„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Skąd się biorą dobre dialogi

Na początku nazywał się po prostu Justin. Napisał, że ma 28 lat i że mieszka ze swoim 73 letnim tatą, który jest zajebisty. Zaczął w sierpniu 2009. Jeden wpis dziennie. 140 znaków na dobę. Po kilku tweet’ach rozpętała się burza. Twittera ogarnęło szaleństwo. Konto Justina @shitmydadsays zyskało kilkaset tysięcy obserwujących.

Dziś po niespełna stu tweet’ach Justina śledzi na Twitterze 1 milion 125 tysięcy użytkowników. Wiadomo już, że tajemniczy Justin ma na nazwisko Halpern, a jego zajebisty tata nazywa się Samuel.

Justin dostał propozycję wydania książki i umowę na telewizyjny sitcom. W ciągu kilku miesięcy stała się rzecz bez precedensu – nikomu nieznany dwudziestoparolatek stał się sławny na całym świecie dzięki kilkudziesięciu krótkim, 140 znakowym cytatom z własnego ojca.

Co to ma wspólnego z pisaniem dobrych dialogów?

Bardzo wiele. Justin wrzuca na Twittera co smaczniejsze wypowiedzi własnego ojca-oryginała. I z tego właśnie biorą się dobre dialogi.

Ze słuchania.

Słuchanie wcale nie jest rzeczą łatwą. Dobre ucho do dialogów jest prawie tak samo rzadkie jak doby słuch muzyczny. Trzeba umieć wyłowić z gigantycznego dialogowego szumu, który nas otacza to co najsmaczniejsze. Dokładnie tak jak Justin.

Z dialogiem jest jeszcze trudniej. Justin nie pisze dialogów. On zaledwie cytuje pojedyncze wypowiedzi ojca na różne tematy. Dialog natomiast to rozmowa. To starcie co najmniej dwóch głosów.

Zamiłowanie do słuchania co zwykli ludzie mówią nie jest zbyt częste. Wielu autorów bardzo szybko odrywa się od rzeczywistości i traci kontakt z żywym językiem używanym przez żywych ludzi. Wielu scenarzystom wydaje się, że potrafią sami wymyślać dobre dialogi. Czasami potrafią.

Nic jednak nie zastąpi unikalnego talentu do słuchania co, jak i kiedy mówią inni.

Od prawej: Justin, kolega, tata (fot. Patrick Schumacker / For The Times)

Oczywiście tzw. żyćka nie da się przenieść do scenariusza tak po prostu, jeden do jednego, wprost, jak to robi Justin na Twitterze. Trzeba umieć to co się usłyszało zapamiętać, przetworzyć i wykorzystać w zupełnie nowym, stworzonym przez siebie kontekście. Trzeba umieć w wymyślone postaci tchnąć prawdę i wiarygodność. Dobre ucho do dialogów jest tutaj bezcenne.

Wielokrotnie widziałem jak dobry aktor ożywia słaby dialog. Wystarczy tylko takiemu dobremu aktorowi pozwolić improwizować na planie. Aktorzy często obdarzeni są doskonałym zmysłem obserwacji. Potrafią słuchać, zapamiętywać i przywoływać później zasłyszane gdzieś frazy, zwroty, czy całe wypowiedzi.

Taki aktor ze słabego dialogu potrafi zrobić perełkę. Wystarczy zmienić parę słów. Jednak nie wszyscy aktorzy to potrafią. Umiejętność sensownej improwizacji na planie to najwyższa szkoła jazdy. Dokładnie tak jak z improwizacją w muzyce. Najlepsi, improwizujący jazzmani to wąska elita w bezmiarze poprawnych muzyków potrafiących grać tylko to, co mają w nutach.

