Podróż bohatera o tysiącu twarzach
Opublikowane: 11 grudnia 2011 Filed under: Scenopisarstwo | Tags: archetypy, dramaturgia, fabuła, film, główny bohater, mity, opowieść, podróż bohatera, Scenopisarstwo, schemat 17 KomentarzyNie wiadomo, co człowiek wynalazł najpierw – język czy opowieść.
Biorąc sprawę na logikę, język (sposób komunikacji) powinien być pierwszy. Opowieść musiała przyjść potem. Ja jednak uważam, że te dwa wynalazki, to tak naprawdę jeden wynalazek. Bo język JEST opowieścią. Każde zdanie składające się z podmiotu i orzeczenia jest opowieścią. I niemożliwym jest powiedzenie czegokolwiek sensownego, co nie byłoby opowieścią.
Wniosek stąd taki, że opowieści są równie stare jak język. I to bardzo ważna konstatacja.
Ludzie opowiadają sobie opowieści od zarania języka. Są to opowieści bardzo stare, dużo starsze niż pismo, które zostało wynalezione stosunkowo niedawno. Ludzkie opowieści podawane z ust do ust poprzez pokolenia przetrwały do dzisiaj.
To mity, legendy i podania ludowe.
Każda kultura ma swoje specyficzne mity. Są ich tysiące. Jeśli się jednak je dokładnie zanalizuje, można dojść do wniosku, że są do siebie bardzo podobne.
Takiej analizy dokonał w połowie XX wieku Joseph Campbell, jeden z najwybitniejszych w dziejach mitografów, religioznawców i antropologów kultury. Opisał swoje wnioski w obszernym, naukowym dziele „Bohater o tysiącu twarzach” („The Hero with a Thousand Faces”). Doszedł w niej do bardzo ciekawego pojęcia „monomitu”. Czyli zbioru pewnych uniwersalnych motywów, archetypów i sytuacji występujących we wszystkich mitach znanych człowiekowi. Doszedł do uniwersalnej opowieści, którą opowiadają sobie ludzie od zarania dziejów.
Oczywiście natychmiast badaniami Campbell’a zainteresowało się Hollywood. Ale ponieważ „Bohater o tysiącu twarzach” jest książką dużą, trudną i naukową, zaraz znalazł się fachowiec (Chris Vogler), który streścił ją prostymi słowami na siedmiu stronach i pokazał producentom Disneya.
I w Hollywood wybuchła bomba. W końcu znaleziono przepis na idealną opowieść. Przepis prosty, klarowny i udowodniony naukowo. I filmy według tego przepisu zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu.
Łatwo znaleźć w sieci słynne siedem stron Chrisa Voglera, które wstrząsnęły przemysłem filmowym. Wystarczy zapytać Google’a jednocześnie o „The Hero with a Thousand Faces”, „Chris Vogler” i „Joseph Campbell”. Tekst jest jednak po angielsku, więc pozwólcie, że go tutaj streszczę (w jeszcze prostszych słowach) po polsku.
Otóż najważniejszym elementem tej uniwersalnej praopowieści jest BOHATER. Postać centralna przeżywająca na naszych oczach przygody w kolejności jak niżej:
1. Przedstawienie Bohatera w jego normalnym świecie.
Najpierw pokazujemy w jakim świecie żyje nasz Bohater. Pokazujemy, jaki świat jest mu właściwy, z jakiego świata się wywodzi. To bardzo ważne, bo za chwile dostanie on wezwanie do zupełnie innego, obcego mu świata. Dlatego musimy zestawić te dwie odmienne rzeczywistości, by je poznać na zasadzie kontrastu.
2. Bohater dostaje wezwanie do przygody.
Nasz Bohater, prowadzący zupełnie normalne życie w swoim dobrze znanym świecie, nagle dostaje wezwanie do przygody. Może to być jakiś problem do rozwiązania, jakieś wielkie zagrożenie, albo spotkanie z kimś ważnym. Nasz Bohater musi na to wezwanie jakoś zareagować. Nie ma wyjścia.
3. Bohater zaczyna się wahać.
Boi się podjąć działanie. Nie chce opuścić swojego bezpiecznego świata i udać się w nieznane. Boi się wyzwania, jakie przed nim stoi.
