Opowiedz, co widzisz na zdjęciu
Opublikowane: 4 grudnia 2011 Filed under: Scenopisarstwo | Tags: dramaturgia, film, inspiracja, możliwości, narracja, nauka pisania, opowieść, pytania, scenarzysta, Scenopisarstwo, zdjęcie, ćwiczenie 8 KomentarzyJest sobie takie oto zdjęcie, jak powyżej.
Co na nim widać? Jaką historię ta prosta focia opowiada? Ile jest możliwych opowieści w tym zdjęciu?
Jest to banalne, prościutkie, elementarne ćwiczenie znane wszystkim dzieciom z pierwszej klasy każdej szkoły filmowej na kierunku scenopisarstwo. Jest to ćwiczenie tak podstawowe i nośne, że właściwie, żeby wykształcić fachowca-scenarzystę, wystarczy TYLKO to jedno ćwiczenie i kilka odpowiednich fotografii.
Jakie potencjalne opowieści niesie ta fotka? Kim jest ON? Kim jest ONA? Czy właśnie się spotkali? Czy właśnie się żegnają?
Czy poznali się niedawno? Czy znają się od lat? Czy mają dzieci? Czy chcą je mieć?
Czy ONA cieszy się, że ON przyjechał? Czy może ONA cieszy się, że ON odjeżdża?
Na jaką wojnę ON wyjeżdża? Albo z jakiej wojny wraca? Czy się kochają? Czy tylko udają miłość?
Kogo spotkał w swoim życiu ON na odległej wojnie? Kogo spotkała ONA, kiedy jego nie było? Czy te spotkania były dla nich ważne?
Czy ONA jest zadowolona, że jej ukochany jest żołnierzem? Czy ON jest żołnierzem z zamiłowania, czy z innych przyczyn? Za jaką sprawę walczy ON? Dlaczego ONA się na to godzi? Czy JEJ to pasuje?
Jak im się układa? Zadowalają ich ciągłe rozłąki? Lubią ten dreszczyk emocji, kiedy ON wyjeżdża i nie wiadomo, czy wróci? Lubią te chwile, kiedy witają się po jego powrocie, długo, mocno i do utraty tchu?
Skąd pochodzą? Jakie mieli dzieciństwo? Jakich mają rodziców? Jakie mają rodzeństwo? Z kim przyjaźni się ONA? Z kim przyjaźni się ON?
Ilu ludzi w swojej żołnierskiej karierze zabił? Jak z tym brzemieniem żyje? Czy budzi się w nocy z krzykiem? Czy pasuje JEJ, że ON w nocy krzyczy? A jeśli nie krzyczy, to czy (i dlaczego) lubi zabijać bliźnich?
O czym marzy ON? O czym marzy ONA? Czy wiedzą nawzajem o swoich marzeniach, czy może ukrywają je przed sobą?
Takich pytań może być jeszcze tysiąc.
Jak na wszystkie kompetentnie, sensownie i spójnie odpowiemy, powstanie opowieść godna kinowego ekranu.
A to tylko jedno proste zdjęcie znalezione przypadkiem w Internecie. To tylko mała iskierka, inspiracja, pomysłek, płomyczek.
Od takich właśnie iskierek wszystko się zaczyna ;-)
Kogo autor powinien lubić i szanować
Opublikowane: 25 listopada 2011 Filed under: Scenopisarstwo | Tags: autor, dramaturgia, empatia, film, opowieść, postaci, publiczność, scenariusz, Scenopisarstwo, szacunek, tworzenie, widz 16 KomentarzyPrzypomnijcie sobie wszystkie nieudane filmy, które widzieliście. Już?
A teraz przypomnijcie sobie wszystkie te udane. Już?
To teraz możecie zweryfikować na podstawie własnych doświadczeń oczywiste twierdzenie, które za chwilę tu wypowiem.
