„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Alchemia Kreatywności – Ambicja – niebezpieczne paliwo

kanisterLudzie pozbawieni ambicji na ogół niewiele w życiu osiągają, ale za to ich życie jest dużo spokojniejsze, łatwiejsze i poukładane. Ludzie pozbawieni ambicji nie tworzą, bo wszelkiego rodzaju twórczość i kreacja potrzebuje paliwa. Tym paliwem jest właśnie ambicja.

Czasami jest to ambicja całkiem mała i skromna, czasami jest ogromna, przesadna, wybujała i absurdalna. Zawsze jednak jest niezbędnym składnikiem twórczego życia. Bez ambicji tworzenie traci napęd. Po co tworzyć, pisać, malować, filmować, komponować, jeśli niczego w zamian się nie spodziewamy? Po co wchodzić na grząski i niebezpieczny grunt twórczości, jeśli nie mamy żadnych marzeń z tym związanych?

Są jednak sytuacje, kiedy nasza ambicja może nam przeszkodzić, kiedy może nas zblokować, zastraszyć i całkowicie pomieszać nam szyki. Wtedy ambicja przestaje być paliwem naszej kreatywności, a zaczyna być hamulcem.

Jak sobie z tym poradzić?

Każdy twórca ma jakieś wyobrażenie o sobie i swojej twórczości. Każdy ma do swojej działalności kreatywnej jakieś wymagania i oczekiwania. Każdy ma jakieś ambicje. Najczęściej twórcy pragną:

  • sławy
  • uznania
  • poklasku
  • pieniędzy
  • nagród
  • zaszczytów
  • miłości tłumów
  • albo miłości elit

Często się jednak zdarza, że tak bardzo tego pragną, że to pragnienie wypiera z ich myślenia to, co jest kluczowe — myślenie kreatywne i samą twórczość. Czasami ambicja zamiast być paliwem dla kreacji, zastępuje ją i wypiera, doprowadzając do zastoju twórczego.

Jak rozpoznać ten stan? Jak rozpoznać moment kiedy ambicja przestaje napędzać i zaczyna hamować?

  • Przestajesz tworzyć i zaczynasz tylko mówić o tworzeniu
  • Boisz się tworzyć, boisz się zmierzyć z własnym talentem (bądź jego brakiem)
  • Wszystko co tworzysz wydaje ci się miałkie, wtórne i banalne
  • Uważasz, że stać cię na dużo więcej, wobec tego przestajesz tworzyć i zaczynasz czekać na super-pomysł
  • Bardzo się wyczulasz na to, co inni mówią o twojej twórczości, krytyka cię paraliżuje
  • Bez końca poprawiasz to, co tworzysz, usiłując doprowadzić swoje dzieło do perfekcji, w rezultacie tracisz czas
  • Jesteś wciąż smutny i nieszczęśliwy, bo jeszcze nie dostałeś Nobla, Oskara, Złotej Palny czy jakiejś innej super-nagrody

Jeśli zauważysz w swojej pracy twórczej i w swoim życiu któryś z powyższych objawów, to najprawdopodobniej masz problem z ambicją. Jest ona zbyt wybujała, nierealistyczna i zaczyna zbyt mocno na ciebie działać.

„Ambicja to marzenie z silnikiem V8” (Elvis Presley)

Jak sobie z taką ambicją poradzić? Nie jest to niestety zadanie proste.

  • Zacznij tworzyć, od razu, bez czekania na super-pomysł, na hiper-wenę, czy na stan natchnienia. Usiądź do pracy i zacznij tworzyć, pisać, malować, komponować, fotografować, cokolwiek, czym się zajmujesz.
  • Zacznij od małych, krótkich form. Jeśli jesteś pisarzem, napisz opowiadanie, wiersz, jeśli malarzem namaluj akwarelę, czy szkic. Nie rzucaj się od razu na symfonię, napisz najpierw piosenkę.
  • Poszukaj inspiracji. Nie musi być to od razu podróż dookoła świata. Idź na spacer na pobliski targ, przejedź się do innego miasta, usiądź w kawiarni i popatrz na zwykłych ludzi.
  • Nie słuchaj, co inni o tobie mówią. Postaraj się w ogóle odciąć od kontaktu z komentarzami na własny temat.
  • Bądź konsekwentny i wytrwały. Pozycję artystyczną (czy zawodową) buduje się przez całe życie, dzień po dniu, kroczek po kroczku. Szybka sława, szybko znika i nic tak na prawdę nie daje.
  • Przestań wciąż myśleć o sobie i zacznij myśleć o swoich postaciach (jeśli jesteś autorem), o swoim kolorze (jeśli jesteś malarzem), o swoich melodiach (jeśli jesteś kompozytorem), o tym co stwarzasz.
  • Przestań wciąż myśleć o sobie i zacznij myśleć o odbiorcach swojej twórczości — im masz dogodzić.
  • Przestań wciąż myśleć, że tworzysz dla świata i dla potomności. Zapomnij o tych bredniach. Każdy tworzy dla siebie i garstki swoich bliskich. Wszystko inne nie ma znaczenia.
  • Jeśli podczas tworzenia nie odczuwasz przyjemności, to albo zacznij pracować nad czymś innym (innym tematem), albo znajdź sobie jakąś inną pracę i daj sobie spokój z kreacją.
  • Nie poprawiaj w nieskończoność, nie bądź perfekcjonistą.
  • Siadaj na dupie i pisz, maluj, komponuj, twórz, kreuj i TYLKO na tym się skup.

