Zamordyzm!
Opublikowane: 24 lutego 2012 Filed under: Kreatywność, Scenopisarstwo, Życie | Tags: Alchemia Kreatywności, charakter, demokracja, dyscyplina, Kreatywność, niewola, pisanie, twórczość, wolność, życie 19 KomentarzyWolność jest na ustach wszystkich.
Pieścimy to słowo, odmieniamy czule przez wszystkie przypadki, wykrzykujemy je w ulicznych demonstracjach, wypisujemy krwią na sztandarach i szepczemy w szczerych modlitwach wprost w Boże uszy we wszystkich językach świata.
Wsadzamy znaczenia słowa „wolność” w całą masę innych słów, które czcimy i wielbimy na równi z tym oryginalnym: „demokracja”, „wolny rynek”, „tolerancja”, „bezstresowe wychowanie”, „swoboda”, „liberalizm”, „przyzwolenie”, „róbta co chceta!”, „wolność słowa”, „wolność zgromadzeń”, „wolność gospodarcza”, „swoboda obyczajowa” i tak dalej, i tak dalej.
I powiem wam, że zawsze (w zasadzie) jestem za „wolnością”. Zanim stałem się zagorzałym pragmatykiem, byłem przez długi czas liberałem. Czasami nawet ultra-liberałem, libertarianinem, libertynem i liberało-konserwatystą – kochałem „wolność” ;-)
Sęk w tym, że bez zamordyzmu się nie da.
Nie da się i już.
Bez zdecydowanego, silnego złapania człowieka za mordę, człowiek ten nie ma szans dojść w życiu do czegokolwiek wartościowego. Niczego się nie nauczy, niczego nie stworzy, nie zachowa zdrowia i sprawności, nie utrzyma rodziny, nie wychowa dzieci, nie ma szans na długoterminowy sukces.
Tylko brutalny zamordyzm może zapewnić szczęście wolnemu człowiekowi. To ci dopiero paradoks, nie?
Ameryka przecieka
Opublikowane: 30 listopada 2010 Filed under: Polityka | Tags: ameryka, mocarstwo, Polityka, tajne służby, USA, wikileaks, wojna, wolność, wolny świat 12 KomentarzyBędzie o szpiegowaniu, i o wojnie, i o mocarstwie, i o złych tyraniach, i o tajnych służbach, i o wszystkim tym, co świetnie wychodzi w filmach sensacyjnych, a gorzej (szczególnie ostatnio) w rzeczywistości.
Lubię takie klimaty. Lubię dobrą, międzynarodową sensację ze szpiegami i wojnami toczącymi się gdzieś pod powierzchnią normalnej rzeczywistości. To zawsze wielka gratka dla filmowca i takie filmy wciąż powstają w dużych ilościach.
Ten wpis nie będzie jednak o filmie. Będzie o WikiLeaks. Zastanawiam się ostatnio nad tą głośną bardzo sprawą i paru rzeczy tu nie rozumiem.
Pozwólcie, że streszczę w kilku słowach problem:
Pewien szemrany koleś założył sobie stronkę w internecie, nazwał ją wikileaks.org i publikuje na niej amerykańskie niejawne dokumenty państwowe. Innymi słowy koleżka ten kompromituje Stany Zjednoczone jako państwo. Kompromituje jego służby wywiadowcze, jego armię i jego administrację. Robi to jawnie, w blasku fleszy, przed kamerami telewizji z całego świata. Stał się już nawet kimś w rodzaju gwiazdy.
I co Wy na to?