Znacie jakiś lepszy plener filmowy od Polski?
Opublikowane: 18 kwietnia 2015 Filed under: Filmy, Polityka | Tags: ekonomia, film, gospodarka, hollywood, inwestycje, kino, lokacje, państwo, Polityka, polska, prawo, produkcja filmowa, superprodukcje, turystyka, ulgi inwestycyjne 17 KomentarzyCzytam, że w Chorwacji powstają specjalne trasy wycieczkowe śladami lokacji kręconej tam niedawno „Gry o Tron”. Turyści i fani z całego świata dowiedzieli się właśnie ze swoich telewizorów, że istnieje taki mały kraik na Bałkanach jak Chorwacja, że ich ukochany serial właśnie tam był kręcony i że na pewno warto tam pojechać, żeby zobaczyć zachwycający Dubrownik, historyczny Split, dzikie wyspy na Adriatyku, wspaniałe góry, potoki i urwiska.
Nie muszę chyba wyjaśniać, jak dochodową gałęzią gospodarki może być turystyka, jeśli tylko dany kraj potrafi się tym fachowo zająć. Chorwacja ewidentnie potrafi. Fani „Gry o Tron” walą tam drzwiami i oknami i oglądają na żywo to, co wcześniej zobaczyli w serialu. Kasa na pewno się zgadza.
W innym miejscu ziemskiego globu, na kompletnym, siwym zadupiu, gdzie nawet samolotem leci się tygodniami, jacyś mądrzy ludzie u władzy wpadli na pomysł, żeby sprowadzić filmowców. I tak na Nową Zelandię przyjechali ludzie z Hollywood. Popatrzyli, pozwiedzali, zrobili sporo fotek i stwierdzili, że szkoda takich krajobrazów wyłącznie dla baranów, które się tam pasą. Dogadali się z sensownym miejscowym rządem i zaczęli kręcić. Powstał „Hobbit” i „Avatar”.
A ponieważ się udało, to James Cameron znowu poleciał do Nowej Zelandii i znowu spotkał się z tamtejszym rządem. Pogadali, ponegocjowali i uzgodnili, że kolejne trzy odcinki przebojowej serii filmowej „Avatar” powstaną właśnie w lokacjach nowozelandzkich.
Oczywiście produkcja dostała spore ulgi inwestycyjne, ale rząd już wiedział, że to złoty interes, bo po serii Petera Jacksona turystyka w kraju EKSPLODOWAŁA. Z pomocą kolejnych „Avatarów” mogło być tylko lepiej. A ulgi dla filmowców okazały się najlepszą i najtańszą INWESTYCJĄ państwa w turystykę, jaką sobie można wyobrazić.
A jak jest u nas w Polsce?
Jest pięknie!
Polska to LOKACYJNY RAJ dla każdego filmowca. Mamy właściwie każdy rodzaj pleneru z wyjątkiem tropikalnego. Wszystkie swoje filmy (z małymi wyjątkami) nakręciłem w Polsce, zjeździłem mój kraj wzdłuż i wszerz i widziałem WSZYSTKO. Nowa Zelandia i Chorwacja się chowają!
Mamy każdy rodzaj lokacji dzikiej, krajobrazowej. Mamy wspaniałe, dziewicze góry w każdym rozmiarze, kolorze i charakterze. Mamy każdy rodzaj lasu i malowniczej puszczy. Ostatnie fragmenty prastarej puszczy europejskiej zachowały się właśnie u nas. Mamy zapierające dech w piersiach pojezierza, unikalne ekosystemy rzeczne i bagienne. Mamy zupełnie niezwykłe lokacje morskie. Nasze plaże należą do najbardziej malowniczych i fotogenicznych na świecie. Zespół wydm w okolicach Łeby może spokojnie grać w filmie piaszczystą pustynię arabską.
Dysponujemy właściwie każdym rodzajem pleneru miejskiego. Do wyboru do koloru – mamy lokacje średniowieczne, renesansowe, mamy urokliwe małe miasteczka w dowolnym charakterze, mamy też już spory wybór ultranowoczesnej architektury wielkomiejskiej, w której można by udawać Nowy Jork, Tokio czy inne dowolne miasto na świecie. Mamy hanzeatycki Gdańsk, średniowieczny Toruń i zupełnie zaczarowany Kraków. Mamy zamki, dwory, fortyfikacje, mosty, latarnie morskie, górskie szczyty, urwiska, drogi nad przepaścią i całą masę innych smakowitych obiektów, które tak lubią filmowcy.
Mamy też od całkiem niedawna coś zupełnie unikalnego. Mamy INFRASTRUKTURĘ, która spina całą tę mnogość obiektów w jeden wielki plener filmowy. Cała Polska to wspaniały, różnorodny i kompletny plan filmowy. Wszędzie już są drogi, lotniska i porządne hotele.
Dlaczego zatem James Cameron musi się tłuc w niewygodnym samolocie do jakiejś odległej Nowej Zelandii, skoro tutaj, w środku Europy ma plener dużo ładniejszy, bardziej różnorodny, wygodniejszy i prawie jeszcze nieobfotografowany?
Dlaczego!? Pytam się: dlaczego nie u nas?
Otóż dlatego, że nasza władza ma w dupie taki interes.
Jakiś czas temu jednym pociągnięciem legislacyjnego pióra zniesiono możliwość ulg dla zagranicznych superprodukcji, owatowano film i koniec. Spokój. Można iść na wino do najdroższej warszawskiej knajpy za pieniądze zdumionych podatników.
