„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Strach ma wielkie uszy – czyli o zarabianiu na horrorach

Strach nie jest uczuciem miłym. Wie o tym każdy, kto choć raz w życiu naprawdę odczuł tę emocję. To pierwotna, zwierzęca siła, która jeży nam włos na głowie, przyspiesza bicie serca, pompuje adrenalinę w żyły, rozszerza nasze źrenice i bezwzględnie każe się ratować.

Jakby tak policzyć momenty w naszym życiu, kiedy jesteśmy rzeczywiście przerażeni, kiedy boimy się o swoje życie, kiedy jedyne, na co mamy ochotę, to uciekać, kiedy czujemy, jak nasze szanowne zwieracze tracą swoją zwykłą moc i za chwilę popuścimy – takich momentów byłoby całkiem niedużo.

Zaawansowana cywilizacja doprowadziła do tego, że nie musimy już odczuwać prawdziwego egzystencjalnego lęku. Prawie nie musimy.

A szkoda. Taki strach to coś, co pamięta się do końca życia i o czym opowiada się prawnukom. Ja przynajmniej swoje strachy pamiętam dokładnie. I co dziwne, dobrze je wspominam, mimo że, jak miały miejsce, było niewesoło. Bardzo niewesoło.

Ale jakoś uszedłem z życiem. I życie stało się przez to barwniejsze, bogatsze, ciekawsze i bardziej emocjonujące. Przynajmniej jest co wspominać ;-)

I tu dochodzimy do istoty horroru.

Uwielbiamy się bać, bo strach to znak, że prowadzimy życie interesujące i ważne. Z drugiej strony strach w samym momencie występowania jest straszny. Taka mała ludzka ambiwalencjo-niekonsekwencja.

Dlaczego zatem tak lubimy horrory?

Bo możemy się bać, nie będąc w realnym zagrożeniu. To cała tajemnica.

Nic nam nie grozi na sali kinowej, kiedy oglądamy „Paranormal Activity” albo „Blair Witch Project”. Jesteśmy całkowicie bezpieczni przed telewizorem patrząc na kolejny sezon „True Blood”.

Cały nasz rozkoszny strach wynika z umiejętnie opowiedzianej fikcji, podczas gdy prawda jest dużo bardziej prozaiczna: kapcie, kanapa, herbatka, telewizor i tym podobne wygody.

Krótko mówiąc, lubimy się bać wirtualnie, za pośrednictwem fikcyjnych postaci występujących na ekranie przed nami.

Ale ostatnio zaczęto nas straszyć w zupełnie niefikcyjny sposób. I to już nie jest takie miłe.

Otóż telewizja zauważyła w horrorze prawdziwą żyłę złota. Zauważyła, że sprzedawanie ludziom strachu w programach informacyjnych jest bardzo opłacalne.

Ludzie lubią się bać, więc oglądalność jest zapewniona. A ponieważ boją się naprawdę, to częściej siedzą przed telewizorem, bo boją się wychodzić z domów.

Przesadzam?

Spójrzcie na dowolną informację pogodową dotyczącą zimy za oknem (zresztą zimy bardzo pięknej i malowniczej – w końcu).

Otóż w każdej takiej informacji znajdziemy całą serię makabresek i horrorów: warunki na drogach fatalne, tyle a tyle zamarzło, tylu się zaczadziło, tysiące bez prądu, lotniska sparaliżowane, kilometrowe korki na zasypanych śniegiem drogach, pociągi bez światła i ogrzewania stojące tygodniami w polu.

I to wszystko PRAWDA!

A ja taką prawdę mam w d…

Bo staram się uznawać tylko swoją prawdę, nie czyjąś. A już na pewno nie uznaję prawdy medialnej.

No więc, nie dalej jak przedwczoraj po obejrzeniu całej serii informacji telewizyjnych, że drogi w Polsce właściwie nie nadają się do jazdy, przejechałem suchą oponą ponad 500 kilometrów i jedyne zagrożenie, jakie mnie spotkało, to niezbyt smaczna kawa na jednej ze stacji benzynowych.

I nie pierwszy raz wydarzył mi się taki dysonans poznawczy.

Parę lat temu, w Boże Narodzenie, telewizyjni spikerzy hipnotyzowali mnie wielkimi, przerażonymi oczyma mówiąc, że umrę, zginę, zasypie mnie, zamarznę i polegnę w wypadku samochodowym, jeśli nieopatrznie opuszczę fotel przed telewizorem.

Opuściłem. Ponad 400 kilometrów przejechałem po czarnej, pustej drodze w komfortowych warunkach.

I takie relacjonowanie otaczającej nas rzeczywistości powoli staje się w mediach normą. Liczy się horror, straszenie, przerażanie, robienie wrażenia i zarabianie kasy na reklamach.

Rzetelne podawanie sprawdzonych informacji już prawie nie występuje. Drogi w zimie zawsze są „bardzo niebezpieczne”, nawet jak są czarne, suche i posolone.

