„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

HTC Hero – pierwsze wrażenia z posiadania smartfona

Jako człowiek dość przekorny wobec mód, na niektóre rzeczy załapuję się dość późno. Tak też było z modą na smartfony.

Zawsze uważałem, że telefon służy do telefonowania. Ma być mały, poręczny, niezawodny i niekłopotliwy. I takie też telefony zawsze miałem. W końcu jednak wlazłem z nudów do salonu Ery i całkowicie przypadkowo wziąłem do ręki HTC Hero.

Było to zdarzenie brzemienne w skutki, bo potem przez dłuższy czas nie mogłem o tym niewielkim przedmiocie zapomnieć. W końcu po gwałtownej i morderczej bitwie z własnymi myślami kupiłem to cudo.

I bardzo dobrze zrobiłem.

Oczywiście ze smartfonami stykałem się już wcześniej. Jako technokrata z zamiłowania, miałem świadomość istnienia słuchawki o nazwie iPhone. Miałem ją też wielokrotnie w dłoniach. W moim środowisku posiadanie iPhona jest czymś prawie oczywistym. Niestety nie dla mnie.

Lubię otwarte standardy, lubię otwarte oprogramowanie, lubię sprzęt, który nie stawia mi ograniczeń typu „to można, a tego nie można zainstalować”. Krótko mówiąc, koncepcja Steve’a Jobsa co do sprzętu konsumenckiego mi osobiście nie odpowiada. Poza tym iPhone wydawał mi się za duży i za drogi.

HTC Hero to przedmiot z innego wszechświata. To telefon oparty na google’owskim systemie Android. Jest mniejszy, poręczniejszy i lepiej przystosowany do moich wyobrażeń o bardziej otwartych technologiach.

Nie piszę tego wpisu po to by wywoływać święte wojny. Zdaję sobie sprawę z gigantycznego sukcesu iPhone’a. Doceniam go i nie mam nic przeciwko niemu. Wybrałem jednak inaczej i wrażeniami z tego wyboru chce się podzielić.

Jak na razie HTC Hero sprawuje się świetnie. I od razu muszę podkreślić, że nie jest to telefon. To komputer. Telefon jest tylko jedną z aplikacji na nim działających. Doskonale sprawuje się w Internecie, świetnie działa w sieciach WiFi. Wszystkie programy, których potrzebuję znalazłem bez problemu w Android Markecie. Były za darmo i funkcjonują niezawodnie.

Wielu rzeczy jeszcze nie wypróbowałem, ale nie jestem wypóbowywaczem. Nie eksperymentuję, nie instaluję każdej napotkanej aplikacji tylko po to, żeby zobaczyć, czy jest fajna. Traktuję smartfona poważnie. Ma solidnie zaspokajać moje potrzeby komunikacyjne. I jak na razie robi to bez pudła.

Wystarczyło doinstalować kilka programów i mam wszystko, co jest mi niezbędne:

  • Twidroid – do Twittera
  • WordPress – do bloga
  • Aldiko – do ebooków
  • Astro – menadżer plików
  • AK Notepad – do pisania notatek

Więcej chwilowo nie chcę. Jak będę chciał to poszukam. Aplikacji na Androida są setki i każdy powinien znaleźć coś dla siebie.

Jedyną wadą, jaką do tej pory odkryłem jest przycisk głośności z boku obudowy. Jest za miękki. Czasami zdarza mi się go nacisnąć przypadkiem, a nie lubię robić przypadkowych rzeczy.

I na koniec refleksja natury ogólnej.

Siedząc w kawiarni mam w telefonie cały świat. W lesie, na plaży, w górach mogę czytać ulubione blogi, pisać wiadomości na Twittera czy Facebooka, robić zdjęcia albo filmy i wysyłać je gdzie się da. Mogę mieć w kieszeni setki płyt z muzyką, tysiące książek i jeszcze parę ulubionych filmów. Jak już wszystkie obejrzę, zawsze mogę zajrzeć na YouTuba.

To tylko te najprostsze rzeczy, które potrafi smartfon. Nie bawiłem się jeszcze geolokacją, augmented reality, czy nadawaniem w czasie rzeczywistym obrazu z kamery wprost do Internetu.

Ktoś powie – „wodotryski”.

Proponuje jednak głębiej i wnikliwiej przemyśleć temat. Te „wodotryski” to nie zabawki, choć na pozór tak wyglądają. To potężne narzędzia do komunikacji. Wszystko w urządzeniu trochę większym od paczki papierosów, które zawsze możesz mieć przy sobie.

Najpierw, dawno temu wymyślono komputer – krzemowe liczydło. Potem Internet połączył komputery w sieć. Zaczęło się robić ciekawie. Potem narodziły się sieci społecznościowe, które połączyły LUDZI w sieć. Dla wielu milionów użytkowników na całym świecie było to objawienie. Teraz smartfony sprawiają, że to wszystko można zmieścić w kieszeni. I to już niczym nie różni się od magii.