4. Bohater spotyka Mentora, który przekonuje go do działania.
To zazwyczaj postać „mędrca”. Kogoś dużo bardziej doświadczonego i wtajemniczonego od naszego Bohatera. Ta postać przekonuje go do tego, że jednak musi działać. Musi odpowiedzieć na wezwanie do przygody. Daje mu też konieczne wskazówki, jak to zrobić. Jak zacząć się zmagać z nieznanym. Mentor może być obecny tylko na początku drogi przez „obcy świat”, może też towarzyszyć Bohaterowi w całej wędrówce.
5. Bohater wchodzi do obcego świata.
Pojawia się pierwsze zdarzenie w nowym świecie. Bohater wchodzi w nie i nie ma już powrotu. Zaczyna działać, zaczyna walczyć, podejmuje wyzwanie i przekracza próg nieznanego.
6. Bohater działa w nowym świecie.
Przechodzi w nim pierwsze testy. Odbywa walki. Zdobywa przyjaciół, pomocników i sprzymierzeńców. Poznaje nowy, obcy dla siebie świat. Zaznajamia się z prawami jakie tu działają. Poznaje również swoich wrogów i stawia im czoła.
7. Bohater dociera do najgłębszej jaskini.
Dociera do jądra ciemności. Dociera do miejsca gdzie jest najniebezpieczniej, gdzie czai się jego największy Wróg i gdzie leży rozwiązanie wszystkich zagadek, pytań i problemów, jakie stanęły przed naszym Bohaterem. Tu musi się zmierzyć z Potworem. Oczywiście „potwór” może być konstrukcją BARDZO metaforyczną (jak wszystko w tym schemacie). Czasami Bohater w najgłębszej jaskini musi się po prostu zmierzyć z samym sobą, swoimi lękami i słabościami.
8. Bohater musi przejść najcięższą próbę.
Teraz Bohater musi stawić czoła śmierci, a czasem czemuś jeszcze gorszemu. To dla niego największe wyzwanie, najtrudniejsza próba, największe (śmiertelne) niebezpieczeństwo. Często jest to moment tak krytyczny, że Bohater musi umrzeć, a potem narodzić się na nowo. Tylko zmartwychwstanie wydaje się być dostatecznie mocną odpowiedzią na niepokonane zło, otaczające bohatera. Musi zakosztować śmierci, by przekonać się, jak ważne jest życie.
9. Bohater zdobywa Nagrodę.
Po zwycięstwie nad siłami zła Bohaterowi należy się Nagroda. Może to być jakaś nadludzka zdolność, może to być Kobieta (miłość), może to być magiczny przedmiot, może to być zdobyte doświadczenie i wiedza, której wcześniej nie posiadał. Teraz po finałowej walce ze złem, Bohater dostaje swoją Nagrodę.
10. Droga powrotna Bohatera.
Teraz nasz Bohater musi wrócić do domu ze swoją Nagrodą. Ale oczywiście nie jest to łatwe. Wciąż jest w obcym świecie. Wciąż czyhają na niego niedobitki sił zła. Nasz Bohater ma przy sobie cenną Nagrodę, Skarb, albo Eliksir, który zdobył w najgłębszej jaskini. Musi go dostarczyć do swojego świata. Musi wrócić tam cały i zdrowy. Znowu musi walczyć.
11. Przemiana Bohatera.
W drodze do domu Bohater już jest inny. Jest bardziej doświadczony, ma Nagrodę, Eliksir, Skarb. Jego dotychczasowe przygody go odmieniły. Sprawiły, że jest lepszy. I Bohater udowadnia to w każdej kolejnej przygodzie i śmiertelnej potyczce, która spotyka go w drodze do domu.
12. Powrót Bohatera do domu.
Wraca do swojego świata w chwale. Bo wygrał i przede wszystkim wrócił z Eliksirem, Skarbem, Nagrodą. To BARDZO ważne. Gdyby nie doniósł Nagrody do domu, cała jego podróż byłaby daremna. Oczywiście zamiast Eliksiru może być jakaś nauka, wiedza, albo doświadczenie. Cały czas poruszamy się w sferze symboliczno-metaforycznej. Na końcu tego etapu pojawia się zazwyczaj napis: „The End” i czasami coś w rodzaju: „I żyli długo i szczęśliwie…”
Oto cały schemat.
A jakieś przykłady?