Jeśli uda się połączyć dobrego autora z uchem do dialogów – z dobrym aktorem potrafiącym improwizować i dodać coś od siebie, powstają dialogowe arcydzieła. „Sami Swoi”, Bareja, Himilsbach, Maklakiewicz, „Daleko od szosy”, „Rejs”, „Czterdziestolatek”, „Dom”, „Seksmisja” to właśnie przykłady takich cudownych połączeń, kiedy osłuchany dialogista spotyka się z równie osłuchanym aktorem.

Dlatego trzeba słuchać, podsłuchiwać, rozmawiać i zapamiętywać. Nic tak nie procentuje autorowi i aktorowi jak słuchanie.


32 Komentarze on “Skąd się biorą dobre dialogi”

  1. b0vv pisze:

    W gąszczu słów czuję jak umyka mi wiele dialogowych perełek, wartościowych ripost. Zaczęłam prowadzić nie tylko blog, ale i osobisty dziennik, nie jestem jednak w stanie wynotować wszystkiego, co ciekawe, czym będzie można się dzielić. Nie będę przecież notować rozmów… Zapraszam na mój blog, może uda mi się coś wyłuskać. :)

  2. Jac pisze:

    To fakt, że kiedy dobry aktor spotka się z dobrym scenariuszem (dialogiem) – powstaje perełka. Ale gdyby się miał Pan oprzeć na swoim doświadczeniu, czy bywa, że w takim spotkaniu reżyser schodzi na drugi plan? Pasikowski mówił kiedyś, że kiedy staje przed nim Linda, to on (Pasikowski oczywiście) nie ma już nic do roboty. Tylko stać i patrzeć.

    I a propos reżysera. Czym na planie zajmuje się
    II reżyser?

    pozdrawiam Jacek

    • Ciekawe jest dla mnie, że często ludzie zadają mi takie pytania. Co robi reżyser? Co robi II reżyser? A ponieważ odpowiedź nie jest banalna, to w najbliższym czasie wysmażę osobny wpis na ten temat.

  3. telemach pisze:

    „W ciągu kilku miesięcy stała się rzecz bez precedensu – nikomu nieznany dwudziestoparolatek stał się sławny na całym świecie dzięki kilkudziesięciu krótkim, 140 znakowym cytatom z własnego ojca”

    W czasach, w których precedens już nie jest potrzebny aby stać się sławnym – nie jest to aż takie dziwne.

  4. miziol pisze:

    Mysie, ze dobry dialog to nie jest tylko kwestia jakichś błyskotliwych wypowiedzi adwersarzy. Czasami zwykła, banalna kwestia może mieć ogromny ciężar znaczeniowy, jeśli czytelnik został do niej właściwie przygotowany. Muszą zadziałać wszystkie plany i wszystkie przed i po. Proste pytanie: „Dokąd idziesz?” potrafi przeorać nasza wyobraźnię, kiedy będzie poprzedzone lekturą ponad 300 stron „Quo vadis”. No, ale właśnie dlatego tak trudno napisać coś dobrego i krótkiego jednoczenie i tak mało jest dobrych sztuk teatralnych.

  5. sir.arturo pisze:

    Staram się zapisywać w specjalnie przygotowanym do tego zeszycie, moje pomysły na sceny albo jakieś oryginalne a czasem śmieszne teksty.
    Jednak mnie zastanawia coś niezwiązanego bezpośrednio z tym tekstem. Bo ciekawi mnie jak można sobie wypracować tzw. lekkie pióro? Albo jak można w sobie odkryć dobrego pisarza książek, scenariuszy?
    Czy wystarczy tylko pisać oraz czytać dobre książki?

    • Ciężka sprawa. Talent do pisania to rzecz nadprzyrodzona, jak każdy talent. Do pewnego stopnia można to wytrenować, ale tylko do pewnego stopnia. Mogę poradzić tylko jedno: pisać.

