A wy po czyjej jesteście stronie?
Opublikowane: 11 Maj 2010 Filed under: Polityka, Scenopisarstwo | Tags: dramaturgia, konflikt, Polityka, Scenopisarstwo, Serial, wybory 9 KomentarzyZnowu będzie o konflikcie. Takie czasy. Trwająca kampania wyborcza bardzo dobrze pokazuje i udowadnia, jak ważny jest konflikt w budowaniu napięcia dramaturgicznego. A dzisiejsza polityka opiera się właśnie na prastarych zasadach dramaturgii. Bo jest serialem.
Nie jest to zwykły serial telewizyjny z kolejnymi odcinkami, sezonami i sztywnymi godzinami emisji. Polityka to telewizyjno-medialny show, którego epizody dzieją się symultanicznie wszędzie. W programach informacyjnych, publicystycznych, w prasie, radiu i Internecie.
Dramaturgia tego spektaklu bardzo przyspiesza w okresie kampanii wyborczej. I teraz właśnie możemy to zjawisko obserwować w pełnej krasie. Nie liczą się już idee, programy i deklaracje. Liczy się opowieść, konflikt, emocje i wrażenie jakie wywiera się na wyborcach. Taka jest logika każdego medialnego spektaklu.
Partie polityczne nie są organizacjami zrzeszającymi ludzi, którzy chcą coś zmienić w kraju. Są to wyspecjalizowane firmy propagandowe z ogromnymi budżetami, które mają tylko jeden cel – dojście i utrzymanie się przy władzy za pomocą umiejętnie prowadzonej medialnej awantury.
Dzisiejsze partie polityczne można by porównać do wielkich wytwórni filmowych z czasów Złotej Ery Hollywood. Każda z nich miała swojego szefa, swoich scenarzystów, swoich reżyserów i całą paletę gwiazd aktorskich, wśród, których były czarne charaktery, sierotki, divy, superbohaterowie i komicy. Dokładnie tak samo jest teraz w partiach politycznych. I widać to jak na dłoni. Wystarczy włączyć telewizor.
Ale do rzeczy.
Wiecie jaka jest najważniejsza funkcja konfliktu w dramaturgii?
Bardzo prosta. Konflikt zmusza do opowiedzenia się po którejś ze stron. Konflikt mobilizuje, podnieca, ekscytuje i definiuje sposób porozumiewania się. Możesz być tylko „za”, albo „przeciw”. Bycie „za, a nawet przeciw” nie wchodzi w grę. Nie da się stać z boku.
I wszyscy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynają się posłusznie dzielić na zwolenników „za”, albo na stronników „przeciw”.
Zobaczcie co się stało w naszym kraju z publicystami, dziennikarzami, artystami, „autorytetami” i „profesorami”. Wszyscy prawie bez wyjątku poddali się pokornie logice konfliktu między dwiema największymi partiami politycznymi.
Ludzie, którzy do niedawna wypowiadali się w sposób wyważony i sensowny, nagle zaczęli na siebie bluzgać, warczeć i używać słów ze słownika stadionowych kiboli.
Taką siłę ma umiejętnie wywołany i podsycany konflikt. I nie ma znaczenia, czy jest to konflikt fikcyjny w filmie fabularnym, czy konflikt „prawdziwy” w polityce.
Zauważyliście pewnie, ten dziwny cudzysłów przy słowie „prawdziwy”. Nie jest on przypadkowy. Większość konfliktów serwowanych nam przez propagandę polityczną nie jest prawdziwa. Są tak samo fikcyjne, jak konflikt między Lukiem Skywalkerem a Lordem Vaderem w „Gwiezdnych Wojnach”. Wystarczy wyłączyć telewizor i konflikt natychmiast znika.
Bo konflikt nie ma być merytoryczny. Ma być przede wszystkim emocjonalny, symboliczny, nawet nadprzyrodzony. Tak jest w dramaturgii od zarania jej dziejów. Od mitów greckich, od Homera, od Starego Testamentu aż po Szekspira i „Gwiezdne Wojny”.
A wy po czyjej jesteście stronie? Daliście się porwać temu konfliktowi? Daliście zawładnąć mu swoimi myślami i emocjami? Myślicie o nim w dzień i w nocy?
Ja nie.