Przykłady zastosowania tego prastarego schematu narracyjnego przeanalizujcie sobie sami. Jest ich bez liku. Poniżej wymienię te, które akurat same cisną mi się na usta:
Matrix, Shrek, Gdzie jest Nemo?, Gwiezdne wojny, E.T., Szczęki, Indiana Jones, Władca Pierścieni, Harry Potter, Trylogia Sienkiewicza, Kariera Nikodema Dyzmy, Kiler, Seksmisja, Avatar, Milczenie Owiec…
…i tysiące innych opowieści.
Czytałem, znam. I wersję długą Campbella (miażdżąco rozbudowana) i wersję Voglera również. Niestety, kiedy rozmawiam z rodzimymi adeptami sztuki scenariuszowej o w/w pozycjach, to najczęściej robią wielkie oczy, o czym ja w ogóle mówię. Co bardziej przykre, spotykam się z opiniami że to dobre tylko dla „amerykańców”. Cóż, nie wiedzą co tracą i szkoda bo może pisaliby lepiej.
Ja nie czytałam, ale schemat jest dobry i jak widać się sprawdza. Wiele wymienionych przez Pana filmów to wielkie hity.
Zdecydowanie wolę obejrzeć film lekki, łatwy i przyjemny niż po raz kolejny powtórkę z wiadomości wieczornych….
Wszystko jest kwestią gustu…
Pozdrawiam
Również taki z pozoru niekonwencjonalny film „Pulp Fiction” powiela konwencję Voglera:
http://www.youtube.com/watch?v=N85H-xKPHW0
automatycznie kojarzy mi się baśń i rzeczywiście większość opowieści opiera się na tym lub podobnym schemacie (np. tym z 2 punktami zwrotnymi), ale nie jest łatwo wymyślić coś porywającego i jednocześnie zgodnego z konwencją.
Mnie fascynują od pewnego czasu zabiegi formalne, choćby drobne, ale łamiące schemat, dodające coś nowego, pokazujące z innej strony. Inne. Dodające smaczków. Mniam.
Weźmy na przykład ostatnie filmy o Jamesie Bondzie z Danielem Craigiem. Są one jak najbardziej schematyczne, ale jest różnica i zaskoczenie, bo wizerunek twardziela jest przełamany goryczą i cierpieniem. Jasne, że gdybyśmy przyzwyczaili się do takiego Jamesa- to byłaby nuda, ale teraz coś nas zaskakuje i taki efekt zaskoczenia w kinie, po setkach obejrzanych podobnych filmów- jest po prostu upojny.
Panie Piotrze, mam pytanie z innej beczki. Ciekawi mnie czym należy się kierować przy obieraniu tytułu, jakiego rodzaju tytuły są dobre, i proszę podać kilka przykładów.
Będzie anegdota kiedyś sporo wędkowałem, bardziej za sprawą ojczyma który ciągał mnie po całej Polsce na „zakładowe wyprawy” (taka zaszłość z poprzedniego systemu, wielki zakład pracy gwarantował pracownikom rozrywki, w tym przypadku co dwa tygodnie podstawiano trzy autokary i jedziecie gdzie chcecie).
Podczas jednej z tych wypraw, nad przepiękny Dunajec jesienią, mój ojczym złowił olbrzymią brzanę. Monstrum ryba. Złowił ją fartem, mój ojczym zawsze łowił ryby fartem, zakładał coś tam na haczyk, zarzucał i szedł spać, wyciągał jak się wyspał i coś zawsze na haku wisiało … inni biegali, czuwali, kombinowali i nic … a mój ojczym … no cóż. Wracając do wielkiej ryby, była olbrzymia, rekordowa i … z miejsca zbiegło się mnóstwo wędkarzy i zaczęło się … tysiące pytań, tysiące naśladowców … jaki haczyk, jaka żyłka, jaki ciężarek, jak przynęta … etc, etc. Ojczym zrozumiał że już nie połowi, znaczy się nie wyśpi się więcej. Sens anegdoty …
Piotrze … nie zazdroszczę Ci złowienie tej wielkiej brzany :).
Panie Piotrze, jak się spisuje Pana fotel po roku użytkowania, czy kręgosłup miewa sę dobrze…? Pozdrawiam przedświątecznie.
Fotel jest super, ale na kręgosłup najlepszy jest ruch. Trzeba się ruszać, jak najmocniej się da. To jedyne lekarstwo na bolący kręgosłup.
Zaczynają mi dokuczać kolana, i tu chyba podobnie ratunkiem będzie ruch- może najlepszy rower? Czy ktoś ma jakąś dobrą radę w „kolankowej” sprawie…(rodzaj ćwiczeń cy cuś…).
