„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Antynikotynowy taliban

Jeszcze do niedawna lubiłem lotnisko we Frankfurcie. Było to moje ulubione lotnisko przesiadkowe. Zawsze miło spędzałem te kilka godzin pomiędzy jednym lotem a drugim. Frankfurt oznaczał dla mnie papieroska, kawkę, wizytę w restauracji na górze, argentyńską wołowinę, pszeniczne piwo, znowu papieroska, znowu kawkę. Czasami trafiła się jakaś interesująca rozmowa z zupełnie obcym człowiekiem, który przystanął zapalić, odpocząć, pogadać.

Pragmatyczni do bólu Niemcy bardzo dobrze rozegrali problem palenia papierosów na dużym lotnisku. Poustawiali specjalne stanowiska dla palących. Coś w rodzaju dużej lady, która nie tylko robiła za bezwonną popielniczkę, ale również z dużą mocą wciągała dym tytoniowy.

Dzięki temu palacze nie byli oddzieleni od reszty podróżnych, nie byli zamykani w szklanych akwariach, czy innych specjalnych pomieszczeniach. Stali sobie po prostu przy ladach i palili. Dym, który zwykle przeszkadza niepalącym był skutecznie wciągany przez lady i wydawało się, że wszyscy są zadowoleni.

Niestety nie wszyscy byli zadowoleni.

Jakież było moje zdziwienie kiedy kilka lat temu po wyjściu z jakiegoś samolotu zobaczyłem, że stanowisk dla palących nie ma już we Frankfurcie. Doskonale pomyślane lady zniknęły. Lotnisko objęto całkowitym zakazem palenia tytoniu. I poczułem to nieznośne uczucie, które znałem jeszcze z czasów komuny w Polsce. Poczułem to denerwujące, bezradne wkurwienie, które zawsze budziło się we mnie jako reakcja na zwycięstwo ideologii nad zdrowym rozsądkiem.

Tym dziwniejszy był to stan, że dopadł mnie w sercu wolnych, demokratycznych Niemiec, w czasach kiedy komuna dawno już była historią. Przeszedłem przez wszystkie możliwe bramki i zapaliłem na mrozie. Ale wkurwienie nie minęło.

Teraz widzę jak antynikotynowy Taliban dociera do mojego kraju. Znowu nieracjonalna ideologia chce wygrać z całkiem zdroworozsądkową praktyką.

Przecież większość restauracji ma sale dla palących i niepalących. Sporo jest również lokali tylko dla niepalących. Po co dekretować ustawą całkowity zakaz palenia w miejscach publicznych? Dlaczego mam być dyskryminowany w moim własnym kraju? Przecież ja też płacę podatki, jestem takim samym obywatelem jak inni. Dlaczego ustawa ma mnie pozbawić części moich praw tylko dlatego, że delektuję się legalnie dostępnym produktem tytoniowym?

Przecież w dwudziestym pierwszym wieku technika wentylacyjna pozwala na skuteczne odprowadzanie dymu z pomieszczeń. Przecież lokale gastronomiczne są prywatne i ich właściciele mają prawo zarządzać nimi jak chcą. Przecież praca w zadymionej kawiarni nie jest obowiązkowa, jeśli ktoś nie lubi zapachu dymu tytoniowego może szukać posady gdzie indziej. Przecież palacze dostarczają budżetowi ogromnych ilości gotówki w podatku akcyzowym. Przecież samochody stojące w korkach smrodzą dużo bardziej niż ludzie palący papierosa na chodniku.

Takich „przecież” mam jeszcze sporo. Ale antynikotynowi Talibowie nie słuchają racjonalnych argumentów. Zawsze wiedzą lepiej. Na tym polega różnica między ideologią a pragmatyzmem i zdrowym rozsądkiem.

A ja niestety jestem beznadziejnym miłośnikiem zarówno pragmatyzmu jak i zdrowego rozsądku.


20 Komentarzy on “Antynikotynowy taliban”

  1. Aubrey pisze:

    Cały problem w tym, że głupi jest pewny siebie, a mądry się waha.

    Czytam właśnie „Atlasa zbuntowanego” Ayn Rand i też zaczynam dostrzegać bezsens takich działań. O ile palenie samo w sobie jest mi zajęciem obcym i kilka lat bym się cieszył z tej ustawy, tak niestety jest to część większej liczby zakazów obejmujących nie tylko lotniska, a mających nas chronić przed samymi sobą chyba.