Aż strach pomyśleć jaki będzie następny krok.

No właśnie. Jak myślicie, jaki będzie?


10 Komentarzy on “HTC Hero – pierwsze wrażenia z posiadania smartfona”

  1. patoriku pisze:

    Następny krok – chipy wszczepiane podskórnie, transmitują sygnały bezpośrednio do mózgu, telefony odbieramy impulsem nerwowym o odpowiedniej częstotliwości lub o odpowiednim natężeniu np. przez naciśnięcie palcem na małżowinę uszną. Tylko w takim przypadku ciężko przeprowadzić wideokonferencję, no chyba, że stoimy przed lustrem. Pewnie można pójść jeszcz dalej. Obraz z telefonu może nakładać się na obraz widziany przez nasze oczy, albo jedno oko, ruchem źrenicy wybieramy interesujący nas obiekt w menu systemu wgranego do chipu. Tylko wtedy ksywa Roboman będzie nadawana dla każdego z takim cackiem.

    Mam jeszcze jedną wizję, którą sam najchętniej bym zrealizował gdybym tylko miał dostęp do technologii i pieniędzy oczywiście. Smartphony, iPhony, netbooki czy ostatnio iPad, to i tak zbyt duże zabawki. A może wystarczyłoby mieć urządzenie, które rozwijamy jak zwoje papirusu, a między dwoma uchwytami wyświetla się obraz.

  2. Wicher pisze:

    Przypomina mi się, jak tlumaczykem mamie, ze do internetu się już nie „wchodzI”. Teraz jesteśmy w nim cały czas, a wręcz mamy go ze sobą.

    Ja jestem użytkownikiem iPhona i dla mnie to był wybór tego co DZIALA. Po wcześniejszych doświadczeniach ze smartfonami, które „miały” wiele funkcji, ale zrealozowanych w auzyteczny sposób wybrałem zamknięta technologie. Wg. Mnie, to pozytyw. Paradoksalnie.

    P.S. Wysłane z iPhone’a w tramwaju :)

  3. Mistewicz pisze:

    To, co fascynujące, to jak ludzie wychodząc z różnych punktów widzenia, z różnych zakresów rzeczywistości w których funkcjonują, z różnych doświadczeń zawodowych i prywatnych, z różnych kultur często, dochodzą do podobnych wniosków.
    Pozdrawiam, EM

  4. Wicher pisze:

    Do zestawu narzędzi mobilnych poleciłbym Panu pod rozwagę – jako osobie tworzącej na komputerze – usługę o nazwie Dropbox (www.dropbox.com).

    Od kilku dni ją testuję i jestem pod wrażeniem prostoty i funkcjonalności. Polega to na tym, że po założeniu konta i zainstalowaniu aplikacji na komputerze, powstaje na nim specjalny katalog, który wszystko co się w nim znajdzie synchronizuje z serwerem. Po każdym zapisie, czy modyfikacji pliku. Dzięki temu uzyskujemy kopię zapasową i dostęp do plików z dowolnego komputera/telefonu przez www. (Na iPhone jest aplikacja, która dodatkowo pozwala na posiadanie kopii off-line, a na Androida jest w drodze: http://phandroid.com/2010/02/04/dropbox-for-android-on-the-way/). Dodatkowo przechowują usunięte pliki przez 30 dni i pozwalają odzyskać ich poprzednie wersje. Wszystko działa przezroczyście i ma się wrażenie, że plik jest w jednym egzemplarzu. Na starcie dostajemy 2GB za darmo, które ciężko zapełnić wyłącznie własną twórczością :)

    P.S. Obiecuję już nie spamować – po prostu żywotnie się tym tematem interesuję, bo zaiste jest to rewolucja w kieszeni :)

  5. Kaiser pisze:

    Panie Piotrze,
    NOKIA E72, proste menu i wszystko co potrzeba… :-)

  6. Kaiser pisze:

    HTC to zdaje się telefon dotykowy, a takich już mam dość, ponieważ gorzej się pisze i krew mnie zalewała, kiedy dzwoniłem np. do banku, a tam „chcesz nam wpłacić kasę – wybierz jeden” – a na moim ostatnim telefoniku dotykowym w czasie rozmowy, na ekranie widniał napis POŁĄCZENIE i nic nie mogłem wybrać, co mnie później doprowadzało do pasji, więc kupiłem E72.
    Dobrze, tyle o telefonach. Proszę iść pisać, bo wiadomo z telefonami jak z kobietami i każdy woli inną. Ja też idę, bo czeka na mnie opowiadanie fantastyczne, a jutro powinna przyjść paczka z Pana książką, więc za parę dni ośmielę się skomentować…
    Pzdr i przepraszam, że już nie na temat…
    :-)


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)