„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Branie i dawanie w Internecie – Gary Vaynerchuk

Mógłby być gwiazdą w każdej dużej stacji telewizyjnej. Twierdzi, że dostawał dziesiątki takich kontraktów do podpisania. Nie podpisał. Dlaczego ma się wiązać umową z telewizją w czasach, w których każdy sam może założyć własną telewizję? I założył.

Nazywa się to Wine Library TV i jest jednym z najpopularniejszych vlogów na świecie. Codziennie Gary Vaynerchuk publikuje dwudziestominutową audycję o winie. Siedzi w niej za biurkiem, pokazuje, smakuje, wypowiada swoje opinie i rozmawia z gośćmi. Wszystko o winie.

I trzeba przyznać, że robi to świetnie. Ma ten rzadki, unikalny, samorodny telewizyjny talent. Kamera go lubi, dobrze się na niego patrzy, potrafi przytrzymać uwagę widza przez długi czas, jest ciekawy i zajmujący. I cały czas gada o winie.

Dlaczego piszę tu o Garym? Powodów jest co najmniej kilka.

Po pierwsze jest to bardzo ciekawy facet dla kogoś kto lubi wino. Ja lubię i audycje Vaynerchuka są dla mnie po prostu ciekawe. Gary dokonał swego rodzaju rewolucji w sztywniackim, nadętym i pozerskim przemyśle winiarskim. Zaczął mówić o winie w zupełnie nowy sposób. Skojarzył wino z zupełnie innym stylem. Pokazał, że szlachetny czerwony płyn pasuje nie tylko do krawatów, garniturów i wytwornych restauracji. Gary chodzi w dżinsach i podkoszulku. Zachowuje się swobodnie i bezpośrednio. Wygląda jak żywcem wyjęty z robotniczej kultury piwa i grilla. Tymczasem jest koneserem wina. I pokazuje że każdy może nim być.

„dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj POTEM PROŚ! KROPKA!” (Gary Vaynerchuk na Twitterze)

Po drugie Gary jest znakiem czasów. To facet, który sam przed sobą stawia kamerę i staje się gwiazdą własnej internetowej telewizji nadawanej za darmo. Jeszcze parę lat temu było to niemożliwe. Dziś każdy może założyć sobie konto na YouTube i zostać gwiazdą jak Gary. Nie potrzeba do tego anten nadawczych, koncesji, setek etatów, kapitału, ton sprzętu i ufryzowanych prezenterek. Trzeba tylko chcieć.

Każdy może założyć za darmo telewizję o zasięgu ogólnoświatowym.

Dziesięć, dwadzieścia lat temu za takie zdanie trafiało się do psychiatry.

Po trzecie Gary Vaynerchuk nie jest tylko wiecznie uśmiechniętym gościem, który alkoholizuje się winem przed kamerą. Nie jest tylko znawcą, koneserem, popularyzatorem i recenzentem wina. Gary napisał książkę. Napisał o tym, czym jest dzisiaj Internet i na czym polega rewolucja, którą przyniosło to medium. Książka szybko stała się bestsellerem. Gary jeździ po różnych sympozjach i spotkaniach i mówi do ludzi. Nie tylko o winie. Mówi o rewolucyjnej zmianie jaką pociągnęła za sobą „równość HTMLu”. Obejrzyjcie jedno z jego najsłynniejszych wystąpień. To jeden z najlepszych manifestów nowych czasów jakie widziałem. Te 15 minut z Garym na prawdę otwiera oczy i motywuje.

Po czwarte Gary dużo mówi o dawaniu. Nie o sprzedawaniu, nie o inwestowaniu, nie o zarabianiu tylko o dawaniu. To bardzo ciekawy głos w dzisiejszym zmonetyzowanym świecie. Jeden z jego wpisów na Twitterze dobrze oddaje tę dziwną i nową postawę.

Czyżby wracało stare? A właściwie prastare? Czyżby wracała elementarna, podstawowa dla każdego społeczeństwa zasada wzajemności? Uczciwej wymiany? Coś fajnego za coś fajnego, bez oglądania się na zysk?

Nie wiem. Ciężko zaryzykować takie twierdzenie, choć ludzi dających za darmo fajne rzeczy w Internecie jest coraz więcej. W końcu zasada uczciwej wymiany leżała u podstaw tworzenia się wszelkich społeczności ludzkich od najdawniejszych czasów. Może właśnie przyszedł czas, żeby sobie o tej zasadzie przypomnieć?


13 Komentarzy on “Branie i dawanie w Internecie – Gary Vaynerchuk”

  1. Katrzyna pisze:

    Nie wiem czy mam ochotę na opowieści o winie Garego, czy czytanie, czytanie, czytanie… Pana.
    Lubię, tak samo jak dobre wino, czytać tak lekkie, tak dobrze napisane recenzje, w których nie tylko o ocenę chodzi.
    Myślę w takich momentach o starej dobrej szkole Jerzego Waldorfa i „Rozmowach o książkach” w Życiu Warszawy” J. Iwaszkiewicza, myślę o St. Kisielewskim i paru jeszcze innych ….

    I ta stara jak świat, ale wciąż aktualna pointa:
    “dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj dawaj POTEM PROŚ! KROPKA!”