Najłatwiej jest nic nie robić i tylko marzyć o własnej wielkości. Dużo trudniej jest zmierzyć się z twórczością i wszystkimi jej konsekwencjami. W moim środowisku to postawa dość częsta. Wielokrotnie słyszałem, że „gdyby ktoś mi dał DUŻĄ kasę na film”, albo „gdybym był w Hollywood” to zrobiłbym arcydzieło. Jałowe gadanie.

Prawdziwe tworzenie nie ma nic wspólnego z gadaniem. To DZIAŁANIE. Tu i teraz. Z tego co jest dostępne. Ambicja jest do tego niezbędna, ale dobrze jest ją trzymać w ryzach.

(Inne artykuły z serii “Alchemia Kreatywności” znajdują się w kategorii “Kreatywność“)


11 Komentarzy on “Alchemia Kreatywności – Ambicja – niebezpieczne paliwo”

  1. ony-x pisze:

    wiesz, piotrze, co mnie najbardziej zatrzymuje/zniechęca w scenariopisarstwie? ambicja, ale nie taka, o jakiej piszesz. miło otrzymywać pieniądze, uznanie etc., czyli wszystko, o czym wspominasz.

    mnie najbardziej irytuje to, że WSZYSCY wiedzą lepiej, co i jak ulepszyć w moim tekście. czujesz różnicę przy pisaniu powieści, prawda? to CZYSTE pisanie ( którego przyjemność również znam). i tylko twoje. redaktorskie poprawki nie ingerują zazwyczaj głęboko w tekst.

    scenariopisanie to męka nieustannych poprawek po producencie (który nigdy nic nie napisał,ale trzyma w garści kasę, więc trzeba się doń miło uśmiechać i potakiwać), po reżyserze (który czasem coś napisał i coś wie, ale niekoniecznie wszystko na temat mojego scenariusza), po aktorach (którzy często wiedzą lepiej jak napisać już napisaną kwestię. takoż ją po swojemu wypowiadają), po pani basi z cateringu (która grozi deserem z salmonellą, jeśli nie uśmiercę pewenego przykrego chama w scenariuszu).

    wtedy moja ambicja cierpi.
    nie chodzi nawet o ból dupy, o którym pisałeś w swojej „alchemii”.
    ot tak po prostu.
    po prostu wiem najlepiej, co jest i co miało być w moim scenariuszu.

    pozdrawiam! :)

    PS. mądrych uwag słucham zawsze. ale to już nie jest kwestia ambicji, a autorytetów.

  2. Kolekcjonerka Wizytówek pisze:

    Panie Piotrze i Szanowni Czytelnicy tej strony,
    dostałam kiedyś od autora prof. Macieja Wojtyszki książkę „Krótki zarys męki twórczej” , polecam, bo jest w dużej mierze o kreacji, tylko inaczej, oczywiście. No, bo przecież jeśli dwóch robi to samo, to nigdy nie jest to samo :)Pozdrawiam

  3. ony-x pisze:

    To prawda. Film jest dziełem zbiorowym. Ale scenariusz to rzecz osobna, pojedyncza, praca absolutnie samodzielna. To efekt mojego osobistego „bólu dupy” :) Niechże się inni w moje bóle nie wtrącają ;)))
    Chyba że scenarzyście wolno przyjść na plan i powtrącać się w reżyserię bez szczególnej troski o ambicje reżysera :)
    No, dość narzekań.
    Spokojnego wieczoru!