Nie popieram żadnej partii politycznej. Głosuję wyłącznie na tych polityków, którzy obniżają podatki ;-)
Mash może jakieś sugestie na kogo mam głosować? Obiecuję, że jeśli zagłosuję na tego kandydata, którego mi polecish, zrobię zdjęcie mojej karty do głosowania i opublikuję w Internet! Jestem biseksualną racjonalną anarchistką, która chce legalizacji i opodatkowania wszystkich dragów. To oczywiście nie oznacza WCALE, że chcę by dragi kupowały dzieci, oczywiste jest, że były by tak samo regulowane jak teraz jest regulowany alkohol i papierosy – tylko dla dorosłych, najlepiej na receptę, bo niektórzy ludzie nie mogą brać dragów, więc lepiej by zanim spróbujesz obejrzał Cię lekarz. Oddajmy kwestię dragów w ręce indywidualnego wyboru obywateli wolnego państwa, i ludzi kompetentnych (naukowców, lekarzy), a nie polityków, którzy co prawda chcą wsadzać do więzienia za posiadanie kompletenie nieszkodliwej (gdy zażywana z umiarem) marihuany, a co tydzień upijają się do nieprzytomności alkoholem, od którego umiera tysiące osób rocznie. Od marihuany jeszcze nikt nie umarł i jest to w ogóle niemożliwe, a jest nielegalna i tylko karmimy w ten sposób mafię! Hyperreal nawet kiedyś wyliczył kto i ile musiał wziąść za nowelizację ustawy d/s środków kontrolowanych tak, że karane jest nawet posiadanie dowolnej ilości. To jedyny spisek, w który wierzę, bo powiedzmy sobie szczerze – ktoś za tą ustawę wziął niemałe pieniądze od przestępców, gdzie komisja śledcza?
Niestety nie mam dla ciebie dobrych wiadomości. Najbliższa partia, na którą mogłabyś spokojnie zagłosować znajduje się za Atlantykiem i są to amerykańscy libertarianie.
W Europie tacy prawie nie występują.
Takie nowoczesne igrzyska, tylko wina i chleba brak. Wolę obejrzeć inny serial (dziś House, Nurse Jackie).
Mam to samo (chociaż polityka to serial, który mnie wciąga najbardziej – te telewizyjne jakoś mniej)… ale dzisiaj wybieram FlashForward (polecam, bo to świetnie napisany scenariusz!)
Myślę Miranda że najlepszym rozwiązaniem dla ciebie byłaby emigracja do Holandii.Tam są takie kafejki, gdzie legalnie można kupić i palić marihuanę.
A odpowiedając na pytanie – po czyjej jestem stronie ,na kogo miałbym zagłosować.
Na pewno nie na mojego szwagra .Oszukał mnie
jakiś czas temu jak naprawiał mi mojego fiata 126p.
Obecnie nie widzę, na kogo mógłbym oddać głos. Żaden z kandydatów nie reprezentuje mojego punktu widzenia na świat.
Na show się chyba nie nabieram. W 2006 roku się nabierałem, potem jednak zauważyłem, że to taka „Moda na sukces”: każdy z każdym, tylko aktorzy coraz starsi.
Głosując — jakkolwiek — daję swoje przyzwolenie na takie traktowanie mnie. I dlatego myślę, czy nie zlać ich do reszty.
Politycy powinni rzucić politykę i zacząć pisać książki. Może wyszłoby to nam na zdrowie ;)
1.Jesteś/byłeś za czy przeciw wprowadzeniu stanu wojennego ?
2.Jesteś/byłeś za czy przeciw wybuchowi Powstania Warszawskiego ?
3.Jesteś/byłeś za wstąpieniem Polski do kołchozu o nazwie Unia Europejska?
Dzisiejsze media, polskojęzyczni politycy, dziennikarze, opiniotwórcy każdy problem, każdy temat, sprowadzają do poziomu za czy przeciw. Dlaczego … bo tak łatwiej, bo można wtedy i bardzo łatwo odciąga się uwagę od sedna sprawy. Bo można wtedy sporo ukryć, sporo zyskać, zarobić.
Politycznie … od momentu zdradzieckiego odwołania rządu Olszewskiego przez i przy czynnym udziale obecnie rządzących i sprawujących władzę zdałem sobie sprawę i trwam w przekonaniu że w naszym kraju nie ma polityków uczciwych i odważnych na tyle, aby coś zmienić na lepsze, dlatego w każdych wyborach udział biorę, ale na listy wpisuję wymyślone imię i nazwisko fikcyjnego kandydata.
W plebiscytach za czy przeciw udziału nie biorę, czy to na szczeblu najwyższym, czy podczas zakrapianych imienin u cioci Zeni, mam swoje argumenty i dla tych za i dla tych przeciw, po których i jednym i drugim jest z deka głupio, kiedy uświadamiają sobie, że po której stronie by nie stali, to i tak „góra” ma ich głęboko w d…e. To moja trzecia strona.
Ileśtam razy czytałem ostatnio stwierdzenie, że wybory wygrywa ten, kto lepiej zbuduje strach przed rywalem lub nienawiść doń. Ludzie jak ludzie ale media i politycy się grzecznie do tego stosują.
Zresztą – być przeciw komuś jest dużo łatwiej i bezpieczniej niż być za kimś. I nie grozi to gorzkimi rozczarowaniami i wstydzić się nie trzeba – zawsze można rzec „gdyby wygrał ten drugi, byłoby jeszcze gorzej/kłamałby bezczelniej/kradłby więcej”.
PS Ponoć trzy główne pierwotne bodźce to głód, strach i seks. Głód był w polityce bardzo eksploatowany (od wielkich rewolucji po strajki popodwyżkowe), teraz strzałka na strachu, ciekawe czy/jak będzie wyglądała ta trzecia opcja ;-)