Co jest ważniejsze – ołówek czy ręka?
Opublikowane: 22 sierpnia 2010 Filed under: Kreatywność, Scenopisarstwo | Tags: blokada twórcza, Kreatywność, narzędzia, ołówek, pisanie, prostota, twórczość 14 KomentarzyCzłowiek od zarania dziejów jest zafascynowany narzędziami, które sam tworzy. A trzeba przyznać, że potrafi wymyślać piękne narzędzia. Czasami podziw i troska o swoje narzędzia sprawia jednak, że zapominamy do czego zostały stworzone i zaczynamy je wielbić jako arcydzieła same w sobie.
Dla twórcy to dość niebezpieczne podejście. Prowadzi bowiem prostą drogą donikąd.
Widziałem muzyków tak zafascynowanych własnymi instrumentami, że przestawali myśleć o muzyce. Pieścili swoje kosztowne gitary i perkusje, ale nic sensownego nie potrafili już na nich zagrać.
Widziałem grafików tak zafrapowanych tajnikami photoshopa i innego software’u graficznego, że z artystów już dawno zmienili się w informatyków. A to nie to samo.
Widziałem operatorów filmowych tak bardzo dogłębnie znających się na sprzęcie zdjęciowym, na kamerach, formatach, kodekach, obiektywach, filtrach, że stawali się już tylko i wyłącznie kopalnią wiedzy technologicznej. Wiedzieli wszystko o kamerze, ale nie mieli pojęcia gdzie ją postawić i na co skierować, żeby zrobić interesujące ujęcie.
Podobnie bywa z osobami piszącymi. Jest wśród nich wielu wybitnych specjalistów od konfigurowania komputera, wielu znawców edytorów tekstu, wielu świetnych teoretyków scenopisarstwa i dramaturgii.
Ale nic sensownego nie piszą. Tak bardzo pochłonęło ich zgłębianie technicznej strony tego zawodu, że przestali myśleć o pisaniu, tworzeniu, opowiadaniu, wzruszaniu, zaskakiwaniu i wymyślaniu.
Wiem o czym piszę, bo sam miewałem w życiu takie momenty.
Najlepszym lekarstwem na to szaleństwo jest ołówek. Zwykły, drewniany ołówek najlepiej twardości HB. Taki ołówek wyprowadzi ze ślepej uliczki każdego twórcę – muzyka, plastyka, autora, architekta. Bo takim ołówkiem na kawałku papieru można napisać i narysować wszystko.
Bez komputerów, wyrafinowanego software’u, bez tajemnej wiedzy, bez całej tej pseudofachowej farmazonerii. Ołówkiem można napisać wiersz, scenariusz, symfonię, można naszkicować obraz bitwy pod Grunwaldem, można narysować storyboard filmu, można stworzyć nową kolekcję odzieży, można zaprojektować katedrę, można napisać ustawę, można obliczyć prawdopodobieństwo wygrania w lotto, można zbudżetować film, można narysować komiks i kreskówkę, można zaprojektować prom kosmiczny.
Wszystko zależy od ręki, która trzyma ten ołówek.
nie sposób się nie zgodzić
I dlatego mówię wszystkim adeptom pisarstwa: NIE IDŹCIE NA POLONISTYKĘ! Poznacie warsztat, historię, tajniki i gramatykę i już nigdy nic sensownego nie napiszecie.
Andrzeju, masz rację, że ignorancja to cnota! :)
To prawda, Panie Piotrze, ale tylko w części.
Jak każdy kij – prawda ma tu swój drugi koniec.
Twórcy, który ma coś do powiedzenia nie przeszkadza – częściej pomaga – zamiana ‚spódnicy’ na wyrafinowaną ‚suknię’. Znam takich.
Problem tkwi w ‚rąbku’ (odnoszę się w tym miejscu do znanego powiedzenia) i cienkiej linii, na krawędzi której się balansuje.
