„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

W poszukiwaniu głównego bohatera

Gdybym miał wskazać jeden najważniejszy i decydujący element filmu, nie wahałbym się ani chwili. Tym kluczowym elementem jest „główny bohater”.

Nie zdjęcia, nie scenografia, nie akcja, czy atrakcyjna intryga. Nie muzyka, nie piękne kostiumy czy hipnotyzujące napięcie dramaturgiczne. Nie.

Najważniejszy jest główny bohater. Od niego wszystko się zaczyna. To on oprowadza widza po całej opowieści, to z nim widz się utożsamia, to on pokazuje widzowi wymyślony filmowy świat.

Spełnia też jeszcze jedną ważną funkcję, o której często się zapomina. Główny bohater w dobrym filmie jest łącznikiem pomiędzy światem fikcji i światem rzeczywistym. To właśnie dlatego wybitni filmowcy zawsze uporczywie szukają tzw. „bohatera naszych czasów” do swoich filmów. Wystarczy przyjrzeć się twórczości Andrzeja Wajdy, czy na przykład Olivera Stone’a, żeby łatwo zauważyć, o czym mówię.

Podobnie jest w literaturze i podobnie było w teatrze zanim nie zapanował w nim niepohamowany przymus eksperymentowania. Każda sztuka dramaturgiczna i fabularna potrzebuje głównego bohatera. Każda.

Oczywiście zdarzają się filmy bez głównego bohatera. Zazwyczaj są one albo nieudane, albo są eksperymentami robiącymi wrażenie tylko na wąskiej grupie „koneserów”.

Są też filmy, w których główny bohater wcale nie jest pojedynczą ludzką postacią. To bardzo trudne zabiegi, żeby bohaterem filmu było miasto, kamienica mieszkalna, wielka korporacja, czy statek. Ale takie filmy czasami się udają. Niestety rzadko i tylko najlepszym.

Dlaczego o tym piszę?

Z kilku powodów.

Obejrzałem niedawno kilka boleśnie nieudanych filmów, w których z niewiadomych przyczyn było wszystko oprócz głównego bohatera. Nie będę wymieniał tytułów, bo nie warto. Ale żal pozostaje. Nieudane filmy zawsze smucą, bo to stracone okazje na opowiedzenie czegoś fajnego.

Po drugie, początkujący scenarzyści czasami pytają mnie w mailach, o czym pisać. Skąd brać pomysły, skąd czerpać inspirację, jaką opowieść wymyślić.

Odpowiedzią na te pytania zawsze, nieodmiennie od zarania kina jest „główny bohater”.

Wymyśl dobrego głównego bohatera, a reszta fabuły opowie się sama. Znajdź bohatera, który najlepiej uosabia ducha naszych czasów, a masz szansę na arcydzieło.

Najlepszym przykładem jest Maciek Chełmicki. Wymyślił go Jerzy Andrzejewski w swojej powieści „Popiół i diament” i lepiej trafić nie mógł. Ten bohater był kwintesencją tego, do czego doprowadziły Polskę wydarzenia II Wojny Światowej. Dlatego Wajda zrobił z tego arcydzieło. Bez postaci Maćka Chełmickiego nie byłoby to możliwe.

Podobnie jest z Kmicicem z „Potopu”, Francem Maurerem z „Psów”, Gordonem Geko z „Wall Street”, Vito Corleone z „Ojca Chrzestnego” czy włóczęgą w meloniku granym w wielu filmach przez Charliego Chaplina. Dobrze wymyślony główny bohater robi cały film. I jest to najprostsza droga do sukcesu.

Trzeba tylko wymyślić dobrego głównego bohatera i poświęcić mu każdą scenę w naszym scenariuszu. Nawet tę, w której nie występuje.


10 Komentarzy on “W poszukiwaniu głównego bohatera”

  1. Anna Sawczuk pisze:

    Piękne, proste rozwiązanie.
    Zapytam przewrotnie: może dlatego takim powodzeniem cieszą się telenowele / seriale?

  2. Czyli zamiast standardowego pytania „o czym to jest?” pytamy „o kim to jest?”, odpowiadamy i jesteśmy w domu.

  3. Jerzy pisze:

    Niby takie proste, więc dlaczego takie trudne?

  4. Ene Due pisze:

    Pierwszy, kto mi przyszedł do łba po łyknięciu ledwie tytułu notki, to Alvin Straight. Generalnie wypada się zgodzić, z tym jednak zastrzeżeniem, że jak każda reguła, tak i ta, posiada pewnikiem wyjatki.

  5. kazasza pisze:

    a mi się skojarzył Leaving las vegas i chociaż nie przpadam za Nicolasem, to w tym filmie wziął sobie głównego bohatera po całości. Jest w tym filmie i piękna muzyka, dobre zdjęcia, i piękna kobieta, a jednak bohater „robi „ten film…

    „Generalnie wypada się zgodzić” he he… dobre :)

  6. śliwek pisze:

    Tworzenie „Hiroła” jest trudne ale i jednocześnie fascynujące. Bardzo lubię wymyślać postacie głównych bohaterów, nawet jeżeli nie umieszczam ich w żadnej ze swoich opowieści. Dodaję do przepisu bazy kolejne składniki (cechy) i obserwuję jak mój bohater sobie z nimi radzi, jak go zmieniają. Osobiście wolę go nie „wyposażać” w zbyt dużo cech. Zza ciężkim plecakiem niewygodnie się biega. Po co mi postać z dodatkami, których nie wykorzystuje się potem nawet w jednej czwartej. Wolę mniej, ale ostrzej, wyraziściej.

    Czasami jest tak że mam fajnego bohatera i wokoło niego staram się zbudować historię. Ostatnio znalazłem sobie takiego „koleżkę” w jednym z „serialowych hitów” zeszłego sezonu TVP. Serial był cienki, ale jedna z postaci gniotła mnie i nachodziła w dzień i w nocy. Zbudowałem więc historię specjalnie dla niej i wysłałem gdzie trzeba. Zobaczymy z jakim rezultatem.

    A czasem jest tak że znajduję fajną historię, ale wiem że brakuje jej bohatera. I wtedy jest odwrotnie, staram się wymyślić bohatera do istniejącej historii. Takie dopasowywanie to ciekawe wyzwanie.

  7. RADEK pisze:

    A załóżmy, że szukam głównego bohatera w książce. Jeżeli książka jest zbiorem opowiadań, to jak połączyć te, powiedzmy, najważniejsze opowiadania, w całość? Bo adaptacja filmowa względnie niepowiązanych historii niekoniecznie będzie ciekawa. Bo to, co zrobił Tarantino choćby w PULP FICTION to jakby zbiór opowiadań, ale łączą się one w całość. I to genialną. Więc jak połączyć takie opowiadania w całość. I jeszcze jedno: czy dobrym pomysłem jest zżynanie (choćby częściowe) dialogów z dzieła?


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s