Otóż, filmy udane od filmów nieudanych różnią się nastawieniem autora to WIDZÓW i do BOHATERÓW opowiadanej historii. Jak autor LUBI i SZANUJE jednych i drugich – film jest udany. Jak nie lubi i nie szanuje – film nie może się udać.
Przypomnijcie sobie „Jak rozpętałem Drugą Wojnę Światową”. Tadeusz Chmielewski UWIELBIAŁ swojego Franka Dolasa. Widać to było w każdej minucie tej komedii. Marian Kociniak również KOCHAŁ graną przez siebie postać. Widać to było w każdym grymasie, w każdym geście i każdej sytuacji.
Przypomnijcie sobie „Seksmisję” Juliusza Machulskiego. Maks i Albert byli pieszczeni i kochani nie tylko przez reżysera. Kochali ich również aktorzy, którzy grali te role. Nic dziwnego, że pokochali ich widzowie.
Przypomnijcie sobie serial „Kariera Nikodema Dyzmy”, przypomnijcie sobie „Czterdziestolatka”, albo „Stawkę Większą niż Życie”. To wielkie manifestacje autorskiej EMPATII dla kreowanych postaci. To majstersztyki głębokiego SZACUNKU dla widowni.
Dlaczego widz ma polubić postać, której sam autor nie lubi!? Dlaczego ma się przejąć i zainteresować losami kogoś, z kogo autor szydzi, kogo OŚMIESZA i kogo uważa za gorszego!?
Dlaczego widz ma oglądać film, w którym z każdego kadru bije przekaz: „Ja, Autor, jestem od ciebie widzu lepszy, fajniejszy, mądrzejszy i bardziej zajeb*sty.”!?
Nie ma żadnego powodu by takie filmy oglądać.
I widzowie ich nie znoszą.
Dlatego dobry scenariusz to list miłosny.
Z tego listu ma wynikać miłość autora do kreowanych postaci. Musi również bić z tego listu głęboka sympatia i szacunek dla widza, którego chcemy zaprosić do kina.
W przeciwnym wypadku kino będzie PUSTE.
A nie ma nic smutniejszego niż puste kino.
Pisanie czy odkrywanie?
Opublikowane: 18 listopada 2011 Filed under: Aktualności, Scenopisarstwo | Tags: dramaturgia, film, kino, Kreatywność, odkrywanie, opowieść, pisanie, scenariusz, twórczość, wymyślanie 36 KomentarzySporo piszę ostatnio. Wczoraj zdarzyło mi się nawet machnąć 9,5 tysiąca znaków, co dla mnie jest dużym osiągnięciem. Piszę scenariusz komedii do kina. Długo szukałem tematu, a jak w końcu znalazłem, robota ruszyła z kopyta.
Oczywiście nie powiem nic więcej o tym projekcie, oprócz tego, że wydaje mi się BARDZO obiecujący. Na tyle obiecujący, że w ogóle chciało mi się posadzić moje leniwe d*psko na fotelu i zacząć pisać.
Zawsze uważałem, że pisać należy tylko w ostateczności. Kiedy nie ma już innego wyjścia.
No więc, jako wierzący i praktykujący scenarzysta, pochylony właśnie nad scenariuszem i będący w samym epicentrum jego powstawania, urodziło mi się pewne przemyślenie.
Otóż scenariusza się nie pisze. Scenariusz się ODKRYWA.
Zupełnie tak jak przed wiekami Wielcy Odkrywcy odkrywali nieznane lądy. Natykali się na kontur wyspy na horyzoncie, obierali kierunek, podpływali do niej, szukali naturalnego portu, żeby rzucić kotwicę, potem penetrowali ląd, idąc korytami rzek i dolinami. A na końcu rysowali mapę całości.
Tak samo jest ze scenariuszem filmowym. Najpierw trzeba umieć na horyzoncie dostrzec atrakcyjny pomysł. Potem trzeba się do niego zbliżyć, obwąchać go i obejrzeć ze wszystkich stron. Potem trzeba znaleźć punkt, od którego najlepiej jest zacząć. A potem kawałek po kawałku odkrywać całą opowieść.