  6. JO pisze:

    Bardzo podobają mi się dialogi (i nie tylko) w serialu „Biuro”. Są w stylu reality show ale bardziej realne i oczywiście dużo bardziej ciekawsze. Myślę, że to wyższa szkoła jazdy…

  7. fish pisze:

    Do dialogowych arcydzieł dorzuciłbym – Roman Wilhelmi w „Dyzmie” i w „Alternatywach”. Emil Karewicz „Bruner” w „Klosie” i Zdzisław Kozień „porucznik Zubek” w „07 zgłoś się”.Stara gwardia doskonałych polskich aktorów. Linda ? No nie wiem.Podobał mi się w” Kobiecie samotnej ” i „Człowieku z żelaza”.Po „Psach” wszystko grał na jedno kopyto.Oczywiscie to tylko moje zdanie.

  8. b0vv pisze:

    Chciałabym się dołączyć do pytań o lekkie pióro :) Może o tym jakąś notkę? Jak trenować jak się nakręcać na pisanie & inspirować? Wypracowywać styl i flavour? Proszę również w miarę możliwości czasowych o odwiedzenie mojego bloga i recenzję mojego pisania, co zmienić? Pozdrawiam

  9. Matt pisze:

    Lekkie pióro do dialogów to przede wszystkim zrozumienie swojego bohatera (ożywanie), a nie stosowanie „specjalnych” technik i cytowanie kawałków z ulicy. Inna sprawa, że te kawałki mogą i powinny inspirować.

    Dla mnie osobiście pisanie dialogów to kaszka z mleczkiem. Ale ich nie pisanie to jest sztuka :) Przegadanych gniotów ci dostatek. Nie mówię o komediach, przerysowanych sensacjach i innych wyjątkach.

  10. Jac pisze:

    – Ty mnie jeszcze nie znasz, Marian.
    – Znam cię.
    – Nie znasz, bo ja jestem świnia, ale w świni siedzi lew.
    – A ja kto jestem wiesz?
    – Wiem.
    – Nie wiesz. Ja jestem lew, w którym siedzi świnia.
    Po dłuższej chwili ten pierwszy.
    – To pod te zwierzątka, Marian.

    Zasłyszane przez J. Andrzejewskiego i zapisane w „Dziennikach” t. 1.

    i druga perełka:

    – Myślę, że ich zgubiliśmy. Myślisz, że ich zgubiliśmy?
    – Nie.
    – Ja też nie.

    „Butch Cassydy i Sundance Kid”

    pozdrawiam Jacek.

  11. fish pisze:

    Matt.Napisałeś …cyt”Lekkie pióro do dialogów to przede wszystkim zrozumienie swojego bohatera (ożywanie), a nie stosowanie “specjalnych” technik i cytowanie kawałków z ulicy. Inna sprawa, że te kawałki mogą i powinny inspirować..”Nie kumam tego.Czy możesz rozwinąć swoją myśl.
    I dalej cyt..”Dla mnie osobiście pisanie dialogów to kaszka z mleczkiem…”
    Można prosić o jakąś próbke twojej twórczości.Tak kilka zdań.

  12. Matt pisze:

    cytat 1: piszący często wkładają w usta swoich bohaterów fajne kawałki tylko nie wiedzą kim ten bohater jest. I wychodzi wiadomo co. To nie dogmat, to moje zdanie i pewnie wielu scenarzystów. Mi też się to zdarza, ale to wg mnie błąd.

    cytat 2: To jakiś test? :) Pooglądaj dobre filmy, tam jest ich dużo. Nie daję do recenzji tekstów u nieznajomych, szczególnie w komentarzach bloga. Piotr pisał kiedyś kogo słuchać :) podzielam jego zdanie, ale jeśli się poznamy to chętnie wyślę cały scenariusz, bo mam awersję do wysyłania a także recenzowania kogoś półproduktów. A to, że łatwo mi się pisze nie znaczy, że Ci się spodoba. Jeśli poznam swojego bohatera to czuję, że dialog jest prawdziwy. A budować bohatera mogę np. inspirując się ludźmi z ulicy. To moje zdanie i technika.
    BTW, ten wątek nie jest o mnie. Ja piszę o tym, że filmu się nie gada tylko pokazuje. O tym można przeczytać m.in. w „alchemii” :) Ale to wg mnie dotyczy głównie produkcji mniej komercyjnych. Też uwielbiam gadane perełki, np. „widzisz?… nic nie widzę!… no widzisz” :). Ostatnio oglądałem też ponownie „W imię ojca”. Dialog jak Giuseppe dołącza do celi syna powalił mnie. Ale tutaj wynika to z relacji a nie z błyskotek.

