„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Nie ma to jak awantura

Ludzie uwielbiają awantury. Kochają kłótnie i spory. Przepadają za rywalizacją, walką i mordobiciem. Nic ich bardziej nie cieszy od porządnej bijatyki.

Co ciekawe, szeroka publika najbardziej lubi te awantury, w których sama nie uczestniczy. Lubi je oglądać z bezpiecznego dystansu. Uczestniczenie w mordobiciu jest ryzykowne. Można samemu oberwać, a to nic miłego. Co innego oglądanie, jak ktoś obrywa. Dla większości populacji to najlepsza rozrywka. Mogą z zapartym tchem patrzeć godzinami.

I na tym właśnie polega dramaturgia. Na konflikcie, sporze, awanturze, mordobiciu i bijatyce. Najlepiej jeszcze jak sika krew, jak idzie o sprawy ostateczne, jak walka jest na śmierć i życie. Ludzie nie są w stanie oderwać od tego oczu.

Nie wiem dlaczego tak właśnie jest, ale tak jest od wieków. Od tysiącleci nawet. I są na to liczne dowody.

Jeden z takich dowodów stoi sobie w Rzymie w całkiem niezłym stanie od kilku tysięcy lat. Znają go wszyscy. To Colosseum – monumentalny, rzymski amfiteatr, który był w starożytności tym, czym dzisiaj, w naszym świecie jest telewizja. Ludzie przychodzili i patrzyli z zapartym tchem na toczące się na arenie awantury.

A były to awantury nie byle jakie. Na śmierć i życie walczyli tu ze sobą ludzie i zwierzęta. Krew (prawdziwa) lała się strumieniami. A ostateczny werdykt zależał od publiki, która mogła ocalić, bądź zgładzić jedną ze stron sporu. Dzisiejsza telewizja nie dorasta nawet do pięt rzymskiemu Colosseum. To zaledwie słaba imitacja tamtej dramaturgii, to tylko fikcja transmitowana z oddali, w której nikomu nigdy nie dzieje się krzywda. Ale mimo to współcześni nie mogą od telewizji oderwać oczu.

W sporcie jest podobnie. Cały współczesny sport to jedna wielka awantura. W piłce nożnej dwie bandy facetów kłócą się o piłkę. W biegach zawodnicy rywalizują, kto będzie pierwszy. W boksie dwóch osiłków okłada się po prostu pięściami do skutku. I publiczność patrzy jak zaczarowana.

Bo najważniejszy jest konflikt, ktoś przeciwko komuś, w zwarciu, w walce, w awanturze. Tak żeby można było się opowiedzieć po którejś ze stron, tak żeby nie było wiadomo kto wygra, żeby było napięcie do ostatniej minuty. To jest właśnie dramaturgia.

I tak powinno być w dobrym filmie.

Konflikt może być prosty i podstawowy jak w piłce nożnej, czy w walce gladiatorów. Może też być bardziej subtelny i skomplikowany. Ale zawsze musi być. Główny bohater musi walczyć ze swoim oponentem. Musi być w konflikcie ze światem i z własnymi zasadami. Musi brać udział w wielkich konfliktach społecznych i odzwierciedlać swoją postawą znaczące konflikty ideowe swoich czasów. Jednym słowem musi być jakaś awantura. Bo bez awantury film jest nudny i nikt nie ma ochoty go oglądać.

Kariera konfliktu jest zdumiewająca i dochodzi już do tego, że awantura wkracza w sfery, do których wcale nie pasuje.

Dla podniesienia oglądalności konflikt wszedł do mediów informacyjnych. Zamiast relacjonować fakty, dzisiaj relacjonuje się konflikty. Nawet tam gdzie ich nie ma. Dziennikarze nie szukają już prawdy, tylko awantury. Bo prawda się nie sprzedaje, a awantura tak. Nawet jak gdzieś konfliktu nie ma, to się go stwarza. I relacjonuje całą sprawę tak, jakby realny konflikt w niej był.

Podobnie jest z polityką. Do niedawna była to domena słowa pisanego. Politycy walczyli na idee, na programy i na wizje przyszłości. Kiedy nadeszła era telewizji, polityka zaczęła podlegać regułom spektaklu telewizyjnego. Czyli dramaturgii. Dziś w polityce nie liczą się idee, programy i słowa. Liczy się konflikt i awantura. Bo to ludzie chcą oglądać. To publikę kręci.

Ciekawe, że w naszym codziennym, normalnym życiu konfliktów i awantur jest dość mało. Wystarczy wyłączyć na parę tygodni telewizor, żeby to sprawdzić. Normalne życie jest przewidywalne i nudne aż do bólu. Nawet jak się zdarzy jakaś awanturka, to o coś małego, nieznaczącego, rzadko jest to konflikt na śmierć i życie. Może właśnie dlatego tak lubimy oglądać awantury innych ludzi?

Żeby choć na chwilę przestać się nudzić.


One Comment on “Nie ma to jak awantura”

  1. jack pisze:

    Colosseum,gladiatorzy,walka,sport,awantura…
    Od razu nasunęło mi się skojarzenie.
    Kiedy w 2001 roku Jerzy Kawalerowicz krecił „Quo Vadis”,obiło mi się o uszy że Ursusa ma zagrać Andrzej Gołota.Okazało sie to plotką.Rolę tę dostał judoka Rafał Kubacki.Pomyślałem sobie wtedy dlaczego, dlaczego nie zagrał Andrzej?
    I wyobraziłem sobie że nie przeszedł przez próbne zdjęcia.
    Reżyser wyjaśnił mu -… łapiesz byka za rogi ,okrecasz mu kark , powalasz na ziemię i uwalniasz Ligię….
    Ale Andrzej jak to Andrzej.Wszyscy go znamy z ringowych akcji.
    Wyprowadził lewy prosty na byczy łeb a potem
    obił go po jajach…
    Kto wie może właśnie taki scenariusz walki byłby barwniejszy ?


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s