„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Asceza – mój przepis, jeszcze niewypróbowany

Do picia tylko czysta woda. Może być zimna, ciepła albo gorąca. Według upodobania.

Do jedzenia tylko produkty nieprzetworzone, świeże, naturalne. Nic mielonego, sproszkowanego, mieszanego, spulchnianego, przygotowanego nie wiadomo z czego, wieloskładnikowego, sztucznego. Tylko proste, prymitywne, podstawowe jedzenie, w niewielkich ilościach, najwyżej trzy razy dziennie.

Żadnych słodkich smaków. Wyjątkiem są owoce, ale w bardzo niewielkiej ilości i nie codziennie.

Żadnych używek – zero kawy, herbaty, kakao, nikotyny, alkoholu oraz innych środków halucynogennych.

Zakaz patrzenia w jakiekolwiek elektroniczne ekrany. Zakaz słuchania jakichkolwiek elektronicznie odtwarzanych dźwięków i głosów. Wyjątkiem jest tylko sytuacja, kiedy obcujemy ze Sztuką – filmem, tekstem literackim, muzyką, plastyką. Jednak z dużym umiarem, nie codziennie, w skupieniu i tylko z dziełami najwyższych lotów.

Zakaz czytania jakiejkolwiek papierowej prasy, dzienników, tygodników, miesięczników, kwartalników. Z papieru można czytać tylko literaturę piękną, najlepszą z możliwych i nie za często.

Poza tym wszystko inne jest dozwolone.

Ile byście wytrzymali?

:-)

Przez wieki asceza była czymś godnym największego szacunku. Uważano, że nic tak wspaniale nie kształtuje ducha, nie wyrabia umysłu i nic tak nie przybliża do Absolutu, jak właśnie asceza.

Najważniejsi święci, myśliciele i filozofowie praktykowali ascezę. Oczywiście nie cały czas, nie całe życie, często były to tylko okresy ascezy, tygodnie albo miesiące. Ale to wystarczało, żeby ich umysły osiągały wyżyny sprawności niedostępne normalnym śmiertelnikom.

I nie mam tu na myśli niczego religijnego. Asceza występuje w prawie wszystkich religiach, ale jest to postawa znacznie szersza, o wiele dalej sięgająca niż chrześcijańskie klasztory, buddyjscy mnisi, czy hinduscy święci mężowie.

We współczesnym, zachodnim, konsumpcyjnym turbokapitalizmie proponowanie postawy ascetycznej jest głębokim nietaktem. Jest idiotyzmem i czymś, czego nie sposób zrozumieć bez wódki.

Po co się samoograniczać? W jakim celu!?

Może na przykład w dokładnie tym samym celu, co kiedyś – żeby dostąpić stanu skupienia umysłu niedostępnego normalnym śmiertelnikom. Żeby coś na spokojnie przemyśleć. Coś stworzyć. Wpaść na pomysł. Coś zrozumieć. Coś zmienić. Do czegoś się przygotować. Żeby się trochę udoskonalić duchowo. Żeby ćwiczyć siłę woli. Albo po prostu, żeby nie zwariować od permanentnego nadmiaru nieistotnych wrażeń.

To mało?

Mój przepis na współczesną ascezę dla twórcy, lub jak kto woli człowieka kreatywnego, który zamieściłem na początku tego wpisu, nie jest żadnym umartwianiem się, pustelnictwem, czy samobiczowaniem.

To prosta recepta na wyciszenie się. Na umiar w konsumpcji cielesno-umysłowej strawy, której wszędzie pełno. To przepis na chwilę oczyszczenia z całego tego toksycznego błota, które się do nas przylepia, nie wiadomo kiedy, podczas naszego mimowolnego, zawrotnego rajdu przez pokręcony dwudziesty pierwszy wiek.

I czasami miewam straszną ochotę, żeby sobie ten mój przepis na ascezę zaaplikować. Choćby na miesiąc :)


6 Komentarzy on “Asceza – mój przepis, jeszcze niewypróbowany”

  1. Basia pisze:

    Teksty zawsze najpierwsze…

  2. Michal pisze:

    Ja w tej propozycji nie widze nic nietaktownego. I chyba nie tylko ja bo oddolnych ruchow minimalistycznych jest coraz wiecej.

    Ja stosuje okresy „diety bezinformacyjnej”, kiedy oprocz standardowego nieogladania telewizji i niesluchania wiadomosci w radiu, przestaje rowniez czytac internet, fejsbuki, twittery, a czasem nawet ksiazki. Do tego z rozmyslem postanawiam czesto nic nie robic i np. pomyslec :)

    Takie okresy bardzo pomagaja w oczyszczeniu umyslu, choc – jak moj kolega ostatnio wypunktowal – bycie kreatwnym wymaga stymulacji nowymi informacjami i wrazeniami. Wiec najlepiej do takiego stanu ascezy wpadac i z niego wychodzic na przemian :)

  3. Clegane pisze:

    Piękna idea, ale czy w dzisiejszych czasach do zrealizowania? O ile przestałem oglądać serwisy informacyjne by ukoić zszargane nerwy, tak nie wyobrażam sobie życia bez nikotyny i alkoholu, uwielbiam literaturę fantasy i nie wiem czy dałbym radę funkcjonować tylko na Szekspirze, to samo dotyczy filmów, jako komiksomaniak uwielbiam kino superbohaterskie. Obcowanie jedynie z Bergmanem, Fellinim było by torturą nie do zniesienia. Zbyt dużo nawyków, zbyt dużo przyzwyczajeń. Trzeba by było mieć nadludzką wolę by zrezygnować z tego wszystkiego, ale życzę panie Piotrze, by kiedyś zrealizował pan ten plan i napisał swoje Opus vitae.

  4. Marcin pisze:

    Najlepsze życzenia z okazji 45. urodzin! Trochę się wzdragam, by z tej okazji życzyć Panu ascezy, o której pisze Pan tak zachęcająco. Ale jeśli ma pomóc Panu, urodzonemu czwartego lipca, zdobyć nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej… Udanych dzieł – ad multos annos!

  5. Paweł pisze:

    Popieram. Sam stosuję tę „ascezę” w kwestii jedzenia, przyjmowania wiadomości i informacji z różnych mediów, używek. :-)

    Jak jednak łatwo i przyjemnie pisać teksty, książkę bez patrzenia w elektroniczny ekran? Maszyny do pisania brak.
    Zostaje tylko pisanie w zeszycie, jednak nie jest to zbyt praktyczne z mojego punktu widzenia. Nie tak, jak pisanie w Wordzie. :-)


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s