„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Latanie nad stawem pełnym pomysłów

Rybitwa białoczelna - fot. Isaka Yoji (cory) - wikipedia

Późnym popołudniem nad staw przyleciała rybitwa. Nie była stałym mieszkańcem stawu. Różniła się od osowiałych kaczek i mało rozgarniętych gołębi spędzających życie na czekaniu, aż ktoś im rzuci trochę okruchów chleba.

Rybitwa była inna. Była smukła, szybka i bystra. Nie przyleciała tu po chleb rzucany przez spacerowiczów. Przyleciała tu po żywe białko i tłuszcz zawarte w płotkach, karasiach i uklejach. Przyleciała tu po mięso.

Nie marnowała czasu i nie marnowała energii. Każdy ruch miała przemyślany i sensowny. Zaczęła od metodycznego oblatywania stawu w koło. Latała w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara jakieś trzy, cztery metry nad lustrem burej wody.

Cały czas bacznie obserwowała powierzchnię stawu prześwietloną ostrym, majowym słońcem. Szukała ryby. Wiedziała, że będą się pławić w gorący dzień przy powierzchni. Wiedziała, że kolacja będzie łatwa i nie będzie ją wiele kosztować.

Siedziałem na ławce i przyglądałem się z wielką przyjemnością jednemu z cudów przyrody, który tak trudno zrozumieć większości ludzi – „Maksimum korzyści, przy minimum wysiłku.” Tak brzmi to prastare prawo przyrody. I przestrzegają go wszystkie bez wyjątku żywe stworzenia na ziemi z wyjątkiem człowieka.

Rybitwa była wysoko wyspecjalizowanym fachowcem. I dawało się to wyczuć już na pierwszy rzut oka. Była metodyczna i skupiona. Była szybka i zdecydowana. Miała coś, czego większość z nas nie ma – wiedziała czego chce.

A chciała tylko jednego – ryby.

Dokładnie kalkulowała, kiedy opłaca się spaść do wody. Wielokrotnie zawisała dwa metry nad powierzchnią i czekała na właściwy moment. Wiele razy w takim właśnie momencie rezygnowała. Minimalizowała straty energii w przypadku ryby, której zdobycie nie było wystarczająco pewne.

Kiedy raz na jakiś czas jednak lądowała z pluskiem w wodzie, ryba była jej. Połykała ją szybko i znowu zaczynała swoje uważne krążenie nad stawem.

Po dwudziestu minutach, kiedy się najadła, po prostu odleciała. Osowiałe kaczki i mało rozgarnięte gołębie zostały.

Podobnie jest z pomysłami. Pływają one w stawie i wcale nie jest trudno na nie wpaść. Każdy w miarę kreatywny człowiek wpada na całą masę różnych pomysłów w ciągu dnia, tygodnia, czy miesiąca. Nie każdy jednak pomysł jest wart tego, żeby się zamoczyć w burej wodzie stawu.

Większość pomysłów jest, prawdę mówiąc, nic nie warta.

Dobre pomysły na film, książkę, czy biznes, pływają w stawie tysiącami. Ale tych NA PRAWDĘ DOBRYCH jest tylko kilka. Tych momentów, kiedy warto wpaść do brudnej wody i wyłowić NA PRAWDĘ DOBRY POMYSŁ jest w życiu tylko kilka.

Wiem to z własnego doświadczenia, bo często miewam fajne pomysły. Tych na prawdę dobrych mam jednak mało. Zdarzają się może raz na rok. Czasem rzadziej.

Po inne nie warto się schylać. Szkoda czasu. Szkoda energii. Szkoda fatygi.

Maksimum korzyści, przy minimum wysiłku – to podstawowe prawo ludzi kreatywnych. W tej branży nie liczy się tzw. „ciężka praca”.


13 Komentarzy on “Latanie nad stawem pełnym pomysłów”

  1. w2strony pisze:

    Piotrze, błagam, „naprawdę” pisać lepiej łącznie ;)))

  2. Kamil pisze:

    Witam.
    Nie liczy się ciężka praca???
    Być może, nie twierdzę, że się liczy. Ale w życiu jest chyba podobnie. Tam również są ważniejsze wyznaczniki niż ciężka praca. Jestem jeszcze wiekowo niedoświadczony, ale tak czuję…
    Co do pomysłów, ja zawsze je rozdzielam. Te, które wydają mi się „wystarczająco dobre i duże”, służą mi do tworzenia scenariusza filmowego, a te „mniejsze i po prostu inne” :-), lubię wykorzystać przy opowiadaniach, wierszach etc.
    Piotrze, czy ‚naprawdę’ nie pisze się łącznie…? Nauczycielka w technikum wbijała mi to do łba dość długo :-)))
    Pozdrawiam.

