Pecorino i inni – czyli o tym jak jeść sery
Opublikowane: 5 czerwca 2011 Filed under: Kuchnia | Tags: dieta, jedzenie, pecorino, pożywienie, przełom neolityczny, rolnictwo, ser, smak 12 KomentarzyUpalną wiosnę mamy tego roku.
Dlatego ten wpis nie będzie o pracy, wymyślaniu, kombinowaniu, konstruowaniu, opowiadaniu i pisaniu, tylko o przyjemnościach. Przyjemności dużo bardziej pasują do upału, niż praca. Nawet praca twórcza.
Będzie zatem o jedzeniu serów – jednej z największej przyjemności znanej człowiekowi. A jest to przyjemność, która wyjątkowo dobrze pasuje do upałów. Bo nie ma lepszego jedzenia na upały niż sery.
Ser to rozkosz stosunkowo młoda w milion-letniej historii naszego podniebienia. Wynaleziono je zaledwie jakieś dziesięć tysięcy lat temu na terenach dzisiejszego Bliskiego Wschodu, które kiedyś zwano, dużo dźwięczniej, Mezopotamią.
To właśnie tam dziesięć tysiącleci temu wynaleziono rolnictwo, tam zaczęto hodować zwierzęta, uprawiać rośliny, ważyć piwo i mieszkać w jednym miejscu. Tam też ktoś kiedyś przez przypadek skwasił mleko i, bardzo chcąc naprawić swoje gapiostwo, przez przypadek wynalazł ser.
Był to największy z ludzi. I nigdy niestety nie poznamy jego imienia. Choć zasługuje na dużo więcej pomników niż jakikolwiek inny przedstawiciel rodzaju ludzkiego.
No więc, sery!
Jest ich niezliczona ilość. W każdym kraju są charakterystyczne odmiany, których nie można pomylić z żadnym innym serem. Są robione z mleka krów, kóz, owiec, bawołów i każdej innej gadziny, którą tylko da się wydoić.
Są miękkie, twarde, świeże i dojrzałe, są pachnące, są śmierdzące, są mniej lub bardziej spleśniałe, są słodkie, ostre, mleczne, maślane i wędzone. Nie ma w przyrodzie smaku, którego nie dałoby się uzyskać w serze.
W dodatku sery są niezwykle pożywne.
Jak jesteś głodny, wystarczy zaledwie kilka kawałków. Wystarczy garść, żeby się najeść na resztę dnia. Jest w nich najlepsze białko, dużo wysokoenergetycznego tłuszczu i cała reszta cennej i smacznej tablicy Mendelejewa z dużymi ilościami potrzebnego wapnia włącznie.
W Polsce oprócz całej gamy serów według receptur zagranicznych (głównie holenderskich) mamy dwa rodzime rarytasy: ser biały pełnotłusty i góralski oscypek. Takich serów nie znajdziecie nigdzie indziej na świecie. To serowa szlachta na najwyższym możliwym poziomie.
Doskonałe są tłuste, masłowe sery holenderskie, genialne są lekko słodkie sery szwajcarskie. Im dalej na południe, tym smak serów robi się ostrzejszy. Francja, Hiszpania i Włochy to prawdziwe serowe zagłębia. Grecja to już prawie orient. Dalej na wschód jest tylko lepiej.
Generalnie z serami jest jak z winem, piwem i mocnymi destylatami – zawsze trzeba próbować produktów miejscowych. Kiedyś we Włoszech przez dwa tygodnie odżywiałem się wszystkimi możliwymi odmianami Pecorino i uzależniłem się na całe życie.
Ale teraz do rzeczy.
Jak jeść sery?
Bardzo prosto. Im prościej, tym lepiej. Bo ser to proste jedzenie.
Po pierwsze – musisz być głodny. Jedzenie serów, kiedy nie jesteś głodny jest kompletnie bez sensu. Nie będą ci smakować.
Po drugie – musisz mieć DOBRY ser dowolnego gatunku.
Po trzecie – kroisz go w kilka dużych kęsów tak, by wypełnić każdym kęsem usta. Tak, by było go dużo, żeby był daniem głównym. Krojenie serów w cieniutkie plasterki to zbrodnia, którą należy karać śmiercią głodową.
Po czwarte – między każdym kawałkiem sera używasz przerywnika. Powinien to być kawałek jakiegoś słodko-kwaśnego owoca – winogrono, truskawka, arbuz, jabłko, ananas itp.
Po piąte – jeśli nie masz przerywnika, to możesz użyć kropelki miodu, albo dżemu bezpośrednio na ser. Miody raczej z tych wyrazistych (spadziowy), dżemy z tych mocnych, słodko-kwaśnych.
Po szóste – do popicia czysta woda. Nic innego. A jedzenie serów wymaga popijania.
I to wszystko co miałem do napisania w tę piękną, słoneczną, upalną niedzielę.
Smacznego!
W zasadzie to blog o sztuce filmowej a nie o sztuce kulinarnej. Sześć przykazań jedzenia sera?
W zasadzie to MÓJ blog i piszę tutaj o czym chcę.
