„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” (Albert Einstein)archiwum cytatów

Zadanie dla scenarzysty

Wyobraźcie sobie scenarzystę. Siedzi bidulek przed komputerem, wpatruje się w pusty ekran edytora tekstu i chce napisać jakiś fajny film. Chce coś wymyślić, chce opowiedzieć historię, która zadziwi świat, która zmusi widzów do wyjścia z przytulnych domów i pójścia w chłodny, mokry wieczór do kina.

Siedzi chłopina, wpatruje się w pusty ekran komputera i może napisać WSZYSTKO. Może pójść każdą możliwą i niemożliwą drogą. Może opowiedzieć, o czym chce. Ma przed sobą rozstaje składające się z tysięcy możliwych kierunków.

W którym kierunku pójść? O czym napisać? Czym zadziwić świat?

To duży problem. Można tak siedzieć całe życie, nie napisawszy ani literki.

I nie jest to tylko problem scenarzystów, ale każdego artysty chcącego coś stworzyć.

A teraz wyobraźcie sobie innego scenarzystę. Ten ma konkretne zamówienie. Ma napisać thriller kryminalny, dziejący się współcześnie w Warszawie, którego głównym bohaterem jest młoda, niedoświadczona policjantka. Tematem filmu ma być walka młodej dziewczyny z groźnym gangiem produkującym amfetaminę i sprzedającym ją na całą Europę.

No i kto ma lepiej? Ten pierwszy scenarzysta, czy ten drugi? Ten, który pisze na zamówienie, czy ten, który jest WOLNY od zamówień?

Od razu odpowiem na to niełatwe pytanie.

Otóż zamówienie to rzecz BARDZO WAŻNA w tworzeniu. Tak powstało wiele najwybitniejszych dzieł sztuki światowej. Nie tylko filmów.

I zamówienie nie musi wcale pochodzić od mecenasa, księcia, króla, papieża, bogatej korporacji, urzędu państwowego czy diabolicznego producenta filmowego z oślinionym cygarem w zębach.

Zamówienie można zlecić sobie samemu.

Scenarzysta sam może sobie postawić zadanie. Może sam je wyniuchać swoją sfatygowaną intuicją, doprecyzować, zlecić własnej osobie i potem skrupulatnie je wypełnić.

To pomaga.

Czasami wręcz nie ma innej drogi ;-)


Czym się różni scenariusz serialu od scenariusza fabuły

Ktoś mnie tu kiedyś poprosił o napisanie, jakie są różnice w pisaniu dla filmu i dla serialu. A ponieważ zajmuję się tymi sprawami naprzemiennie – raz piszę dla kina, raz dla TV, to mam w tej sprawie pewne doświadczenie.

Oto kilka prostych przemyśleń na ten temat:

Scenariusz serialu od scenariusza filmu fabularnego nie różni się niczym oprócz czasu.

A czas w dramaturgii to podstawa. Bo każda opowieść istnieje i rozwija się w czasie.

Dlatego jest to różnica znaczna, ważna i elementarna, ale na szczęście jedyna.

Wszystko inne jest takie samo.

A właściwie prawie takie samo – bo czas jest tak ważnym elementem, że zmienia wszystko.

Namieszałem?

Już wyjaśniam.

Czytaj resztę wpisu »


Zadawanie pytań scenariuszowi

Scenariusz filmowy to dziwny rodzaj tekstu.

Nie wydaje się go drukiem dla szerokiego kręgu czytelników. Nie czyta się go dla przyjemności. Ci, którzy już muszą go przeczytać, robią to zazwyczaj wiele razy, po kolei i na wyrywki. Czasami nikt go nie czyta. Czasami czyta się tylko pierwsze parę stron, a potem rzuca w kąt.

Czasami na podstawie takiego czytania wydaje się ogromne pieniądze na produkcję filmu. Czasami nie wydaje się ani grosza. Scenariusz służy jako napęd, plan i inspiracja dla kilkudziesięciu osób przy realizacji filmu. A czasami po prostu kończy żywot w ciemnej szufladzie, gdzie nikt nigdy już nie zajrzy.

Jest jedna sprawa, która odróżnia scenariusz od całej masy innych tekstów.

Są to pytania.

Otóż scenariuszowi zadaje się pytania. I robi się to na każdym etapie jego życia.

Pierwsze i najważniejsze pytania musi zadać scenariuszowi filmowemu jego autor – scenarzysta. I część z tych pytań musi zadać jeszcze zanim tekst powstanie.