Ołówkiem można napisać piękny wiersz, ale w takiej postaci można go włożyć ad acta. Partyturę najpiękniejszą także, ale bez instrumentów nigdy dla nas nie zabrzmi…
Rozumiem tok myślenia. Po części się zgadzam.
Powiedziałabym raczej: Wszystko zależy od ‚szkiełka i oka’ twórców prowadzonych talentem.
Tak myślę.
Może nie ogólnie ignorancja, ale ignorancja… hm… „kierunkowa” – tak! ;)
Ad Andrzej:
Na polonistyce nie uczą pisania. Ani tajników (czego?).
Na scenariopisarstwie też nie uczą pisania (chociaż ex definitione powinni spróbować). Ani tajników (warsztatu).
Ad Piotr & wpis:
Teoria pisania jest mi równie bliska jak samo pisanie. Jedno drugiego nie wyklucza (w moim przypadku). Cudnie uzupełnia się. Jak parówka z keczupem (lub z musztardą). Jak gumka z majtkami. Jak tusz z rzęsami ;)
Święte słowa panie Piotrze. Naprawdę się zgadzam ;)
Choć to elektryczne fatałajstwo potrafi uprościć życie. I co jeśli zmienimy ołówek na klawiaturę? Po prostu ;)
A kartkę papieru na najzwyczajniejszy systemowy notatnik? Efekt dla piszącego jest ten sam. Czy napiszemy coś ołówkiem, piórem, czy za pomocą wstukanego klawiszami ciągu znaków… Ręka się liczy – musimy zapamiętać pana słowa xD
Ja na pewno się postaram ;)
I znów pytanie…
Gdy pan pisze – wycisza się? A może przy konkretnej muzyce szuka natchnienia? Ulubione kawałki? Czy przypadkowe utwory? Jak to jest z panem? :)
w liceum miałem kolegę któremu ojciec po saksach kupował coraz droższe gitary elektryczne, ale syn wciąż grał to samo solo w tej samej pozie :)
Było takie zdanie, które we mnie uderzyło:
„Kto nie chce, szuka powodu, kto chce, szuka sposobu.”
I to się w 100% w moim przypadku sprawdza. Niegdyś rysowałem, wszyscy mnie chwalili, podziwiali. Aż w pewnym momencie nadeszło myślenie w stylu: „muszę znowu coś fajnego narysować”. Już nie było tej przyjemności z rysowania, a raczej obowiązek. Odkładałem, odnajdywałem tysiące powodów, dlaczego w tym momencie nie mogę rysować.
Ba! Tak jest do tej pory. Kupiłem sobie tablet piórkowy, a nadal nic sensownego nie narysowałem / namalowałem. Szukam przyczyny, choć pewnie leży ona w moim myśleniu…
Na szczęście z pisaniem jest inaczej.
Epic-true…
O to to.
Idę sobie kupić wypasiony ołówek. Tylko najpierw obejrzę w necie na stronach producentów jakie mają nowinki. Może taki z ciekłym grafitem? Oj nie wiem, nie wiem.
Ja też lubię ołówki. I notesy. Tałatajstwo leży w kilku miejscach w domu.
Torebka, biurko, stolik w kuchni, nawet pod poduszką. Tam, gdzie coś może przyjść do głowy. I przychodzi. Dużo nawet :)
Święte te moje ołówki i notesy.
p.s. W łazience jeszcze notesu nie zainstalowałam. Ale w sumie… tam wystarczy ołówek ;)
p.s.2. Z komputera też korzystam, jak widać na załączonym obrazku. Żeby nie było :)
Ja tam chyba wolę super sprzęt, ekstra garnitur i dopiero do tego dołączę swój mały ołówek, którego nikomu nie pokażę. Nie zawsze minimalizm to dobra sprawa. Chociaż zgadzam się – pomaga wyjść z kłopotów!
a to nie jest tak, że im lepszy aparat, tym lepszy fotograf ?? ;))