    W kontekście Rand i „Atlasa” rozwaliła mnie totalnie rozmowa Piotra Najsztuba z posłem, który był za tą ustawą w „Teraz my”, ponieważ pan poseł nie przedstawił absolutnie żadnych konkretów. Smęcił coś o tym, że pracownicy nie powinni wdychać jak nie chcą i że „teraz jest taka moda” na takie zakazy. Piotr Najsztub przytaczał różne dane, ale wszystkie one były zbywane mało konkretnym „nie sądzę, żeby tak było”. Żadnych kontrargumentów. Wypisz, wymaluj opinia Państwowego Instytutu Naukowego nt. metalu Reardena z „Atlasa” – coś z czym nie można w żaden sposób walczyć, ponieważ jest tak niekonkretne, iż nie daje nawet szansy na punkt zaczepny do jakkolwiek merytorycznej dyskusji. I to jest już bardzo smutne. Bo kwestia palenia mi wisi i powiewa. Natomiast pytanie brzmi: co będzie następne?

  2. Waldek pisze:

    Płacisz podatki w cenie papierosów. To prawda. Kto jednak ponosiłby koszty twojego leczenia w przypadku gdybyś „dzięki” paleniu zachorował? Myślisz, że podatki zawarte w cenie spalanych fajek wystarczą i że kasa z akcyzy na papierosy trafi na fundusz służący do leczenia ofiar papierosów? :-) Wątpię. Wystarczy spojrzeć jak jest w Polsce z podatkiem drogowym w benzynie.
    Nie mówiąc już o tym, że podatki od fajek kupionych na lotnisku we Frankfurcie raczej do Polski nie trafią ;-)

    Rozumiem nieco twoje oburzenie bo sam czasem, właśnie do piwka, lubię sobie zajarać. Z drugiej strony jak nie palę to wkurzam się, że po wyjściu z lokalu śmierdzi mi fajkami ubranie.

    Suma sumarum to popieram tą ustawę. Jak ktoś chce palić niech pali w domu. Wolnoć, Tomku w swoim domku – cytując klasyka :)

  3. onyks pisze:

    Aubrey, następny będzie konkubinat i seks pozamałżeński ;)

  4. Stanley K. pisze:

    A propos palenia i czegoś z branży… Ze dwa lata temu współpracowałem przy filme dokumentalnym – nic wielkiego, trochę pejzaży, trochę materiałów archiwalnych gadających głów na tle ścian zawalonych książkami po sufit. Jedną z głów był facte, blisko 70-letni, palący „od zawsze”, po prostu jednego za drugim, on się w pewnym sensie urodził z papierosem, taki człowiek nigdy nie przestanie palić – w żadnych okolicznościach, zwisający papieros to jego znak rozpoznawczy. No i zaczynają go tam ustawiać na tle tych regałów, sprawdzają światło, mikrofon, dziewczyna pudruje mu nosek, żeby sę facet nie świecił, on oczywiście zapala papieroska – i na to reżyser mówi, że „nieźle, fajnie, może by pan tutaj tego, ze dwa razy się zaciągnął” zaczynają kręcić. Facet opowiada i nagle odzywa się operator do reżysera – „Słuchaj, ale te ujęcia z tym papierosem to nam mogą nie przejść, bo wiesz teraz moda na niepalenie” i take tam gadki. Uprosili gościa, żeby zgasił ćmika. No problemo. Poszło. Po emisji – gość dostał jakieś telefony od przyjaciół, którzy nie tyle mu gratulowali występu w filmie dokumentalnym, ile z zapytaniem, czy aby nie chory, bo nie pali, albo kiedy rzucił palenie. Dla ludzi, którzy go znali, on był bez tego papierosa nieprawdziwy. Reasumując – bajanie o „modzie na niepalenie” jest tak samo niedorzeczne jak bzdety o globalnym ociepleniu – zwłaszcza dzisiaj, kiedy za oknem ocieplenia ani widu, ani słychu. No, pora na kawkę i dobrego papieroska…

  5. fish pisze:

    No nie, to już jest przegięcie pały.Też jaram szlugi i wiem co to znaczy, jak chcę zapalić i nie mam gdzie.Frankfurt schodzi na psy.Nie wiem dokąd latasz ,ale proponuje przerzucić się na Gatwick Airport pod Londynem.Tam była palarnia w stylu tej z Frankfuru- blaty z pochłaniaczami,stoliczki ,kawa – pełna kultura.
    A propos , jakie palisz ?