    Tyle wielkich i małych radości z tworzenia byłoby, gdybyśmy uwierzyli, że dawanie siebie, dawanie tego, co robimy jest naprawdę największą frajdą w życiu.
    Dzięki za ten link na twitterze.:-)

    Pozdrawiam

  2. Matt pisze:

    Widziałem też kiedyś coś takiego jak bank pracy w necie (nie pamiętam nazwy). Ja cię pouczę w realu czegoś tam, ty pomalujesz mi sufit. Bez kasy. Ale ludzie coś mieli obawy przed wpuszczaniem malarza z doskoku do domu :)

  3. Jac pisze:

    Dla mnie historia Garego to przyczynek do głębszej refleksji nad tym, ile talentów drzemie w tzw. zwykłych ludziach. Z każdym rokiem widzę coraz lepiej, jak szczodrze rozrzucone są uzdolnienia w narodzie i równocześnie, jak słabo są wykorzystywane. Nie ma zwykłych ludzi, są tylko zwykłe biografie, które w sprzyjających okolicznościach zaczynają świecić mocnym światłem sukcesu.
    A więc czołem Niezwykli! :)
    pozdrawiam Jacek

    Nie ma zwykłych ludzi

  4. telemach pisze:

    Pięć gwiazdek z wykrzyknikiem za ten wpis. Jeśli ludzie w to uwierzą – a będzie to wiara powszechna – to będzie to istotnie rewolucja.

    Ja jestem jednak optymistycznie sceptyczny. Albo na odwrót. Cała historia ludzkości da się Piotrze sprowadzić do wciąż na nowo pojawiających się fal altruizmu. Na których płynęli (i dopływali) ci, którzy potrafili na tym zrobić interes.

    W jednym jednak masz niezaprzeczalnie (jak sądzę) rację: jeszcze nigdy jakość nie miała takich możliwości i szans aby udowodnić sobie i światu, że przechodzenie w ilość jest możliwe. Jak sądzisz – co z tego (w ostateczności) wyniknie?

    • Nie mam pojęcia gdzie nas to zaprowadzi. To sytuacja jakiej jeszcze chyba nie było w historii. Dużo się dzisiaj mówi o upadku prasy papierowej, książek i tym podobnych detalach. Zdaje się jednak, że Internet przewraca powoli do góry nogami ekonomię i politykę. A to już nie są żarty. Narzędzie pozwalające ZA DARMO komunikować się każdemu z każdym to potężne narzędzie.

      Jeden wpis na Facebooku może zrujnować sprzedaż jakiegoś produktu, dzięki Twitterowi można się w kilka chwil zorganizować w całkiem sporą demonstrację. Filmy, muza, książki krążą nielegalnie po sieci w ilościach hurtowych – takich zjawisk nigdy wcześniej nie było. Sam umieram z ciekawości jak będzie za 5 lat ;-)

  5. miziol pisze:

    Troche wyglada jak szaleniec, ale chyba tak trzeba w dzisiejszych nerwowych czasach.

  6. SEO blog pisze:

    Trochę zbyt agresywny jak dla mnie, nie trafia do mnie. Pozdrawiam.

  7. śliwek pisze:

    Wszystko fajnie i pięknie, z tym że Gary to „amerykaniec” i jak na „amerykańca” przystało potrafi „gadać”. Jego od przedszkola uczą „gadać”, nasze dzieciaczki uczą „różniczkować”. I taki Gary będzie potem „gadał” o winie, fajce, klockach Lego i co tam sobie wymyśli. I będzie robił to „gadanie” ciekawie, interesująco, fajnie … . A nasze dzieci jak dorosną cóż z tego że będą miały internet z nie wiadomo jakimi „cudami” jak nie będą potrafiły „gadać”. To taka moja refleksja na tę, daną chwilę. Lubię to „amerykańskie gadanie”. Zacznijmy uczyć takiego „gadania” nasze pociechy, a na pewno będzie im i lepiej i fajniej, no i będą miały w internecie własne programy o „winie” :).

  8. JO pisze:

    Moim zdaniem Gary jest na pewno koneserem wina. Wie o czym mówić, widać entuzjazm (z domieszką ADHD). Jeśli chodzi o motto o dawaniu- wygląda to na sprytny chwyt marketingowy, ponowne odkrycie koła, kiedy coraz trudniej jest wymyśleć coś nowego o sprzedawaniu, inwestowaniu czy zarabianiu.

  9. Może nie na... pisze:

    …temat, ale chciałabym się Pana zapytać o pisanie scenariuszy.
    Czy scenariusz to same dialogi czy opis scen też?
    Wiem, że pytanie wydaje się głupie i naiwne, ale jestem bardzo początkująca i chciałabym zacząć jak należy.
    Pozdrawiam Katarzyna

  10. Dziękuję Panu pisze:

    za odpowiedź. Nie wiedziałam, że mam do czynienia z tak znaną osobą, wielki ukłon dla Pana talentu.
    Pozdrawiam Katarzyna

  11. Mateusz Styś pisze:

    Właśnie czytam Crush It – świetna książka. Jestem pod wrażeniem pasji z jaką ten facet mówi, pracuje, jego uporu i pracowitości.

    Trzeba tylko brać poprawkę na to, że jednak ma on jakieś wrodzone predyspozycje (niektórzy twierdzą, że ADHD ;)) a dwa żyje w kraju, gdzie takie rzeczy są rzeczywiście możliwe. Nie twierdzę, że u nas nie, ale jednak wydaje mi się to trochę trudniejsze. Nie zmienia to faktu, że jak się wierzy w to co robi i ciężko pracuje to zawsze jakiś tam sukces przyjdzie.


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s