Czytaj resztę wpisu »


Oglądanie nieudanych filmów

Oglądam sporo filmów.

Zawsze tak miałem, a ponieważ zacząłem oglądać o wiele wcześniej niż kręcić, to wnioskuję, że oglądam filmy z jakichś innych powodów niż zawodowe. Może po prostu lubię oglądać filmy.

Oglądam filmy bardzo różne. Właściwie można z czystym sumieniem napisać, że oglądam WSZYSTKIE filmy, na jakie uda mi się trafić. I te rozrywkowe, i te tzw. „ambitne”. Oglądam filmy dokumentalne, komedie, dramaty i te filmy całkiem awangardowe, „artystyczne”. Oglądam filmy dla dzieci i dla młodzieży. Oglądam seriale, sitkomy i telenowele. Oglądam filmy krótkie i amatorskie. Oglądam filmy polskie, amerykańskie i wszystkie inne, jakie tylko wpadną mi w ręce.

Oglądam filmy najnowsze, oglądam czasem i te starsze.

Oglądam filmy udane, ciekawe i pasjonujące.

Oglądam też sporo filmów nieudanych, nudnych i źle zrobionych.

Tych ostatnich jest dość sporo. Już od pierwszych minut potrafię rozpoznać nudny film. Każdy prawie to potrafi. Czasami więc oglądam tylko kilka pierwszych minut. Mniej więcej dziesięć do dwudziestu. Czasami jednak decyduję się na obejrzenie całego nieudanego filmu.

To bardzo cenna nauka dla filmowca.

Czytaj resztę wpisu »


Trochę prostej buchalterii w szołbiznesie

Dzisiaj będzie o cyferkach, pieniądzach, wolnym czasie i niełatwych decyzjach jakie muszą podjąć „Zwykli ludzie™” w kwestii rozrywki.

Otóż bilet do kina kosztuje około 25 złotych. Czasami trochę więcej, czasami trochę mniej, ale nie o hiper-precyzję tu chodzi, ale o pokazanie pewnego zjawiska, z którego nie każdy twórca zdaje sobie do końca sprawę.

No więc, wjazd do kina to 25 złotych. Dla dwóch osób (bo samotne chodzenie do kina nie jest normalne) to już 50 złotych. Do tego coś do picia, jakiś popcorn, chipsy, chrupki i całkiem łatwo jest dojechać do 100 złotych.

A jest to tyko JEDEN wieczór i wcale nie jest pewne, że będzie to dobra zabawa. Nie każdy film w kinie ją niestety gwarantuje.

Za 25 złotych (bilet do kina) można mieć wielką pizzę. Za drugie tyle można mieć dwa napoje. Dwie osoby się najedzą, a co się przy tym nagadają to ich.

Za 25 złotych można mieć 8 piw. Za następne 25 złotych można mieć kilogram kiełbasy. Ten zestaw pasuje do grilla idealnie. A nieudany grill to rzecz w naszym kraju BARDZO rzadka.

Za 25 złotych można mieć 0,5 litra wódki albo jedno całkiem pijalne wino. Za 50 złotych można mieć już butelkę DOBREGO wina. Znam takich, którym to wystarczy do świetnej zabawy przez cały wieczór. Oczywiście trzeba być dorosłym, mieć pozwolenie mamy i nie siadać po alkoholu za kierownicę.

Za 50 złotych (2 bilety do kina) można mieć płytę DVD z ulubionym filmem. Za trochę więcej można mieć płytę BD i cieszyć się pełną rozdzielczością HD przez resztę życia.

Za równowartość czterech do sześciu kinowych biletów można mieć najnowszą grę na Playstation 3 (albo inną platformę) i cieszyć się tą gierką przez WIELE długich wieczorów. A kilka tytułów jest naprawdę godnych uwagi.

Za 30 do 50 złotych można mieć książkę. Jeśli powieść jest dobra, zapewni nam doskonałą rozrywkę na kilka do kilkunastu wieczorów.

Za równowartość dwóch biletów do kina można sobie kupić płytę CD z ulubioną muzą i puszczać ją sobie kiedy tylko dusza zapragnie.

Za 50 – 100 złotych można sobie pójść do teatru. Znam takich, dla których to świetna rozrywka.

