Coś co nic nie kosztuje a jest cenniejsze od złota
Opublikowane: 27 kwietnia 2010 Filed under: Życie | Tags: kompleksy, pewność siebie, powaga, samopoczucie, siła, uśmiech, życzliwość 7 KomentarzyMiałem kiedyś znajomego w akademiku, którego prawie w ogóle nie znałem, ale którego bardzo lubiłem. Dziś nie pamiętam już nawet jego imienia. Nie studiowaliśmy razem, mieszkaliśmy w różnych pokojach, nie wiem, czy w ciągu tych paru lat zamieniliśmy ze sobą więcej niż kilka zdawkowych zdań.
Miał ten chłopak jedną ciekawą cechę – zawsze pięknie się uśmiechał, kiedy mnie widział. Jak to w akademiku mijaliśmy się na korytarzu, w kuchni, w sali telewizyjnej i zawsze wraz ze standardowym „cześć” otrzymywałem od niego uroczy, szczery uśmiech na powitanie.
Kiedy popytałem o niego moich współmieszkańców okazało się, że chłopak uśmiecha się tak do wszystkich. Każdego wita tym samym uroczym, lekko zakłopotanym, nieśmiałym uśmiechem. Nikt nic o nim nie wiedział. Znano jego imię, nazwisko, numer pokoju i kierunek, na którym studiował. I tyle. Z nikim nie rozmawiał, z nikim się nie przyjaźnił, nie brał udziału w imprezach i pijaństwie, wszędzie chodził sam i wszyscy go bardzo lubili. Wszyscy!
Wystarczyło tylko, że się uśmiechał.
Nigdy później nie spotkałem już kogoś takiego. Spotykałem ludzi, którzy uśmiechali się częściej niż inni, spotykałem ludzi, którzy nie uśmiechali się wcale, ale nigdy nie spotkałem kogoś, kto się TYLKO uśmiechał. Dla mojego znajomego z akademika uśmiech był właściwie jedynym zachowaniem społecznym, na jakie było go stać.
Czasem nawet myślę sobie, że nie był to prawdziwy uśmiech, że źle interpretowaliśmy ten dziwny grymas, który miał ów chłopak, kiedy ktoś mijał go na korytarzu. Może było to zakłopotanie, może maskowana nieśmiałość, może jakiś rodzaj ociężałości umysłowej? Nie wiem. Wyglądało to jak uśmiech i ewidentnie poprawiało wszystkim samopoczucie.
Dlaczego większości ludzi tak ciężko jest się uśmiechnąć?
Nie mam pojęcia. Tym bardziej, że ja również nie uśmiecham się tak często jakbym chciał i uważam to za wadę.
Siła uśmiechu w zwykłych życiowych sytuacjach jest potężna. Zwykłe „Dzień dobry” z uśmiechem to coś ZUPEŁNIE innego niż to samo „Dzień dobry” bez uśmiechu. Jeden prosty uśmiech rano w windzie, na schodach, czy w metrze może nam ustawić cały dzień. Jeden niewymuszony, szczery i bezinteresowny uśmiech od innego człowieka może zdziałać cuda. Dlaczego tak oszczędnie dozujemy sobie tę niewątpliwą przyjemność?
Szukając odpowiedzi na to pytanie, doszedłem do wniosku, że prezentowanie światu chmurnego oblicza wiele osób uważa za bezpieczniejsze. Wydaje im się, że wyglądają poważniej, bardziej dostojnie i że przez to są dużo bardziej interesujący. Uważają pewnie, że uśmiech to coś głupiego, błahego i świadczącego o słabości.
Nic bardziej błędnego.
Uśmiech to oznaka siły, odwagi i pewności siebie. Uśmiech to brak kompleksów, świadomość własnej wartości i dowód psychicznej równowagi.
Są oczywiście uśmiechy głupkowate, kretyńskie i oślizłe, ale łatwo je rozpoznać. Zwykły, codzienny, bezinteresowny uśmiech to zawsze akt jak najlepiej świadczący o osobie, która go wykonuje. I jest za darmo. Nic nie kosztuje.
Wielokrotnie prosiłem aktorów przed kamerą o uśmiech. Szczególnie prosiłem o niego aktorki. Często bywały zaskoczone. Uważały, że prezentując skupienie i powagę w każdej sytuacji będą ciekawsze dla widzów. Może i tak. Uśmiech to środek wyrazu tak silny, że nie należy go nadużywać. Nie można jednak o nim zapominać, bo ma wielką siłę.
Mówi się, że uśmiech to najlepszy makijaż dla młodej kobiety. Najlepszy kosmetyk i najdroższa biżuteria. Uważam, że to prawda. Nic tak nie zdobi kobiecej twarzy jak uśmiech. I jestem pewien, że męskie twarze również zyskują gdy są uśmiechnięte.
Najbardziej jednak zyskuje nasze samopoczucie, gdy ktoś się do nas uśmiecha – bez powodu, bezinteresownie, tylko dlatego, że nas widzi. Sam też muszę nad tym popracować.
Każdemu w uśmiechu do twarzy. A ten chłopak to pewnie się jednak uśmiechał. Tylko dla większości z nas uśmiech znaczy tak mało, że nie odbierają tego jako zachętę do nawiązania rozmowy. A on pewnie miał nadzieję… Teraz już wie, że nie tędy droga. A szkoda.
Nice :)
Obejrzalem ostatnio „Natural born killers”(Urodzeni mordercy) Olivera STONE.Obejrzałem go po raz n-ty, bo według mnie to rewelacyjny film.Jak większość zresztą filmów Stonea.A dlaczego o tym piszę w tym wątku? Bo jest tam scena (właściwie jedno ujęcie) z najszczerszym uśmiechem w historii kina.Jest to uśmiech Tomiego Lee Jonesa grającego rolę naczelnika więzienia McClaskiego w chwili gdy TV robi program na żywo z pierdla.Kto nie widział musi zobaczyć!!!.Choćby dla tego jednego uśmiechu warto obejrzeć ten film.
Przesyłam Ci dwa uśmiechy, jeden zatrzymaj dla siebie, a drugi prześlij komuś. :), :)
moze gosc byl z takiego samego zascianka jak ja i to wg niego byla jedyna fajna rzecz na jaka bylo go stac zupelnie niepotrzenie?
Uśmiechać się jest trudno… ale mnie jest łatwo. Ci którym idzie to ciężko mają problem. I wcale nie chodzi tu o częstotliwość!
Ciekawy wpis.
Jedno co mnie dziwi to zaskakującą niekonsekwencja, ponieważ przytoczona historia wskazuje na to że uśmiech tego biedaka nie był wiele wart. Nie powodował ze strony obdarzonych nim ludzi żadnych reakcji które pomogły by mu przełamać nieśmiałość.
natomiast zarówno tytuł jak i podsumowanie, sugerują wielka wartość i moc uśmiechu, to że świadczy o pewności siebie, braku kompleksów…
Ja osobiście wierzę w siłę uśmiechu, nawet takiego- :) – zawsze to miły dodatek, oznaka sympatii- ale nie poparty prawdziwą pewnością siebie , jak widać nie wystarcza.
Pozdrawiam ;)