Sytuacja krytyczna
Opublikowane: 13 marca 2012 Filed under: Filmy | Tags: film, kino, krytyk filmowy, Krytyka, premiera, producent, promocja, skandal, sąd, zdrowy rozsądek 28 KomentarzySytuacja jest trudna.
(Uwielbiam to zdanie i lubię od niego zaczynać tekst :)
No więc sytuacja w moim filmowo-rozrywkowym środowisku jest trudna, złożona, nabrzmiała i rozwojowa.
Otóż pewien nadużywający uroczego uśmiechu krytyk filmowy, po obejrzeniu „komedii w 3D”, napisał kilka zdań na jednym z popularnych portali społecznościowych. Nie była to recenzja, mam duży szacunek dla dziennikarskiego rzemiosła, więc nazwę ten tekst „wpisiorkiem”.
W pełnych egzaltacji słowach uśmiechnięty krytyk dał wyraz swojemu oburzeniu, zniesmaczeniu i zażenowaniu spowodowanemu obejrzeniem „komedii w 3D”. Co gorsze, na końcu swojego wpisiorka rzucił na film klątwę, według której nikt na niego nie przyjdzie do kina, bo „komedia w 3D” na to nie zasługuje.
Dotknięty do żywego scenarzysta „komedii w 3D” stawił się jakiś czas potem w studiu telewizyjnym, żeby zmierzyć się z nie wiadomo po co uśmiechającym się krytykiem filmowym i udowodnić mu błyskotliwością argumentów, że jego film nie zasługuje na tak straszliwą klątwę.
Oczywiście scenarzysta poległ. Chłopisko nie jest przyzwyczajone do dyskutowania przed kamerami, a krytyk bezlitośnie wykorzystał swoje większe doświadczenie w tym względzie. Tak bywa w telewizji.
Wkrótce po tym producent „komedii w 3D” rozczarowany wynikiem otwarcia filmu w kinach (73 tysięcy widzów w pierwszy weekend) zapowiedział pozwanie krytyka do sądu. Domaga się kilku milionów złotych odszkodowania za śmiertelną klątwę. Co ciekawe, producent ten musi być przekonany, że krytyk taką kwotą bezproblemowo dysponuje – po co inaczej by go o nią pozywał?
W tym samym czasie młoda reżyserka pewnego filmu o miłości również dała się namówić na morderczą dyskusję przed kamerami z innym krytykiem filmowym o tym, czy jej dzieło jest dziełem, czy może nie-dziełem, czy może jeszcze czymś innym. Czy jest to film ładny, czy też nie, czy się udał, czy nie i co autor tego filmu miał na myśli, a czego nie miał.
Ręce mi opadły.
Czy już naprawdę ogólna histeria tak wszystkim zaciemniła umysły, że nie potrafią się zachować sensownie w prostej sytuacji!?
Oto sześć dobrych rad na tego typu ewentualności. Piszę je tu z dobrego serca i doświadczenia. Leży mi na sercu los polskiej branży filmowo-rozrywkowej, bo jestem jej częścią, a takie sytuacje jak opisane powyżej z pewnością nikomu nie służą.
Rada dla twórców – Nigdy, przenigdy nie tłumacz się przed kamerą ze swojego filmu. Nie broń go, nie analizuj i nie dekonstruuj. Zrobiłeś film i ma się on obronić sam. Jeśli promujesz akurat swój film w mediach, to rób to na własnych zasadach. Nie daj się wciągać żądnym krwi prezenterom w ich gierki. Taktownie, stanowczo i inteligentnie kieruj rozmową. Jeśli tego nie umiesz, nie chodź do telewizji.
Rada dla krytyków – Zamiast pisać egzaltowane „wpisiorki” na Facebooku z klątwą w puencie, piszcie proszę prawdziwe, merytoryczne recenzje. Jak nie potraficie, to nie piszcie nic.
