Reżyser i jego dzieci
Opublikowane: 26 listopada 2012 Filed under: Kreatywność, Scenopisarstwo, Życie | Tags: Alchemia Kreatywności, autor, film, Kreatywność, reżyser, szczerość, twórczość 13 KomentarzyZnowu wracam do tego, kim tak naprawdę jest reżyser w filmie. Kim jest autor? Kim jest twórca dla swojego dzieła, dziełka, dziełeczka? Wracam, bo mam kilka ważnych powodów, sam je sobie czytelniku rozszyfruj, albo i nie rozszyfruj.
Otóż na czym, tak naprawdę, polega reżyserska robota (i każda robota w zawodzie twórczym)? Co jest najważniejsze w byciu autorem, sprawcą, twórcą, stwórcą, kreatorem?
No na czym?
Na „staniu za”.
Trzeba zawsze stać za swoim dziełem. Trzeba zawsze stać za swoim dzieckiem. Trzeba je zawsze (ZAWSZE KU*WA!!!) wspierać, bronić i wierzyć w nie. Bez względu na to, co się dzieje, co się stało i co jeszcze może się stać.
Łatwo jest się przyznawać do oczywistych sukcesów. Ale reżyser, autor i twórca musi też STAĆ ZA tymi swoimi dziełami, o których mówi się, że są porażkami. Wiem, że to niełatwe, ale jak tego nie umiesz, to ta branża nie jest dla ciebie.
Nigdy, przenigdy, absolutnie nie można powiedzieć, napisać, pomyśleć, że to dziecko jest brzydkie, nieudane i gorsze od innych. W każdym razie nigdy nie można tego przyznać publicznie.
Prywatnie można sobie analizować te swoje dziełka na różne sposoby. Można wyciągać z tej ultrakrytycznej analizy różne wniski i wnioseczki, ale zawsze trzeba je zostawić dla siebie. Na zewnątrz trzeba prezentować tylko jedną możliwą dla twórcy postawę: „Stoję za tym, co zrobiłem, MUREM!”
A jak masz wątpliwości, to wycofuj nazwisko, odcinaj się w płomiennych oświadczeniach i pisz listy protestacyjne, że to nie twoje, że cię zmusili, że przyłożyli ci pistolet do głowy, że masz żonę (męża), dzieci, że bułki drogie i komornicy cię nachodzą ze spłatami kredytów.
Albo dzieło jest twoje i je KOCHASZ. Albo nie jest twoje i ktoś ci je podrzucił, zmusił albo cię zgwałcił siłą i przemocą. Innej ewentualności nie widzę. Przynajmniej dla twórcy. Inni mogą sobie robić, co tam uważają, nie wiem, nie znam się na innych. Twórca musi STAĆ ZA SWOIM DZIEŁEM.
Nie może się uchylać, unikać, chować za aktorem, za producentem, za kimkolwiek. Nie można powiedzieć, że się nie udzieli wywiadu, bo udzielił go już aktor grający główną rolę. Nie można mówić, że mam to w dupie i idę na emeryturę, bo mam dosyć. Nie można!
A wiecie dlaczego nie można?
Bo film to gra ZESPOŁOWA. Nigdy nie jesteś sam w filmie. To zupełnie odmienna sytuacja od sytuacji pisarza, który jest SAM. W filmie jest inaczej.
Na początku jest scenarzysta, któremu inni ufają.
Potem jest producent, któremu inni ufają.
Potem jest reżyser, któremu inni ufają.
Potem są aktorzy, którym ufają widzowie.
Wiecie, na czym polega istota pracy reżysera na planie? Na tym, że musi stać murem za swoim filmem. Tyle wystarczy. Ekipa resztę nakręci. Reżyser musi ich zarazić, zainfekować, musi ich zainspirować i obudzić w nich entuzjazm do opowiadanej historii. Musi sprawić swoją POSTAWĄ, że uwierzą, że warto znosić niewygody, pracować ciężko na chłodzie, w upale i w deszczu nad tym właśnie filmem. Tym, a nie innym!
Reżyser musi przekonać wszystkich, że to najważniejszy film na świecie. Że jest fajny, że jest istotny, że jest zajeb*sty. Żeby dali filmowi wszystko, co mają najlepszego. Cały swój talent. CALUTKI!
A jeśli już dadzą, twórca musi DO KOŃCA ŚWIATA twierdzić, że to rzeczywiście jest świetny film. Tak już w sztuce jest i zawsze było.
A jak jakiś autor nie jest w stanie znieść napięcia, krytyki, złośliwości, nie jest w stanie STAĆ ZA swoim dziełem, dziełkiem, dziełeczkiem, to powinien przestać tworzyć.
I już nigdy nikt mu nie zaufa.
Jak zrobić karierę w Hollywood, nie ruszając się z domu
Opublikowane: 25 marca 2012 Filed under: Filmy, Scenopisarstwo | Tags: aktor, film, hollywood, kariera, kino, reżyser, scenarzysta 19 KomentarzyCo jakiś czas dostaję maile z podobnymi zapytaniami – „Napisałem świetny scenariusz na film amerykański, co mam z nim zrobić?” albo „Wymyśliłem serial na rynek amerykański, gdzie mam z nim uderzyć?” albo „Napisałem treatment filmu, którego nie da się zrobić w Polsce, potrzebny jest hollywoodzki budżet, gwiazdy i efekty specjalne, co mam zrobić?”
Potrzeba mierzenia wysoko i zawojowania świata zupełnie mnie w ludziach nie dziwi. Wręcz przeciwnie, uważam, że to bardzo cenne i sensowne nastawienie. Warto mieć marzenia i starać się je realizować. Dlatego postanowiłem spisać tu kilka przemyśleń odnośnie robienia kariery w Hollywood – nie tylko w zawodzie scenarzysty, ale w przemyśle filmowym w ogóle.