    Tak w ogóle o tym pisał już Piotr. Co częściej pamiętasz z filmów niekomediowych teksty czy wydarzenia? Np. transwestyta z gry pozorów.

    Wpadł mi do głowy pomysł skoro ludzie są tak spragnieni konkretów. Może obok artykułów w tym blogu można by przeanalizować tutaj warsztatowo jakąś scenę? Bądź autorstwa jednego z nas bądź ze znanego filmu. Tak pod kątem bohaterów, konfliktów, struktury, dialogu, kontekstu, świata opowieści. Co o tym myślisz Piotrze? Podjął byś się czegoś takiego?

    • Podjął bym się analizy sceny. Chociaż scena to może być trochę mało. Ale jak przyślecie jakąś dobrą, dwustronicową scenę, to czemu nie. Swojej nie będę analizował ze zrozumiałych względów.

  13. fish pisze:

    Matt.W przeciwieństwie do ciebie chędnie dam do recenzji swój tekst.
    Myślę że obiektywna ocena nieznajomego (nawet jeżeli jest negatywna) jest więcej warta od tak zwanego poklepywania po plecach przez znajomych i mówienia jaki to jesteś świetny.Po za tym wydaje mi sie że na tym blogu nie ma przypadkowych internautów ,tylko ludzie którzy wiedza czego szukają ( zainteresowani scenopisarstwem) Dlatego wyślę do kolegi Wereśniaka scenę i chętnie przeczytam opinie.Oczywiście pod warunkiem że Piotrek zaakceptuje tekst.
    Zapewniam że nie pogniewam sie jeżeli wylejecie wiadra pomyj.

  14. Matt pisze:

    Kurcze. Zainspirowałeś mnie tą wypowiedzią :) Kolejny zarys bohatera gotowy.

    cechy dominujące: konfrontacja, ekstrawertyk

    skaza: buduje swoją wartość na przeciwieństwie do innych

    konflikt: nie ufa znajomym, zarówno bliższym i dalszym, zarzuca im, że są nieobiektywni, chce rewolucji, ogołocenia wszelkich rzeczy ze znaczeń w imię pogrzebania fałszu, kolesiostwa i poklepywania się po plecach. Sam pierwszy wystawi klatę by dać przykład innym.

    działanie: lubi z szablą deklarować coś przez klawiaturę, a nocami spaceruje po ulicach i pyta nieznajomych „jak to jest z tym życiem tak naprawdę?”. Planuje spalenie biblioteki będącej siedliskiem mnóstwa nieprawdziwych teorii.

    przeszłość: wyrzucono go ze studiów z kierunku filozofia, gdzie kłócił się z każdym profesorem. Sposób pożegnania był bardzo upokarzający.

    hobby: w wolnym czasie karmi koty chowające się na działkach przy -20, one jedne są niezależne choć strachliwe.