Może jestem niedzisiejszy, ale takie stawianie sprawy w mediach informacyjnych mnie irytuje. Lubię horrory, lubię dobrze napisane, zagrane i sfilmowane opowieści o najbardziej nawet niedorzecznych strachach. Lubię się pobać przez dwie godziny w kinie, czy przed telewizorem.

Nie lubię wyssanych z palca horrorów, które udają informacje, są podawane jako prawda, a ich jedynym zadaniem jest zarobienie kilku PLN więcej przez nadawcę.

Dlatego „nie lękajcie się”. Zimę mamy w tym roku piękną, malowniczą i śnieżną. A „fatalne warunki na drogach” występują tylko czasami, w niektórych miejscach.

Horrory dużo lepiej wychodzą w kinie, niż w telewizjach informacyjnych.


12 Komentarzy on “Strach ma wielkie uszy – czyli o zarabianiu na horrorach”

  1. eldad pisze:

    dlatego wyrzućcie telewizor przez okno

  2. rafalsliwowski pisze:

    A tam zaraz wyrzucać … głupia moda i lans, wystarczy naturalna selekcja, dobór kanałów, sprawdza się korzystanie z programu telewizyjnego a nie włączę i leci jak leci … ot świadome korzystanie z uroków telewizji. Zaraz tam wyrzucać.

    A na przykład jedyną słuszną telewizję tvn oglądać i traktować nie jako wyznacznik życia ale jako dobrą komedię, dosłownie jakby powstała z ręki mistrza Barei … przykład — ostatni chaos na kolei, z jednej strony dramat ludzi na dworcach, peronach w pociągach, a z drugiej strony tvn wypuszcza panienki rozdające herbatkę na centralny i kręci materiał o tym jak jest wspaniale jak za czasów Edwarda. G. :):):):) i ja mam wyrzucać telewizor i z takich „jajec” rezygnować … a w życiu :D:D

  3. drapichrust pisze:

    Dlatego ja jestem szczęśliwszym człowiekiem i od ponad pół roku nie posiadam już telewizora:)
    Ostatnie pudło się zwęgliło, pewnie od jadu, i zostało „zutylizowane” jako stolik do kawy, po czym jego obecność przestała być dłużej potrzebna.

    Ostatni raz miałam do czynienia z mediami przy organizowaniu akcji charytatywnej, gdzie walczyłam o umieszczenie njusa o finale akcji. Generalnie za zebrane pieniądze kupiliśmy dzieciakom w szpitalach miśki, a wolontariusze przychodzili się bawić z nimi, ubierać choinki et cetera… Niestety, tylko jedna stacja TV (i to studencka) się tym zainteresowała, a artykuły, które w końcu zamieszczono na kilku witrynach umarły pod stosem tych o mordowaniu karpi, korkach na drogach, śnieżycach i innych paskudztwach. Przykro po prostu patrzeć.

  4. Kamil pisze:

    To o czym pisze Piotr raczej nie straszy a po prostu M Ę C Z Y.
    Straszy tych, którzy nie mają żadnego zajęcia, któremu mogliby oddać się bez reszty (PASJI) i najwidoczniej poszukują ciekawostek żeby „przeżywać”.

    Widzę to po swoich znajomych, którzy 10 000 razy oglądają te same wiadomości, o tej samej treści na różnych stacjach tv, czekając na coraz to pikantniejsze kąski.

    Aż chce się zakląć szpetnie.

  5. Z posiadania telewizora to zrezygnowałem dawno temu… bodaj z 10 lat będzie. Złapałem się na ostatnią chwilę, kiedy można było za używany kineskop dostać jakiekolwiek pieniądze i sprzedałem oba posiadane. Nie żałowałem ani razu.

    • „Niemanie” telewizora ma swoje wady: brak filmów i seriali, brak naukowych filmów dokumentalnych, brak informacji ze świata z zagranicznych stacji. Za dużo tych braków. Dlatego nauczyłem się posługiwać pilotem ;-)

  6. Muszę się nie zgodzić z Tobą w całej rozciągłości.

    Po pierwsze – nie lubimy się bać. Lubimy oglądać filmy, które uczą nas kontrolowania strachu i jego pacyfikowanie.

    Po drugie – lubimy oglądać to czego nie widzimy w swoim życiu, stąd to przesuwanie się filmu i telewizji w stronę narastającej patologii, perwersji itd.
    Moja babcia i dziadek nigdy nie oglądali filmów wojennych – oni widzieli na własne oczy jak wygląda wojna.

    Po trzecie – telewizja buduje w ludziach permanentny lęk. I to coś innego niż chwilowy strach, to coś potwornego. Zauważyłem to już 15 lat temu. Na rodzinnych spędach od razu widziałem kto ogląda TV bo był zastraszony.

    Ja przez ponad 13 lat nie miałem telewizora – to marnotrawstwo czasu :(
    Niestety teraz leci mi za plecami i jestem przerażony poziomem tej „telewizji” :(
    Lepiej było za komuny choć były tylko dwa programy.