Z drugiej strony udziela się sporych ulg inwestycyjnych dla przemysłu i handlu, tworzy się specjalne strefy ekonomiczne dla obcego kapitału, daje się ulgi podatkowe wszystkim, tylko nie zagranicznym superprodukcjom filmowym.
Dlaczego?
Nie mam zielonego pojęcia.
Superprodukcje kręcone w Nowej Zelandii stworzyły w kilka lat nową, bardzo dochodową gałąź gospodarki, której wcześniej tam nie było. Wcześniej turyści z całego świata tam nie przyjeżdżali, bo nie wiedzieli po co. Dzięki Peterowi Jacksonowi i Jamesowi Cameronowi już wiedzą.
Czy ten argument nie przemawia do naszych rządzących? Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby „Gra o Tron”, „Hobbit” czy „Avatar” były kręcone w Polsce? Wyobrażacie, co by się potem stało z naszą turystyką? Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby świat się w końcu naocznie przekonał, jaki mamy piękny kraj?
Ale kogo to obchodzi?
Kogoś jednak chyba powinno.
„Nowy York” chyba „Nowy Jork”. :P A artykuł super, zgadzam się z autorem.
Poprawiłem. Dzięki :)
Oddajmy ostatnią dziewiczą puszczę w Europie superprodukcjom! I nic nam już nie zostanie, za to Hollywood zbije grube miliony.
Nie musimy oddawać na zawsze. Możemy wynająć tylko na chwilę. Puszczy nic się nie stanie.
Do puszczy to może nie wpuszczajmy bo wszystko rozdepczą ;) Ale biorąc pod uwagę fakt, że lasy zajmują blisko 30% pow. naszego kraju to na pewno się znajdzie jakiś skrawek, który nie jest objęty ochroną i może udawać „dziewiczy” las.
nic nie rozdepczą
w making offie z hobbita albo z wladcy, juz nie pamietam z czego byl material jak krecili w jakims ultra istotnym ekosystemie czy cos takiego i postawili specjalne praktikable
Takie produkcje są tak zorganizowane i przygotowane od preprodukcji, produkcji, prawnej, logistycznej i blablabla ze zostawiają wszystko w takim porzadku w jakim brali, bo inaczej mają swiadomość wielkich kar finansowych jakimi mogą zostać obciazeni
Niestety polscy politycy (ci decyzyjni) bardziej zainteresowani są osobistym zyskiem, w dupie mają „zysk” naszego kraju. Wpieprzają ośmiorniczki i trąbią drogie wina na koszt podatników o których interesy wcale nie dbają.
Z tym siwym zadupiem to lekka przesada, mieszkam tu 7 lat i jeszcze nie me beczec nie zaczelam – i doleciec do Nowej Zelandii to mozna i w 24 godziny…Poza tym Peter Jackson jest Kiwusem wiec promocja wlasnego kraju wydaje sie jak najbardziej logiczna
W sumie chyba aż tak tragicznie nie jest, Opowieści z Narnii były kręcone w znacznej części właśnie w Polsce, częściowo chyba też LoTR (chociaż za to sobie głowy uciąć nie dam) – ktoś zna więcej przykładów?
Słabiutki „Avalon“ Mamoru Oshii był kręcony we Wrocławiu, w twierdzy Modlin, Nowej Hucie, na ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, na Uniwersytecie Warszawskim oraz w Filharmonii Narodowej. Szkoda, że film wyszedł jak wyszedł, bo najsłynniejsze dzieło tego reżysera, czyli animowane Ghost in the Shell, to kultowy film :)
Tak, Narnia była kręcona w Błędnych i Białych Skałach w górach Stołowych.
Byłem tam 2 miesiące emy – niesamowite miejsce, odlot!
Czułem się jak w Narnii, a byłem w Polsce.. .. w sumie oglądając Narnię powinienem czuć się jak w Polsce, jednak najpierw odkryłem skały w filmie.
Koprodukcja polsko-amerykańska „Biały smok” ?”Legend of White horse” również była kręcona w Błędnych Skałach, we Wrocławiu i okolicy oraz w Wieliczce. Ale to był 1986 r. i teraz mało kto to pamięta.
A Cameron sie przeprowadza na to zadupie z cala rodzina. Kupil olbrzymie ranczo. Wiec chyba jednak nie chodzi o kase tylko jednak o piekno Nowej Zelandii…
według autora tego tekstu – Polska jest tak samo fascynująca :) hehe
Na pewno jest bardziej fascynująca niż Nowa Zelandia… Tylko dureń tego nie zauważy…
Nastepny film wspanialy film ” Zookeeper’s wife” o directorze Warszawskiego Zoo, przed i w czasie okupacjii oraz Gettcie w Warszawie bedzie krecony w PRADZE w Czechach.
Super, ale czy w Polsce jest aż tyle miejsc, gdzie rząd może sobie robić co chce ? Niestety raczej nie za wiele – najciekawsze miejsca to parki narodowe/krajobrazowe/rezerwaty itd. A rejony prywatne – no cóż, dogadajcie się np. z takimi góralami, żeby kawałek pola użyczył to to jeden wielki koszmar, zwłaszcza, jeżeli do potrzeb filmu trzeba takich pól zająć np. z 30 kawałków. Na pewno w środku takiego obszaru znajdzie się taki, co to cenę zażąda jak za działkę w Nowym Jorku, albo po prostu powie „po moim trupie”.
Tak to niestety wygląda. A trudno uchwalać np. prawa, które będzie ludzi wywłaszczało na potrzeb Hollywood :-)