Rada dla producentów – Kampania marketingowa oparta na zdecydowanie negatywnej konotacji promowanego filmu to grząski teren. Niewielu wróciło z takiej przygody z tarczą. Nie pakowałbym się w coś takiego. Promocja przez skandal owszem, działa w dzisiejszych czasach, ale trzeba umiejętnie dobierać skandale.
Rada dla widzów – Wybierając filmy do obejrzenia, słuchajcie intuicji i dobrych znajomych. Omijajcie trolli, haterów, anonimów, freaków i krytyków piszących nieprzemyślane wpisy na Facebooku.
Rada dla wszystkich – Jeśli nie macie pewności, jak się zachować w jakiejś sytuacji, zachowajcie się przyzwoicie, grzecznie i z szacunkiem dla drugiego człowieka.
Rada dla siebie – Dawać mniej dobrych rad innym.
I jeszcze morał:
Jeśli widz chce zobaczyć jakiś film, zawsze znajdzie drogę do kina. Będzie szedł w deszcz, śnieg, burzę i wichurę. I choćby spotkał na swojej drodze całe stado krytyków filmowych zagradzających mu drogę, przejdzie. Nie mogą mu przeszkodzić.
Gdzie warto ryzykować a gdzie nie warto
Opublikowane: 17 września 2010 Filed under: Życie | Tags: adrenalina, brawura, droga, ruch drogowy, ryzyko, wypadki, zarządzanie ryzykiem, zdrowy rozsądek 3 KomentarzeW ciągu ostatniego tygodnia widziałem dwa wypadki na drodze. Oba były poważne, oba wydarzyły się w okolicach miejsca gdzie mieszkam.
Nie były to zwykłe stłuczki. Za pierwszym razem rowerzysta został potrącony na pasach. Nie dawał znaków życia. Nie wiem czy przeżył.
Wczoraj widziałem wypadek z udziałem motocykla. Była karetka. Zabrała go, więc pewnie jeszcze żył. Karetki nie zabierają trupów.
Polskie drogi są bardzo niebezpieczne.
Wiem, że to banał. Wiem, że teraz powinienem przytoczyć mrożące krew w żyłach statystyki wypadków na dowód tego oczywistego faktu.
Nie będę jednak przytaczał statystyk. Nie interesują mnie one. Interesuje mnie moje własne, prywatne doświadczenie. A w ostatnich dniach jest ono bardzo smutne. Nie lubię patrzeć na nieprzytomnych ludzi leżących na asfalcie.
Antynikotynowy taliban
Opublikowane: 24 stycznia 2010 Filed under: Polityka | Tags: ideologia, pragmatyzm, ustawa antynikotynowa, zakaz palenia, zdrowy rozsądek 20 KomentarzyJeszcze do niedawna lubiłem lotnisko we Frankfurcie. Było to moje ulubione lotnisko przesiadkowe. Zawsze miło spędzałem te kilka godzin pomiędzy jednym lotem a drugim. Frankfurt oznaczał dla mnie papieroska, kawkę, wizytę w restauracji na górze, argentyńską wołowinę, pszeniczne piwo, znowu papieroska, znowu kawkę. Czasami trafiła się jakaś interesująca rozmowa z zupełnie obcym człowiekiem, który przystanął zapalić, odpocząć, pogadać.
Pragmatyczni do bólu Niemcy bardzo dobrze rozegrali problem palenia papierosów na dużym lotnisku. Poustawiali specjalne stanowiska dla palących. Coś w rodzaju dużej lady, która nie tylko robiła za bezwonną popielniczkę, ale również z dużą mocą wciągała dym tytoniowy.
Dzięki temu palacze nie byli oddzieleni od reszty podróżnych, nie byli zamykani w szklanych akwariach, czy innych specjalnych pomieszczeniach. Stali sobie po prostu przy ladach i palili. Dym, który zwykle przeszkadza niepalącym był skutecznie wciągany przez lady i wydawało się, że wszyscy są zadowoleni.
Niestety nie wszyscy byli zadowoleni.