  3. Patryk pisze:

    Cześć. Jestem tutaj nowy. Ogólnie blog jest ok. dla ludzi zainteresowanych pisaniem. Czy jeśli napisze komentarz do starszego wpisu t o zostanie on zauważony, czy będzie to oczekiwanie na niekończącą się odpowiedz?
    Pytam dlatego, gdyż nie wiem czy zamieszczać komentarze nie związane z tematem wpisu.

  4. Anna pisze:

    Mam wątpliwość, czy my potrafimy trafnie wybierać, spośród tych wielu pomysłów, które przychodzą do nas.

    ,,Po dwudziestu minutach, kiedy się najadła, po prostu odleciała. Osowiałe kaczki i mało rozgarnięte gołębie zostały.”

    Problem leży w naturze ludzkiej, jakaś spora część z nas jest wciąż nienajedzona ;) I osowiała, i mało rozgarnięta czasem. Ale może to i dobrze. Gdzieś pomiędzy nami rozgrywa się walka, w które wygrywają Ci bardziej smart :)

    Pozdrawiam

  5. Patryk pisze:

    Ale czy pomysł, który według nas jest świetny zostanie tak samo odebrany przez producenta?
    To właśnie najbardziej mnie blokuje przed napisaniem scenariusza. Ciągle myślę, że mógłby być lepszy. A, jeśli on tak samo pomyśli? Lipa.

  6. Grzegorz pisze:

    A ja dodam anegdotę zasłyszaną w programie Kuby Wojewódzkiego. Międzyzdroje, lato, aleja gwiazd z dłońmi znanych aktorów, ludzi sztuki. Para staruszków idzie deptakiem. Starsza Pani przystawia swoją dłoń do jednego z odcisków. Przygląda się temu nieźle wstawiony Janusz Gajos. Starsza Pani: Ale Ci aktorzy mają małe dłonie. Gajos: Jakby Pani nic nie robiła całe życie, też by Pani takie miała.

  7. ZiKo pisze:

    A ja lubuję się w tworzeniu takich spiskowych teorii, które wg. moich najbliższych często nijak nie mają się do rzeczywistości. I jedna z moich teorii jest taka, że w naszym społeczeństwie dobre/bardzo dobre pomysły to za mało. Bo jesteśmy społeczeństwem zawistnym, zakompleksionym, nauczonym w szkole rywalizacji, a nie współpracy. A jak nasz sąsiad kupi sobie krowę to nie modlimy się do Boga, o taką samą, tylko o to, żeby ta sąsiada, czym prędzej zdechła. Mamy się za mędrców, chodzimy z zadartymi nosami, a jak jakiś młodzian z naszego otoczenia zabłyśnie talentem to go zaraz gasimy, wylewając mu na łeb pomyje naszych mądrości, doświadczenia, wiedzy i umiejętności. I tak młody, utalentowany zbombardowany przez mądrzejszych i starszych, traci chęci do czegokolwiek i zakopuje swoje talenty dwa metry pod ziemią. Dlatego jesteśmy tacy nijacy, robimy słabe filmy, słabo gramy w piłkę, za wolno budujemy autostrady, itd. To jest jedna z moich teorii. Jeśli kogoś uraziłem, przepraszam 

  8. telemach pisze:

    Piotrze, (to nie będzie złośliwość, to tylko ciekawość)

    Ja nie mogę sobie przestać wyobrażać tego (bez wątpienia interesującego) tekstu z małą, ale jakże istotną modyfikacją. Wstęp (dotyczący rybitwy) napisany z punktu widzenia pierwszej, zjedzonej ryby. Jak wówczas wyglądało by to urocze zdanie:

    „Siedziałem na ławce i przyglądałem się z wielką przyjemnością jednemu z cudów przyrody, który tak trudno zrozumieć większości ludzi – „Maksimum korzyści, przy minimum wysiłku.” Tak brzmi to prastare prawo przyrody. I przestrzegają go wszystkie bez wyjątku żywe stworzenia na ziemi z wyjątkiem człowieka.”

    Może jednak większość z nas jest rybami, a nie rybitwami?

  9. Aurora pisze:

    Faktycznie pomysły leżą wszędzie, na ulicy aż się piętrzą jak marynaty na supermarketowych półkach… Myślę, że pomysłów DOBRYCH, ŚWIETNYCH nie ma wcale tak mało, kreatywny człowiek o oryginalnym spojrzeniu na rzeczywistość ubierze nawet banał w coś extra :)


Dodaj odpowiedź do Aurora Anuluj pisanie odpowiedzi