I to właśnie teraz codziennie robię.
Posuwam się do przodu. Krok po kroku. Scena po scenie. Daję się nieść tej opowieści. Nic nie wymyślam, niczego nie tworzę i niczego nie naginam.
Wyciągam po prostu wszelkie możliwe wnioski z tego, co już odkryłem w tym tekście. I idę dalej. Konsekwentnie. Bo każda postać i każda sytuacja ma swoje LOGICZNE konsekwencje. Wystarczy je tylko z pokorą odkryć.
A najbardziej ekscytujące jest to, że nie mam pojęcia, gdzie mnie to zaprowadzi ;-)
Zadanie dla scenarzysty
Opublikowane: 20 października 2011 Filed under: Kreatywność, Scenopisarstwo | Tags: intencja, intuicja, Kreatywność, pisanie, pomysł, scenariusz, Scenopisarstwo, tworzenie, wymyślanie, zadanie, zamówienie, zlecenie 59 KomentarzyWyobraźcie sobie scenarzystę. Siedzi bidulek przed komputerem, wpatruje się w pusty ekran edytora tekstu i chce napisać jakiś fajny film. Chce coś wymyślić, chce opowiedzieć historię, która zadziwi świat, która zmusi widzów do wyjścia z przytulnych domów i pójścia w chłodny, mokry wieczór do kina.
Siedzi chłopina, wpatruje się w pusty ekran komputera i może napisać WSZYSTKO. Może pójść każdą możliwą i niemożliwą drogą. Może opowiedzieć, o czym chce. Ma przed sobą rozstaje składające się z tysięcy możliwych kierunków.
W którym kierunku pójść? O czym napisać? Czym zadziwić świat?
To duży problem. Można tak siedzieć całe życie, nie napisawszy ani literki.
I nie jest to tylko problem scenarzystów, ale każdego artysty chcącego coś stworzyć.
A teraz wyobraźcie sobie innego scenarzystę. Ten ma konkretne zamówienie. Ma napisać thriller kryminalny, dziejący się współcześnie w Warszawie, którego głównym bohaterem jest młoda, niedoświadczona policjantka. Tematem filmu ma być walka młodej dziewczyny z groźnym gangiem produkującym amfetaminę i sprzedającym ją na całą Europę.
No i kto ma lepiej? Ten pierwszy scenarzysta, czy ten drugi? Ten, który pisze na zamówienie, czy ten, który jest WOLNY od zamówień?
Od razu odpowiem na to niełatwe pytanie.
Otóż zamówienie to rzecz BARDZO WAŻNA w tworzeniu. Tak powstało wiele najwybitniejszych dzieł sztuki światowej. Nie tylko filmów.
I zamówienie nie musi wcale pochodzić od mecenasa, księcia, króla, papieża, bogatej korporacji, urzędu państwowego czy diabolicznego producenta filmowego z oślinionym cygarem w zębach.
Zamówienie można zlecić sobie samemu.
Scenarzysta sam może sobie postawić zadanie. Może sam je wyniuchać swoją sfatygowaną intuicją, doprecyzować, zlecić własnej osobie i potem skrupulatnie je wypełnić.
To pomaga.
Czasami wręcz nie ma innej drogi ;-)
Czym się różni scenariusz serialu od scenariusza fabuły
Opublikowane: 3 września 2011 Filed under: Scenopisarstwo | Tags: czas, dramaturgia, film, kino, opowiadanie, pisanie, scenariusz, Scenopisarstwo, Serial, Telewizja 17 KomentarzyKtoś mnie tu kiedyś poprosił o napisanie, jakie są różnice w pisaniu dla filmu i dla serialu. A ponieważ zajmuję się tymi sprawami naprzemiennie – raz piszę dla kina, raz dla TV, to mam w tej sprawie pewne doświadczenie.