    Przykładowy dialog na podstawie badań środowiskowych na forach:
    – No powiedz coś kuźwa, chyba wiesz po co tu jesteś?
    – Oczywiście, że wiem.
    – No widzisz, a ja nic nie wiem, zinterpretowana wiedza to zdrajca obiektywizmu. Tylko czyste dane nas uratują.
    – No to nie wiem…
    – No to po co tu jesteś?

    pozdrawiam :))))

  15. fish pisze:

    Gratuluję Matt.Doskonały tekst.
    Widze że rośnie nam doskonały scenarzysta .
    I ta zdolność do pisania dialogów, cyt .”Dla mnie osobiście pisanie dialogów to kaszka z mleczkiem…”Czegoś takiego nigdy nie słyszałem z ust innych (nawet zawodowych)polskich scenarzystów.
    Ktoś wcześniej napisał żebyć przewietrzył umysł i widzę że poskutkowało (chociaż nie do końca).
    Wyczuwam napięcie w twoich wypowiedziach.Czyżby odwieczny brak dziewczyny?Jako dobry kolega z blogu dam ci radę.Pobaw sie trochę sam ze sobą , wtedy nie tylko dialogi ale opisy i przemyślenia będą kaszką z mleczkiem.

  16. JO pisze:

    Nie zamykajmy jeszcze tej dyskusji. Dialog to bardzo ważny, a zarazem trudny do opanowania komponent scenariusza. Czytam teraz „The Psychology of The Sopranos” i jestem wprost zafascynowana talentem twórców tego serialu, głównie Davida Chase. Dobre dialogi były głównie wynikiem świetnej znajomości bohaterów, ich osobowości, doświadczeń, wykształcenia, zwyczajów, zasad moralnych itp. Jednym zdaniem-każdy bohater przemawiał własnym głosem.

    • Matt pisze:

      Racja, szkoda kończyć to tą głupią potyczką. To o czym piszesz JO to właśnie poznanie bohatera aby mógł ożyć. Spróbuj napisać dialog jak ktoś Ci bliski znajduje się w jakiejś trudnej sytuacji. Prawda, że łatwiej sobie wyobrazić co i jak mówi? A to dlatego, że go znamy. Dla mnie stworzenie bohatera jest bardzo ciężkie (nie kaszka :). Ale jak bohater jest prawdziwy i ciekawy, to sam zaczyna gadać. To piękne, szkoda, że tak rzadkie. To nie przechwałki tylko moje zdanie gdzie leży główny ciężar pisania dialogów.

      Co do inspiracji sir.arturo pisał o zeszycie. Ja też go używam. Pisał o czymś podobnym Piotr. Wyjdź na ulicę i patrz.

      Jak koniecznie ktoś chce poznawać techniki to polecam np. książkę Russina „Jak napisać scenariusz filmowy”. Konkrety i jednocześnie inspiruje. Ale jeśli Piotr przeanalizuje kogoś scenę to też wyjdą konkrety.

      Gdzieś przeczytałem give, give, give… więc może podzielmy się swoim doświadczeniem zamiast się sprawdzać. Tak, tak, scenę też wysłałem, ale jakoś nie czułem potrzeby aby to deklarować.

      • Nie kończę CAŁEJ dyskusji pod tym wpisem. Chciałem tylko prosić o zakończenie wycieczek osobistych. Nic nie wnoszą. Jeśli chodzi o pomysł publicznej analizy jednej sceny na tym blogu to przemyślałem tę sprawę gruntownie i doszedłem do wniosku, że to nie zadziała.

        Po pierwsze – jedna scena to za mało. Analiza jej bez szerszego kontekstu dramaturgicznego skazana jest na zdawkowość. Trzeba by było analizować cały scenariusz, albo kilka scen w kontekście całego scenariusza. Na to nie starczy tutaj miejsca.

        Po drugie – z mojego doświadczenia wynika, że takie analizy doskonale sprawdzają się na żywo. Robiłem takie rzeczy kiedy prowadziłem zajęcia ze scenopisarstwa w szkole filmowej Ślesickiego. Wychodziło to świetnie. Sam również niejednokrotnie brałem udział w takich zajęciach (jako uczestnik, nie prowadzący). To temat na wielką, kilkugodzinną, gorąca dyskusję. Na blogu cała emocja i energia nam ucieknie.