Telewizja jest PRAWIE za darmo. Wystarczy nauczyć się wytrzymywać jakoś bloki reklamowe. Znam takich, którzy kochają telewizję i nie wyobrażają sobie bez niej życia.

Jest też sporo rozrywek zupełnie darmowych. Tak naprawdę największe przyjemności w życiu zazwyczaj są darmowe, trzeba tylko odpowiednio o nie zadbać i poświęcić im chwilę czasu.

No właśnie – czas.

„Zwykły człowiek™” ma nie tylko ograniczoną ilość kasy. Ma również ograniczoną ilość czasu przeznaczonego na rozrywkę.

Co wybierze? Na co się zdecyduje? Komu lub czemu poświęci swój czas i swoje cenne 25 złotych.

Wybór nie jest dzisiaj łatwy, bo możliwości spędzenia miłego wieczoru jest sporo. Twój film nie konkuruje tylko z innymi filmami w kinie. Konkuruje ze wszystkim wymienionym powyżej przyjemnościami, a wcale wszystkiego nie wymieniłem.

I teraz drogi scenarzysto, reżyserze, producencie, autorze odpowiedz sobie na pytanie: Jaki film zrobić, napisać, wymyślić, wyreżyserować, żeby wygrać tę morderczą konkurencję?

Trudne pytanie.

Dlatego tak wielu od niego ucieka.


Ile literek dziennie można wystukać

Ten wpis ma 1326 znaków. Sporo.

Standardowy SMS to maksymalnie 160 znaków. Wiadomość na Twitterze to tylko 140 znaków.

Ale bywają dłuższe teksty. Scenariusz 40 minutowego odcinka serialu to około 40 tysięcy literek. Scenariusz filmu fabularnego to 100 000 znaków – plus-minus 20 tysięcy.

Powieść to 400 tysięcy do 800 tysięcy liter, ale tu rozrzut bywa spory i w jedną, i w drugą stronę.

Ile dziennie można napisać?

Różnie.

Czasami piszę 5 tysięcy znaków. Czasami 10 tysięcy. Czasami 2 tysiące. Czasami nic. Raz zdarzyło mi się napisać 20 tysięcy znaków i było to STRASZNE doświadczenie. Nigdy więcej tego nie zrobię.

Łatwo policzyć, że pisząc średnio 10 tysięcy znaków dziennie, powieść można napisać w dwa miesiące, scenariusz fabuły w 10 dni, a odcinek serialu w 4 dni.

Znane są przypadki, że scenariusz fabuły pisano w dwa tygodnie i na kanwie takiego tekstu powstawał ważny film.

Sęk w tym, że wklepywanie literek w klawiaturę nie ma żadnego znaczenia. To potrafi każda średnio rozgarnięta małpka.

Pisanie to coś ZUPEŁNIE innego, niż ZAPISYWANIE.

Dlatego tygodniami zdarza mi się nic nie zapisywać, ale pisać bezustannie.

Bo żeby coś było godne zapisania, siedzenia na d*pie i klepania w klawiaturę, najpierw musi zostać wymyślone. A potem musi przejść przez gęste sito selekcji: warto zapisać, czy nie.

W 99 przypadkach na 100 – nie.


Konkurs scenariuszowy Grolsch Film Works

No więc, poproszono mnie o zajawienie na tym blogu konkursu scenariuszowego.

I słusznie. Sam wygrałem swego czasu kilka różnych konkursów scenariuszowych i nie trzeba mnie przekonywać, że jest to najlepsza forma startu dla początkującego scenarzysty.

Nie ma w tym zawodzie lepszego początku niż bycie zauważonym na jakimś konkursie scenariuszowym. Tym bardziej, że, jak się wstępnie zorientowałem, jest to konkurs dla młodych twórców. A nagrodą jest 50 tysięcy złotych, które należy przeznaczyć na realizację scenariusza. Następnym krokiem jest wzięcie udziału w koszalińskim festiwalu Młodzi i Film. Z gotowym filmem oczywiście.

Termin nadsyłania scenariuszy upływa 20 lipca 2011 r. A w razie powodzenia i dostania kasy na produkcję, gotowy film można pokazać już w połowie września na festiwalu w Koszalinie.

Czyli nie tylko tekst, nagroda, ale i realizacja majaczy na horyzoncie.

Wszystko co potrzeba, znajdziecie tutaj oraz tutaj.

Przeczytajcie uważnie regulamin, zasady, wymagania i założenia i…

… wygrajcie ten konkurs!