Oto kilka prostych przemyśleń na ten temat:
Scenariusz serialu od scenariusza filmu fabularnego nie różni się niczym oprócz czasu.
A czas w dramaturgii to podstawa. Bo każda opowieść istnieje i rozwija się w czasie.
Dlatego jest to różnica znaczna, ważna i elementarna, ale na szczęście jedyna.
Wszystko inne jest takie samo.
A właściwie prawie takie samo – bo czas jest tak ważnym elementem, że zmienia wszystko.
Namieszałem?
Już wyjaśniam.
Zadawanie pytań scenariuszowi
Opublikowane: 25 sierpnia 2011 Filed under: Scenopisarstwo | Tags: analiza, dramaturgia, fabuła, film, kino, narracja, opowiadanie, pisanie, pytania, scenariusz, Scenopisarstwo, temat 33 KomentarzeScenariusz filmowy to dziwny rodzaj tekstu.
Nie wydaje się go drukiem dla szerokiego kręgu czytelników. Nie czyta się go dla przyjemności. Ci, którzy już muszą go przeczytać, robią to zazwyczaj wiele razy, po kolei i na wyrywki. Czasami nikt go nie czyta. Czasami czyta się tylko pierwsze parę stron, a potem rzuca w kąt.
Czasami na podstawie takiego czytania wydaje się ogromne pieniądze na produkcję filmu. Czasami nie wydaje się ani grosza. Scenariusz służy jako napęd, plan i inspiracja dla kilkudziesięciu osób przy realizacji filmu. A czasami po prostu kończy żywot w ciemnej szufladzie, gdzie nikt nigdy już nie zajrzy.
Jest jedna sprawa, która odróżnia scenariusz od całej masy innych tekstów.
Są to pytania.
Otóż scenariuszowi zadaje się pytania. I robi się to na każdym etapie jego życia.
Pierwsze i najważniejsze pytania musi zadać scenariuszowi filmowemu jego autor – scenarzysta. I część z tych pytań musi zadać jeszcze zanim tekst powstanie.
Oglądanie nieudanych filmów
Opublikowane: 16 sierpnia 2011 Filed under: Filmy, Scenopisarstwo | Tags: analiza, błędy, dramaturgia, film, filmowanie, kino, porażka, reżyseria, Scenopisarstwo, wnioski 13 KomentarzyOglądam sporo filmów.
Zawsze tak miałem, a ponieważ zacząłem oglądać o wiele wcześniej niż kręcić, to wnioskuję, że oglądam filmy z jakichś innych powodów niż zawodowe. Może po prostu lubię oglądać filmy.
Oglądam filmy bardzo różne. Właściwie można z czystym sumieniem napisać, że oglądam WSZYSTKIE filmy, na jakie uda mi się trafić. I te rozrywkowe, i te tzw. „ambitne”. Oglądam filmy dokumentalne, komedie, dramaty i te filmy całkiem awangardowe, „artystyczne”. Oglądam filmy dla dzieci i dla młodzieży. Oglądam seriale, sitkomy i telenowele. Oglądam filmy krótkie i amatorskie. Oglądam filmy polskie, amerykańskie i wszystkie inne, jakie tylko wpadną mi w ręce.
Oglądam filmy najnowsze, oglądam czasem i te starsze.
Oglądam filmy udane, ciekawe i pasjonujące.
Oglądam też sporo filmów nieudanych, nudnych i źle zrobionych.
Tych ostatnich jest dość sporo. Już od pierwszych minut potrafię rozpoznać nudny film. Każdy prawie to potrafi. Czasami więc oglądam tylko kilka pierwszych minut. Mniej więcej dziesięć do dwudziestu. Czasami jednak decyduję się na obejrzenie całego nieudanego filmu.
To bardzo cenna nauka dla filmowca.