W Zasadzie Tak :}
Piotrze, mnie się też tak wydaje. Ale co począć z tymi co wiedzą lepiej?
To jest „wogóle” ciekawa kwestia. Czy coś, co jest (na skutek naszej decyzji) ogólnie dostępne, jest jeszcze nasze. Patryk ma najwidoczniej „swoje” ulubione blogi i konkretne wyobrażenia/oczekiwania na temat tego „jakie one mają być”. :)
Zastanwiam się, czy nie poczułbym się tak jak on gdyby np. ukazał się nowy Jerofiejew, ja bym kupił, a w środku treść pasująca do nowego Waldemara Łysiaka.
Zgroza!
A mama zawsze krzyczała, że „ciacham” ser siekierą nie nożem i że bez chleba nie wolno … a mnie tak smakował taki właśnie grubo krojony i bez pieczywa :):).
Zresztą zostało do dzisiaj … aczkolwiek bez szaleństw … ponad „wykwintne” sery świata jest u mnie własnej roboty twaróg, taki samemu odciśnięty (mam nawet taki specjalny płócienny rożek) z mleczka dosłownie prosto od łaciatej (zaprzyjaźnionej, przez płot:)) … mieszam to z własnoręcznie ściętym szczypiorem, cebulka, trochę innych przypraw, do tego w ćwiartki własne pomidorki … chce się żyć.
I kto mówi że temat nie filmowy … dobre jedzenie to temat niezliczonej ilości filmów … ba główny bohater.
Ja to się zawsze ciesze na te kulinarno- krajoznawcze kawałki ;)
Sery lubię, ale nie o tym chciałam.
Old amsterdamer , taka baaaardzo dojrzała forma Goudy.
Szczerze się ubawiłam jak zobaczyłam w jednym z sieciowych sklepów spożywczych ser pod nazwą – Stary Olęder, przez „ę”.
No wdzięk, urok dowcip i bezpretensjonalność ;p
A do tego smaczny; z tych co to ich smak rozwija się w miarę docierania do różnych kubków smakowych ;)
A ja podepnę się polecając moje niedawne odkrycie, czyli litewski ser Dziugas. Warto spróbować!
Przeglądam stopklatkę, czytam zaciekle Kino i śledzę blog pana Piotra! I czytam o tych serach, nie żeby to nie było ciekawe, ale najbardziej mnie zastanawia sam język, bo np. ja jako prosty chłop napisałbym: są robione z mleka krów, owiec, kóz etc. a pan Piotr: „i każdej innej gadziny, którą tylko da się wydoić”. Podobnie zresztą jak: „cała reszta cennej i smacznej tablicy Mendelejewa”
Do rzeczy. Nigdy specjalnie mnie nie zajmowała kwestia serów (i to się nie zmieniło), ale jest tak ciekawie napisane że i książkę tak napisaną bym przeczytał!
A wino ?!
Zapomnieliście o czerwonym, półwytrawnym … przecież pięknie się komponuje przy spożyciu.
O winie nie napisałem celowo, bo nie lubię nim popijać czegokolwiek. Lubię pić samo. Ale oczywiście są tacy co lubią i absolutnie należy o tym wspomnieć. Każdy ma inny smak i całe szczęście.
Zapomniałem jednak o czymś dużo ważniejszym – o warzywach. Otóż przerywnikiem między kolejnymi kęsami sera mogą być również warzywa, nie tylko słodko-kwaśne owoce. Polecam cebulę, pomidora, czosnek i całą masę innej zieleniny o wyrazistym smaku.
Nie będę tutaj się rozpisywał na temat sera, gdyż nie jest to mój smakołyk. Jednak coś w tym jest, gdyż odkąd żyje, często słyszę takie powiedzonko ——Bez Sera—— Bez sensu? Bez smaku? Coś w ty chyba jest. Co do mojego wcześniejszego komentarza, Piotrze, nie krytykuje tego wpisu. Broń P. Boże. Po prostu wyraziłem swoją opinie. To chyba żadne zło, mieć swoje zdanie. A jeśli nie wolno mówić ( pisać ) tego co się myśli— Po co to robić. ?
Dołożę jeszcze swoje pięć groszy na temat Och Karol… Wczoraj obejrzałem. Tak, wiem , już dawno po premierze, ale do kina ode mnie jak stąd do …..daleko bardzo jest.
Nie rozumiem negatywnych komentarzy w necie na temat tego filmu. Mnie się podobał. Nie będę pisał, że sam bym to zrobił lepiej bo bym nie zrobił.
Przewidywalny??? a który hollywoodzki film nie jest przewidywany? Od razu wiemy jak to się skończy. Główny bohater zwycięży, bla, bla, bla… Liczy się jak to jest zrobione. A do tego nie mam zastrzeżeń, owszem początek lekko mnie zniechęcił , ale potem było już coraz lepiej.
Co to za ‚ peżocik ‚ jeździł , bo nie mogłem dopatrzeć się. Fajne autko.
Foremniak odpada.
I znowu moje zdanie, cóż począć.
100% racji co do serów, natomiast piwo zazwyczaj warzymy, a nie ważymy :) Chyba że chodzi o czynność ważenia piwa na wadze, ale chyba nie…