  7. mistmist pisze:

    Programy (dez)informacyjne i straszą, i męczą, i irytują. Poza tym, przestaje się wierzyć w jakąkolwiek rzetelność w przekazie.
    Czy pielęgniarki rzeczywiście przeżywały taki dramat strajkując? Czy ten karambol był faktycznie tak przerażający? Czy liczba osób po trzęsieniu ziemi rzeczywiście jest szacowana w tysiącach?

    Mam telewizor, odpalany tylko na bajki, ewentualnie na wybrane filmy lub programy edukacyjne.
    Nie chcę, nie lubię, dziękuję, postoję.

  8. solorz pisze:

    świetny blog
    Pozdrawiam

  9. vexeen pisze:

    Nie bardzo jest się czemu dziwić. Media działają na zasadzie sensacji, a że takie informacje są w jakimś stopniu „sensacyjne” i wzbudzają emocje (takie jak choćby strach) są też chętnie oglądane. Żyjemy w XXI wieku, gdzie sprzedawane jest wszystko, wszystkim i za każdą kwotę. Niestety.

    Co do samego bloga – jestem naprawdę wdzięczny za to, że jest. Kolejna rzecz w przepastnym Internecie, która jest zdecydowanie warta uwagi. Miło się go czyta, a jako że dopiero zacząłem to będę miał zajęcie na parę chwil. Wracam tu jak tylko tylko skończę „Hollywood” Bukowskiego. Czyli do godziny.

    Pozdrawiam.

  10. Piotrek Gawron pisze:

    Cześć, oto moje obserwacje:

    -Nie oglądam dużo tvn24, tvpinfo itp ze względu na to co napisałeś. Dodatkowo:
    rzeczywiście odnoszę wrażenie na stacjach informacyjnych nadawanych w języku polskim 99% wiadomości jest z kraju, Polacy nie wiedzą co się dzieje ze granicą (i mają to w du___) ważniejszy jest kolejny raport, lub plotki na temat Smoleńska niż śmierci tysięcy ludzi gdzieś tam. Włączysz sobie BBC world albo CNN i nabierasz innej perspektywy na to co się dzieje na świecie.

    -jak jakiś polski polityk strzeli coś głupiego, Polakowi się wydaję, że się z nas śmieją na zachodzie. Moim zdaniem nikt się tym tak bardzo nie interesuje i taka obawa wynika chyba z egocentryzmu, wstydu i wyolbrzymienia własnej wartości. Siedzi koło mnie Włoch w pracy i też myśli, że ludzie się śmieją z ich polityki (Berlusconi) a tak naprawdę w Polsce przeciętny obywatel to ma gdzieś.

    -Mozę się mylę, ale wydaję mi się, że ważniejsze jest pierdnięcia albo fryzura Palikota albo innego polityka-narcyza celebryta niż to co rzeczywiście oni działają (drogi, nieumiejętne przetargi, opóźnienia do euro2012, akcyza i podatek na paliw, nepotyzm i brak jakiejkolwiek kompetencji, zasiadanie i „zarządzanie” w samorządowych jednostkach – znam to z opowieści mojej Mamy, przecież pracuje w starostwie).

    -Odnoszę wrażenie, że ludzie i tak się tym interesują, bo nie mają własnych zainteresowań, więc kupują to czym powinni być zainteresowani. I tak idzie sygnał: tvn 24- palikot np. kogoś obraził, później to idzie do radia, powtarzają to przejętym głosem 5000 razy w rmfie, na drugi dzień informacja idzie do wyborczej ludzie to czytają. Po kilku dniach widzisz to na okładce Newsweeka. Oprócz normalnego artykułu, dostajesz jeszcze raport specjalny co jakiś czas i felietony filozoficzno-polityczne na ten sam temat.

    Papier wszystko przyjmie. Mam 24 lata i wydaję mi się, że jeśli ludzie w moim wieku gadają o polityce z pasją na którą ona nie zasługuje to to jest po prostu nudne. Niech się tym interesują ale niech o tym do mnie nie gadają. Idziesz na jakąś imprezę np. wesele, jeśli masz pecha to siądzie koło Ciebie grupka ludzi zainteresowana tym co się „dzieje” w Polsce i słuchasz tego jak ludzie o tym ciągle nawijają. W zasadzie to nie zastanawiają się jaki jest cel tego narzekania i co oni z tego mają (prawie zero kontroli na tym tak naprawdę – szczególnie jeśli ich działanie kończy się na narzekaniu).

    – kiedy przestane się bać włączyć radio w samochodzie? Z tego powodu, ze znowu usłyszę to samo (i te same piosenki z ubiegłego wieku).

    – ludzie lubią się bać i poświecić godzinę dziennie na zastrzyk strachu niż poświęcić ten czas na jakiekolwiek hobby lub rozwój. Oszukują się w ten sposób, że dostają jakąś informację, że robią coś ważnego.


Twój komentarz nie ukaże się od razu, moderacja chwilę trwa :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s