„Milczenie jest złotem”.
Basiu absolutnie nie bierz się za wykonywanie jakichkolwiek ćwiczeń przy bólach stawu kolanowego ( to się zresztą tyczy każdego stawu) … pierwsza, najważniejsza sprawa w takich przypadkach to konsultacja ze specjalistą i ustalenie przyczyny bólu. Nawet ćwiczeniami z pozoru delikatnymi możesz doprowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń. Leczeniu bólu poprzez ruch, ćwiczenia, bez rozpoznania przyczyny to fatalny w skutkach mit, niestety bardzo często praktykowany. Znam się troszkę na tym. Wpierw wizyta u specjalisty.
Śliwek, dziękuję za podpowiedź, jednak Pan Piotr uważa , że na kręgosłup np. najlepszy jest ruch – ile się da. Kolana to może co innego… Znajoma mówiła mi, że jazda rowerem rewelacyjnie łagodzi u Niej ból kolan. Pozdrawiam!
Rower jest świetny na kolana. Ale zgadzam się, że jak boli, to trzeba się poradzić lekarza.
Film God of War – gameplay pokazuje zarówno elementy zręcznosciowe, jak i bitewne gry – Kratos, nasz bohater, musi zarówno sprawnie przesuwać się przy skalnej ścianie, jak i pokonać większych od siebie wrogów w walce wręcz. W God of War – gameplay polega tak na walce, jak i na umiejętnym, inteligentnym przechodzeniu kolejnych poziomów (pod względem zręczności, jak i zagadek logicznych, które przyjdzie nam rozwiązać). Sama walka, która widzimy na filmie, jest bardzo efektowna, pozwala wczuć się w klimat gry i jej dynamikę.
Bardzo fajny wpis, znalem wczesniej ten schemat fabularny ale nie wiedzialem ze u jego zrodel leza badania Josepha Cambella, Na zasadzie eksperymentu postaram sie go przylozyc do parunastu nastepnych filmow ktore bede mial szanse obejrzec, tylko po to aby sprawdzic na ile jest uniwersalny. W tej chwili dalbym sobie glowe uciac ze pojawia sie w kazdym filmie, ale moze sie sugeruje tekstem lub jest zbyt pozno :)
Dla mnie i mojego tworczego myslenia ten schemat wydaje sie swietna rama, na ktorej moge oprzec swoje dziwne, czesto bardzo surrealistyczne, absurdalne, wycinkowe, nieprzystajace do siebie mikro-pomysly i mikro-idee. Nie pisalem jeszcze niczego duzego ale wydaje mi sie ze przy pierwszej rzeczy ktora napisze bede sie tym mocno sugerowac.
Może to będzie dla kogoś zaskoczeniem, ale Ewangelia wg. św. Łukasza też napisana jest według schematu „Heros`s Journey” :)
Dziąki za przedstawienie w polskiej wersji schematu Campbella. Interesująca jest ludzka psychika… Nikt z komentujących nie wydaje się zauważać, że mowa tu o życiu każdego człowieka – każdego z nas. Każde życie to zbór wędrówek bohatera. Filmy, które przybliżają nam nasze własne podświadomie powielane, codzienne schematy, w sposób oczywisty cieszą się powodzeniem, bowiem utożsamiamy się z ich treścią. Treść opowieści religijnych ze wszystkich zakątków świata opiera się w oczywisty sposób na tym schemacie. Religie mają bowiem generalnie na celu wytłumaczenie nam sensu naszego życia i sensu pracy nad samorozwojem (czyli zdobyczami niematerialnymi i materialnymi, wynikającymi z „pokonywania licznych smoków” naszego życia fizycznego i emocjonalnego). Założeniem każdej religii jest, aby wierni identyfikowali się z opowieściami o bohaterze religijnym i czuli potrzebę naśladowania go. Mówiącym po angielsku polecam film „Finding Joe” fenomenalnie rozszerzający zrozumienie pracy Campbella w odniesieniu do ludzkiego samorozwoju, zawierający także ciekawe wątki dyskusji kinematograficznej. Na moim DVD równie cenny jest komentarz reżysera, którego brakuje na utubie. Film jest „perełką” samą w sobie nawet bez komentarza. Szkoda, że jeszcze nie doczekał się polskiego tłumaczenia tekstu.
Oto link