  4. asprocolia pisze:

    Hm, jestem tu pierwszy raz, nie piszę scenariuszy ale skojarzenie mam całkiem filmowe, Rejs mi się przypomniał i scena wodna z intelektualistą i kaowcem, chyba zatonę :))
    Pozdrawiam poki jestem nad wodą.

  5. good_news pisze:

    Hello, ale fajnie, że piszesz bloga i to właśnie takiego:) Nawiasem mówiąc, ja z Twoją jedną książeczką instruktażową, o tym jak pisać (między innymi, bo najwięcej tam jest o bólu dupy) się nie rozstaję.
    Pozdrawiam, Anita

  6. Teodor pisze:

    Jest coś, czego nie jestem w stanie pojąć z wypowiedzi Pani Ony-x: jak ma się autonomia scenarzysty do zamówienia, które realizuje?
    Rozumiem przywiązanie i pełen emocji stosunek do własnego utworu, ale wydaje mi się, że pieniądze zarabia się na spełnieniu oczekiwań zamawiającego. Ergo, to jego wizja jest nadrzędna.
    Sami bardzo przestrzegamy tych zależności w życiu, kiedy cokolwiek kupujemy lub zamawiamy – płacimy wtedy, kiedy nam się przedmiot czy usługa podoba i za grosz nas nie obchodzi, jak bardzo bolała dupa (że użyję tego wdzięcznego określenia) kogoś, kto w pocie czoła wyprodukował coś, z czego być może sam jest bardzo dumny, ale nam to coś zupełnie nie odpowiada.
    Może i ambicja cierpi, kiedy trzeba zaspokoić oczekiwania producenta, który nigdy niczego nie napisał, ale czy odmawiając zakupu tego, co nam się nie podoba, czujemy jakieś skrępowanie tym, że nigdy w życiu nie zrobiliśmy żadnego mebla, czy nawet najlichszego buta? I bez cienia żenady mówimy, że tego badziewia nie kupimy – i naszej decyzji nie zmieni przekonanie stolarza czy szewca, że stworzył arcydzieło.
    Oczywiście, twórca może mieć obiektywną rację: jego dzieło jest bezbłędne i każda poprawka będzie je psuła. Ale nie zmienia to faktu, że oddając utwór czy podpisując umowę na jego napisanie, automatycznie musi się zgodzić na pewne reguły gry. A, niestety, zawiera się w nich również to, że choćby ten producent czy reżyser (aktorów i panią z cateringu z oczywistych powodów pomijam) byli naprawdę kretynami, to koniec końców to oni odpowiadają za produkt finalny.
    Może przeto trzeba znaleźć jakiś rozsądny kompromis pomiędzy ambicją i zwyczajną pokorą?

  7. Adam pisze:

    Dzięki za tekst który jest dla mnie sporym pocieszeniem i który mnie najprościej mówiąc uspokoił. Potrzebny mi był. Właśnie teraz piszę scenariusz, a w zasadzie próbuję dopasować swoje pomysły do wizji reżysera. Bardzo ciężka praca. Jednocześnie ciągle moja ambicja mówi mi – kurde przecież ten pomysł naprawdę był dobry…

    Dziękuję Piotrze – pozwolisz, że w ten sposób do Pana się zwrócę – szczególnie za punkty, które chciałbym jeszcze raz podkreślić

    # Nie słuchaj, co inni o tobie mówią. Postaraj się w ogóle odciąć od kontaktu z komentarzami na własny temat.

    # Bądź konsekwentny i wytrwały. Pozycję artystyczną (czy zawodową) buduje się przez całe życie, dzień po dniu, kroczek po kroczku. Szybka sława, szybko znika i nic tak na prawdę nie daje.

    # Przestań wciąż myśleć o sobie i zacznij myśleć o swoich postaciach (jeśli jesteś autorem), o swoim kolorze (jeśli jesteś malarzem), o swoich melodiach (jeśli jesteś kompozytorem), o tym co stwarzasz.

    # Przestań wciąż myśleć o sobie i zacznij myśleć o odbiorcach swojej twórczości — im masz dogodzić.

    z tym ostatnim czasami najtrudniej jest się zmierzyć.

    Pozdrawiam
    Adam

  8. ja-madzik pisze:

    Nie isnieję w świecie filmu, ot zwykła dziewczyna pisząca bloga o książkach ( a raczej zaczynająca pisać) ale takie teksty jak ten, dodają niesamowitego kopa do roboty. Dziękuję za mobilizacje :D
    pozdrawiam

  9. Krzychu pisze:

    Dziękuję.


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)