Oczywiście nie mam w tym względzie jakichkolwiek doświadczeń. Nigdy nie zrobiłem kariery za granicą. Nigdy się też o nią nie starałem. Ale byłem tam, wygrałem w Stanach konkurs scenariuszowy, sprzedałem prawa do remake’u dużej wytwórni i mam w tej sprawie kilka przemyśleń i obserwacji, które być może komuś trochę rozjaśnią w głowie.
Otóż, po pierwsze, primo, najważniejsze – jeśli chcesz zrobić karierę w jakimś konkretnym miejscu, bez względu na branżę, spakuj walizkę i jedź tam.
Proste, nie?
Nie da się zrobić kariery w Hollywood korespondencyjnie. Trzeba ruszyć zadek z miejsca i polecieć tam na dłuższy czas. Zaocznie nie da się zostać gwiazdą.
Po drugie, primo – jeśli jesteś scenarzystą albo aktorem, to musisz znać język angielski w stopniu natywnym. To znaczy musisz posługiwać się angielskim, jakby to był twój pierwszy język, wyssany z mlekiem matki.
Jeśli jesteś reżyserem, operatorem, kompozytorem czy kimkolwiek innym, to twoje kompetencje językowe nie mają większego znaczenia. Wystarczy umieć się porozumiewać.
Jedyną polską aktorką, której jak dotąd udało się zostać gwiazdą w Hollywood była Apolonia Chałupiec (vel Pola Negri) i było to w czasach kina niemego. Nikt więc nie musiał słuchać, jak kaleczy angielski. Jest oczywiście kilkoro polskich aktorów (aktorek), którym udało się zaistnieć i popracować trochę w Hollywood, ale żaden (żadna) z nich nigdy nie doszedł do statusu gwiazdy.
Jest natomiast spora ilość operatorów, reżyserów, kompozytorów i innych filmowych profesjonalistów, którzy z dużym powodzeniem pracują za oceanem.
Łączy ich jedno – w pewnym momencie swojego życia spakowali walizkę i tam pojechali. Na stałe.
Polskich scenarzystów odnoszących sukcesy w Hollywood nie znam. Jeśli ktoś zna jakiś przykład, to proszę o podanie w komentarzu. Nie znam również przypadku, żeby ktoś pisał dla Hollywood po polsku, potem był tłumaczony na angielski i korespondencyjnie sprzedawał swoje teksty w Stanach.
O takim cudzie nie słyszałem (również byłbym wdzięczny za podanie ewentualnych przykładów).
Jest natomiast inny, całkowicie niezawodny i pewny sposób na zrobienie kariery w Hollywood bez ruszania się z domu. Bez względu na to, czy jesteś aktorem, scenarzystą, reżyserem, czy kimkolwiek innym. Jest to sposób stary jak samo kino i wielu wielkich artystów filmu z niego skorzystało (byli też tacy, którzy nie skorzystali).
Otóż trzeba robić świetne filmy w języku ojczystym. Trzeba je robić we własnym kraju. Trzeba je robić na światowym poziomie. I jak już ten świat dostatecznie mocno zadziwimy własnym talentem, to wtedy zadzwonią z Hollywood i nas tam zaproszą. Będą błagać, żebyśmy przyjechali ;-)
I tak jest zawsze lepiej.
Okresowy przegląd techniczny reżysera
Opublikowane: 14 stycznia 2011 Filed under: Aktualności, Filmy | Tags: film, kino, komedia, och karol 2, premiera, publiczność, reakcja widowni, remake, reżyser 18 KomentarzyRaz na jakiś czas wszystko wymaga przeglądu. Trzeba sprawdzić, czy dane urządzenie działa, czy się nie zepsuło i czy nadal można na nim polegać. Trzeba zbadać, czy dane urządzenie dobrze wykonuje zadania, do których zostało przeznaczone, czy nie nawala.
Podobnie jest z reżyserem filmowym.
Raz na dwa, trzy lata reżysera poddaje się okresowemu przeglądowi technicznemu. Premiera jego najnowszego filmu zawsze jest takim niezawodnym przeglądem.
Pokazuje ona, czy reżyser jest w formie, czy daje radę, czy nie oderwał się za bardzo od rzeczywistości, czy jeszcze potrafi opowiadać w sposób zajmujący, czy potrafi uchwycić kontakt z widzem, czy umie nie nudzić itd. itd.
To chwila prawdy o reżyserze. Bo jak mówi stare filmowe porzekadło, każdy reżyser jest tylko tak dobry, jak jego ostatni film.
Do czego służy reżyser
Opublikowane: 7 lutego 2010 Filed under: Filmy | Tags: film, filmowanie, plan filmowy, reżyser 14 KomentarzyCzym zajmuje się reżyser filmowy? Na czym tak naprawdę polega jego praca? Jaki jest jego wkład w film?
Wydaje się, że każdy zna odpowiedzi na te pytania. Każdy mniej więcej wie, że reżyser to ktoś w rodzaju szefa. To osoba, która kieruje filmowaniem. To ktoś odpowiedzialny za artystyczny kształt filmu. Wiele jest mniej lub bardziej precyzyjnych odpowiedzi. Tych mniej precyzyjnych jest jak zawsze dużo więcej.
A ja dla odmiany uważam, że to wcale nie jest takie pewne, czym zajmuje się reżyser. Wcale nie wiadomo na czym polega jego rola. Nie jest pewne nawet, jaki jest jego wkład w film.
Tym bardziej, że reżyserzy są bardzo różni. Jedni są tyranami, despotami i zamordystami, inni stoją z boku i właściwie się nie odzywają. Często ci drudzy robią dużo lepsze filmy. Ne wiadomo dlaczego.