  6. Onu pisze:

    „Antynikotynowy taliban” – doskonały tytuł, mówi wszystko o sposobach walki z palaczami (nie paleniem).

    Sam jestem niepalącym od roku palaczem. Dym drażni mnie niepomiernie bardziej niż przeciętnego, nieskażonego nikotyną obrońcę ludzkości.

    Mimo to moje zdanie jest niezmienne. Jeśli palenie jest takie złe – „zbija” „może uszkodzić nasienie i zmniejszyć płodność” i tym podobne, to do cholery zakażcie produkcji, dystrybucji, sprzedaży tego syfu i koniec. A nie ciągle jakieś uchwały, ustawy i inne zarządzenia uderzające w ludzi, którzy dla relaksu sięgają po papieroska.

    Niedługo – mimo że to legalne – palacze będą puszczać dymka ukradkiem, by nikt nie doniósł odpowiednim organom ścigania. Należy przy tej okazji utworzyć nowe CBA – Centralne Biuro Antynikotynowe zajmujące się tą materią lub CBŚPChK – Centralne Biuro Śledzących Palaczy Chowających się po Kątach.

    To tyle – już się uspokoiłem.

  7. telemach pisze:

    Pragmatyzm i zdrowy rozsądek? Myślę Piotrze, że dynamika migających za oknem i szybko się zmieniających paradygmatów utrudnia odnalezienie wspomnianych wartości w tym (też to podobnie odbieram) obłędzie. Ale wbrew pozorom to jest całkowicie logiczne i zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Tyle tylko, że nie jest to logika palacza i nie jego zdrowy rozsądek. Bo logika – nie ta matematyczna lecz ta zdroworozsądkowa – jest (mimo wszystko) jest zawsze czyjaś. Wynika to z tego, że nie ma bezpańskiego zdrowego rozsądku. On też jest zawsze czyjś.

    Niebieskie? U mnie są one nadal żółte.

  8. fish pisze:

    Ja palę LM- super light.Człowiek z wiekiem sięga po coraz lżejsze używki.Jak byłem w wojsku, dwadzieścia lat młodszy, to paliłem popularne (ze szklaną lufką).Kiedy dostawaliśmu żołd to można było zaszaleć ,kupowaliśmy klubowe.Do tego herbatka ugotowana na żyletkach (tak zwany fusik).
    Zęby czerniały, ale ogólnie to raj w gębie.A propos wojska ,to był u nas pluton chłopaków przerzucony z Ząbkowic z pułku OPL.Bardzo fajni ludzie.Do dziś są moimi przyjaciólmi.

  9. Matt pisze:

    Uuu… dużo demagogii, już w samym tytule. A niżej wolność, CBA, 70-latek ograbiony z osobowości. Nieźle.

    Ja popalam do piwka. Mam jakąś tam tolerancję na dym. Ale to co się dzieje w knajpach to jest MASAKRA (Wrocław). Właściciele knajp przez 20 lat niczego się nie nauczyli, a ja mam dość wychodzenia na siarczysty mróz żeby złapać oddech. Nawet nie wiecie ilu niepalących po prostu nie przychodzi do knajp z tego powodu.

    Argument, że nie chcesz nie przychodź, nie pracuj (to na mobbing też ta sama odpowiedź?) itd. pokazuje, że ta dyskusja nie ma żadnego sensu, czyt. wygra większość w sejmie. Tutaj każdy wyleje (jak powyżej) swoją żółć i pójdzie zapalić :)

    Ja bardzo chciałbym aby była super wentylacja, ale brak szacunku właścicieli i zachowań dużej liczby palaczy spowodował tę ustawę. Więc obecni tu jak mniemam kulturalni palacze na tym stracą.

  10. telemach pisze:

    Matt, tak na marginesie: jesteś pewien, że wychowywanie obywatela (który w założeniu jest suwerenem) jest zadaniem legislatywy?
    Ze zadaniem tego gremium jest normowanie zachowań obywateli, ich upodobań, nałogów, przyzwyczajeń. Normowanie obyczajowości ludzi którzy w demokracji są (przynajmniej nominalnie) podmiotem, nie zaś przedmiotem działań władzy? jesteś pewien, że wyborca dał im mandat upoważniający do regulowania zachowania na studniówce i ilości procentów w napojach na wiejskiej potańcówce?

