności scen dużo pisałeś.
          Zwykle w takich scenach – jak już ktoś chce film dla dzieci w wieku minus 15 – to się aktorzy zakrywają pościelą, albo w inny różny sprytny sposób maskują.
          Tu jednak poszliście na całość – aktorki bez wyjątku seksiły w stanikach i majtkach a faceci w slipach lub bokserkach.
          Dlaczego?

          Jak pytał Don Corleone:
          Aktorzy się nie zgodzili ani na własną goliznę ani na podkładaną przez inne ciała? Dystrybutorzy nie wzięliby takiego filmu?
          Czy był jakiś inny powód?
          Bo stwierdzenie, że w komedii nie o goliznę chodzi nie przekonuje mnie zupełnie :)

          Pominę niepotrzebne łączenie nagości zaraz z pornografią – takie podejście staje się jakąś pruderyjną plagą. :(

          • To nie jest wcale wymijająca odpowiedź. W filmie „Och Karol 2” erotyka jest integralną częścią komedii. Nie mogła więc być „na serio”. Trzeba było ją wziąć w bieliźniany cudzysłów. Poza tym słusznie zauważyłeś – żyjemy w BARDZO pruderyjnych czasach. Ale to już temat na zupełnie inną, dużo poważniejszą dyskusję.

          • Marta pisze:

            Arnoldzie, czyżby zapomniał Pan, że w filmie wszystko jest na niby? Skąd takie drążenie tematu? A może to Pan zawsze kocha się nago, w tzw. goliźnie. Dodam, że w ubraniach też może być satysfakcjonująco. Pozdrawiam ;)

            • Jest różnicą między „na niby” a „umówmy się”.
              To w teatrze jest „umówmy się” i dlatego nie lubię teatrów.
              W filmie ma być iluzja rzeczywistości lub fantazji a nie „umówmy się’.

              A temat drążę z dwóch powodów.
              Po pierwsze zaczyna mnie przerażać rosnąca autocenzura pruderii
              po drugie chcę w te wakacje nakręcić komedię „uświadamiającą” i zastanawiam się na czym się rozbiję – aktorach czy potem dystrybutorach?

              Tak – seks uprawiam zawsze nago bez skarpetek, podartą podkoszulkę też ściągam.

        • piotr pisze:

          zadziwiające jak ludzie są w stanie „zafiksować” swoją uwagę na rzeczach drugo, albo nawet trzeciorzędnych, ta cała dyskusja o goliźnie albo raczej jej braku, żenująca. jakie to ma znaczenie. rozumie, że wszystko ma być jasne i koniecznie na wierzchu.

          • Jeśli są nienaturalne to się uwagę fiksuje.
            Na filmie byłem razem z moją znajomą z Czadu (studiuje w Polsce, muzułmanka).
            Po filmie pierwsze co zapytała to „Czy Polki wstydzą się swoich piersi nawet przed swoimi mężczyznami?”

            I cóż można odpowiedzieć?

            Arek

  6. Mateusz Konopacki pisze:

    No właśnie! Dlaczego młodsi nie powinny oglądać seksu ekranowego?

    Jak dla mnie to bardzo dobry i scharmonizowany film. Spodziewałem się nieco więcej brawury i buńczuctwa od strony chłopaka i jego kolegi na początku filmu, ale może to i lepiej że tak nie było?

    Przy okazji, kupujcie lokalne produkty! (można tu wcisnąć taką reklamę nie?)
    Gorąco polecam!

  7. Krzysztof pisze:

    Ten film jest strasznie słaby. Postacie mają potężny potencjał, który został wykorzystany w minimalnym stopniu. Fragmenty, które miały bawić, są nieśmieszne, ukazany dramat mdły. Jedynie scena przemówienia przed telewizorem była warta obejrzenia.

    Argument, że to film dla „dorosłego, wyrobionego widza” jest ostateczny, bo jak się nie podobało, znaczy człowiek nie dorósł do Dzieła :]

  8. mmonikap pisze:

    Wiem, że to już nieaktualny wpis, ale pamiętam kiedy się pojawił to powiedziałam sobie, że przeczytam go dopiero kiedy obejrzę film. Wczoraj go obejrzałam i mimo, że mam 21 lat czuje się dokładnie jak Pan Piotr, Mimo, że film nie powala na kolana swoją fabułą czy konstrukcją bohaterów to jest w nim coś szczególnego co przyciąga i wywieranie pozytywne wrażenia. Dlatego chce mieć go w swojej kolekcji. Szkoda,że mało jest podobnych filmów.


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s