        Dlatego nie zdecyduję się na tego typu analizę. Chyba że w realu, ale do tego trzeba by założyć szkółkę scenopisarską ;-)

  17. GC pisze:

    I ja dorzucam mały kamyczek do “ogródka z dialogami”.
    Tych kilka poniższych zdań, to próba podzielenia się własnymi
    doświadczeniami, a przy okazji włączenie się do dyskusji.
    Po pierwsze: gdziekolwiek jestem słucham, ale i patrzę – ponieważ dla mnie
    ważnym jest nie tylko teks, ale i osoba, która go wypowiedziała.
    W ten sposób tworzę swego rodzaju bazę. Prawie nigdy niczego
    nie zapisuję. Wyjątkiem są jakieś szczególne wypowiedzi lub sposób
    ich wyartykułowania – takie językowe perełki, która warto zacytować
    w całości. Powrót do tej „mojej bazy” następuje automatycznie – podświadomie,
    na zasadzie skojarzeń.
    Po drugie: najważniejsze w pisaniu dialogów są postacie, które stworzyłem
    i pokochałem, jak matka swe dzieci /nie żartuję, bo i rozstanie z nimi jest bolesne/ ;-).
    Tak jak i każda matka wiem, co zrobią, jak się zachowają w każdej sytuacji i co powiedzą.
    Wciąż o nich myślę, gdy wstaję i zasypiam. Pozwalam im swobodnie żyć.
    Puszczam wodze fantazji i piszę. Piszę o każdej porze i wszędzie. Bywa tak,
    że pomysł przychodzi w najmniej oczekiwanym miejscu :-).
    Pierwsza wersja jest zawsze przegadana, ale kolejne…
    “Wszystko trzeba wypracować w pocie czoła i bólu dupy.” – jak napisał
    Piotr w “Alchemii scenariusza”.
    Po trzecie ( to już koniec): mam „współpracownika” z zacięciem aktorskim,
    który czyta gotową wersję dialogów na głos. Wtedy dokonuję ostatecznych
    poprawek.

  18. ZiKo pisze:

    Witam Panie Piotrze,
    Mam pytanie takie może trochę idiotyczno-matematyczne, ale niech Pan mi odpowie, ile w dobrym scenariuszu powinno być (procentowo dialogów). Wszyscy wiemy, że scenariusz powinien mieć 120 stron, ze każda strona to minuta filmu, że opisy powinny byc jak najmniej rozbudowane, itd. Ale ile powinien mieć film (wiem, że tutaj wszystko zależy od gatunku), no to powiedzmy dramat kryminalny, żeby nie był…przegadany. Czy może być dobry film, w którym naprawdę dużo się dzieje, a bardzo mało mówi (nie chodzi o Walkę o ogien) i nie stał się np. filmem przyrodniczym typu … z życia ryb.

    • Nie ma na to recepty, nie ma wzoru matematycznego. Wszystko jest kwestią wyczucia. Są filmy gdzie jest mnóstwo dialogu i nie są przegadane – są filmy, gdzie dialogu jest mało, a jest nudny jak flaki z olejem.

  19. Axiom pisze:

    Witam. Apropo dialogu. Czy Sceny dialogowe zawarte w scenariuszu, to tylko i wyłącznie dialog pomiędzy aktorami, czy może coś więcej?

  20. ZiKo pisze:

    Witam,
    Wydaje mi sie, że trzeba umieć pisać naprawdę dobre, błyskotliwe dialogi, bo jak ktoś nie potrafi pisać dialogów, to niech przemawia głównie obrazem. Po dialogach chyba najłatwiej jest wyłapać „żółtodzioba” stosującego wypełniacze i oczywistą oczywistość. Czy tak?

  21. Szamil pisze:

    Może mi ktoś podpowie – czy w scenariuszu, jeśli są dialogi w językach obcych, to trzeba je pisać w tych językach, czy wystarczy napisać je po polsku i dać w nawiasach napis, że dialog odbywa się w takim to a takim języku? Piszę pierwszy swój scenariusz i nie wiem. Z góry dziękuję za odpowiedź.


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s