    Jest to moim zdaniem zasadnicza kwestia: czy nie można pozostawić obywatela z jego życiem prywatnym w spokoju i zająć się zamiast tego istotnymi (a nierozwiązanymi od lat) problemami zabezpieczenia emerytalnego, opieki zdrowotnej, sstemu obronnego, warunkąw ramowych funkconowania gospodarki?

    Odnoszę wrażenie, że zapał polityków do regulowania tego co mam wdychać, czym mam jeździć, co mam pić wynika z radosnego odkrycia, że poczynania takie odwracają skutecznie uwagę od ewidentnej nieumiejętności tychże polityków w dziedzinach problemów istotnych ale sstemowo nierozwiązywalnych.

    • Matt pisze:

      Telemach: to tak akapitami :)

      Sugerujesz jakąś definicję polityki i na czym polega jej rola. To jedna z definicji. W kwestii regulowania kolejnych wymienionych obszarów ja osobiście nie mam takiej potrzeby. Temat palenia na językach jest od dawna i wg mnie ma to rację poważnego podejścia do niego. Twoje jest zdanie inne, ok.

      Nie zadajesz pytania („kwestia”). Odpowiedziałeś i oceniłeś. Wdając się w tego typu dyskusję to wielu niepalących odpowie, że teraz jest terror dymu na który niewiele mogą poradzić. Cieszą się z tego co ma nadejść bez względu na motywy ustawodawców. Mnie też to mało obchodzi.

      Ja „odnoszę wrażenie”, że jest coraz gęściej na świecie. To jedno dot. wolności. Inna sprawa, że niektórzy wołają o wolność i zaraz potem psioczą w kierunku lokalnych władz na sprywatyzowane w niektórych miastach dalej spóźniające się mpk. Takich przykładów wolnościowej schizofrenii typu niedobre prostowanie bananów i jednoczesne chwalenie Niemców za ergonomię i usability można wymieniać na pęczki. Szkoda się rozpisywać.

      BTW, każdy ciągnie kołdrę w swoją stronę także poza sejmem. Pozostaje ufać życzliwości, zrozumieniu ludzi sobie nawzajem. To jak widać nie zawsze działa. Powtórzę, bardzo chętnie zobaczę w knajpach super wentylację i tu się z Wami zgodzę, że ustawa mogła pójść w tę stronę. Ale teraz w 90% knajp we Wro (wielkim mieście spotkań) nie ma żadnej. Zapytajcie artystów, którzy tam występują co o tym sądzą. Wiocha.

  11. Andrzej pisze:

    Zgadzam się z Onu: albo rybki, albo akwarium. Jeśli palenie szkodzi „zdrowej tkance społecznej”, to ZAKAZAĆ po całości.

    Prawdziwy palacz przemyci tytoń i zrobi skręta.

    Niepalący będą mieli spokój.

    Państwo straci kilkanaście miliardów złotych.

    Hura.

  12. jack pisze:

    Do Matta (bywalca wrocławskich lokali).
    Chłopie,ty chyba faktycznie za dużo przesiadujesz w knajpach i ten dym wyrażnie ci szkodzi.Idż się przewietrzyć i weż kilka glębokich wdechów na otrzeżwienie umysłu.

    Do Piotra Wereśniaka.
    Piotrek ,porozmawiaj ze swoim webmasterem ,żeby blokował wypowiedzi takich ludzi jak ten cały Matt.Psują tylko stronę.

    • To ja i tylko JA jestem moim własnym webmasterem ;-)

      I to ja moderuję komentarze na tym blogu. Nie puszczam tylko ewidentnych niedorzeczności i złośliwości. Inny punkt widzenia, nawet kontrowersyjny – puszczam.

      • Matt pisze:

        „Ten cały”, „bywalec”, „idź się przewietrzyć”. Ja bym tego nie puścił, ale to nie moje. Zamiast kulturalnie podyskutować przy fajce o definicjach/odczuciach co do wolności i polityki zaczyna się projekcja i ocena.

        Mną też targają emocje i puścił bym parę epitetów, ale umiem sobie dać na luz. Myślę, że nie warto wjeżdżać na tym blogu na politykę bo się robi forum onetu i zaraz normalnie pójdę zajarać na -20 :)

        Pojawiłem się tu bo interesuje mnie pisanie scenariuszy, ale każdy wie jak go wciągają takie tematy.

  13. Dobra. Od tej pory jakikolwiek, choć trochę emocjonalny komentarz pod tym wpisem będzie zatrzymywany przez cenzurę prewencyjną ;-)

    • Andrzej pisze:

      No, to mój polegnie już!?!

      Nie można obcinać ludziom emocji! Panie Piotrze, Matt! Troszkę zaufania! Jednak na blogu Wereśniaka nieco inne towarzystwo niż na onecie…

      A że kogoś poniosło? Projekcje i oceny ważne są! Inaczej pozostanie suchość i wydrążenie…

  14. telemach pisze:

    Matt – po kolei:

    >>Sugerujesz jakąś definicję polityki i na czym polega jej rola.

    Nic nie sugeruję.Przypominam jedynie na czym polega zasada demokracji przedstawiciekiej i rządząca tym całym cyrkiem zasada kompromisu. Usadzanie wybranych przedstawicieli w roli karzących wychowawców przeczy idei obywatela jako suwerena i przypomina wołanie poddanych o surową ale sprawiedliwą władzę której zasadą naczelną byłoby wziąć za mordę. Nie podoba mi się taki model i jest mi on szczerze powiedziawszy obcy.

    >> Temat palenia na językach jest od dawna i wg mnie ma to rację poważnego podejścia do niego. Twoje jest zdanie inne, ok.

    Tośmy sobie wymienili poglądy w ramach rzeczowej dyskusji ;-)

    >>>Wdając się w tego typu dyskusję to wielu niepalących odpowie, że teraz jest terror dymu na który niewiele mogą poradzić. Cieszą się z tego co ma nadejść bez względu na motywy ustawodawców. Mnie też to mało obchodzi.

    Nie. Oni nie cieszą się z tego, że w ich ulubionym lokalu będzie lepiej bo bez dymu, którego nie lubią. Oni cieszą się z tego, że we wszystkich lokalach, w tym tych, w których ja czuję się dobrze, a oni nie mają nawet zamiaru ani chęci do nich pójść, mi teraz będzie gorzej. To jest subtelna różnica która mnie obchodzi.

    >>Ja “odnoszę wrażenie”, że jest coraz gęściej na świecie. (…) Takich przykładów wolnościowej schizofrenii typu niedobre prostowanie bananów i jednoczesne chwalenie Niemców za ergonomię i usability można wymieniać na pęczki. Szkoda się rozpisywać.

    Nie wszystko co kuleje, jest od razu argumentem. To porównanie kuleje z wielu względów. Po pierwsze norma bananowa to „urban myth”, po drugie w przywoływanych przez Ciebie Niemczech ja sobie mogę palić w lokalach, w których palenie jest dozwolone. Poinformuj się.

    >>BTW, każdy ciągnie kołdrę w swoją stronę także poza sejmem. Pozostaje ufać życzliwości, zrozumieniu ludzi sobie nawzajem.

    Nie jestem specjalistą od kołder. Co do reszty – podzielam.

    >> To jak widać nie zawsze działa. Powtórzę, bardzo chętnie zobaczę w knajpach super wentylację i tu się z Wami zgodzę, że ustawa mogła pójść w tę stronę. Ale teraz w 90% knajp we Wro (wielkim mieście spotkań) nie ma żadnej.

    To może sensowniej byłoby domagać się takich rozwiązań prawnych, aby była? Zamiast krucjaty wychowawczej wobec dorosłych ludzi, którzy w końcu nie czynią niczego nielegalnego?

    >>Zapytajcie artystów, którzy tam występują co o tym sądzą.

    Zapytam

    >> Wiocha.

    To nie jest argument, to jest epitet.

    • Matt pisze:

      No i mi też wymknął się epitet, cholera te emocje :) Ino starałem się nie celować bezpośrednio w dyskutantów. To w Niemczech nie pisałem o paleniu.

      Odniosę się do końcówki. No to jest dla mnie argument. Ok, zgadzam się, że niech posłowie kuźwa popracują, przeanalizują i znajdą kompromis, który w niczym nie poparzy niepalących, zamiast dawać super „bana” pod publiczkę. Co do regulacji, której w całości dokonają sami ludzie w tym temacie. Nie wierzę w to. Tyle. Może nie mam racji, ale pliz pozostawcie mnie w błędzie :)

      Co do Frankfurtu, ostatnio na lotnisku widziałem tam te akwaria dla palaczy. Byłem wykończony i zdenerwowany i akurat z chęcią bym zapalił. Jednak ta forma mnie odstraszyła. Co innego lada, nie? :)


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s