Poezja!?
Opublikowane: 16 października 2011 Filed under: Kreatywność, Życie | Tags: czytanie, inspiracja, Literatura, poezja, twórczość, wiersze 21 KomentarzyCzytacie poezję? Coś to dla Was znaczy? Macie swojego ulubionego poetę, do którego często wracacie? Znacie jakichś współczesnych, żyjących poetów? Znacie ich wiersze?
Kłopotliwe pytania?
Dla mnie trochę tak. Kiedyś, w czasach licealnych poezja mnie fascynowała. Czytałem dużo i sporo z tego, co czytałem, to była poezja.
A teraz?
Teraz nie.
Dlaczego? Nie wiem.
Komu dzisiaj w turbokapitalistycznych, globalistycznych, cyfrowych, szybkich i zdawkowych czasach potrzebna jest poezja? A może właśnie dlatego, że te czasy takie są (a nawet jeszcze gorsze) poezja jest potrzebna? Może właśnie jedynym lekarstwem na szaleństwo świata, który za szybko się kręci, jest wiersz? Kilka słów połączonych ze sobą nowym znaczeniem. Wymagający spokoju, namysłu i uważnego zastanowienia.
Sporo pytań tu stawiam. Zainspirowała mnie do tego ostatnia Nagroda Nobla z literatury – Tomas Tranströmer. Nie znałem faceta. I to mnie zirytowało. Dlaczego go nie znałem, skoro jest jednym z najwybitniejszych współczesnych poetów i ma już 80 lat?
Dlaczego informacja o takim artyście nie dotarła do mnie wcześniej? Czy świadczy to o tym, że świat ma w d*pie poezję? Czy ja ją tam mam?
Znowu wyłażą ze mnie kłopotliwe pytania.
Nic ważnego
Opublikowane: 30 sierpnia 2011 Filed under: Życie 35 KomentarzyNic ważnego się nie dzieje.
Niby są tam w świecie jakieś kryzysy, jakieś dalekie, lokalne rewolucyjki i ruchawki. Ale to nic ważnego. Pamiętamy o tym tylko wtedy, jak nam ktoś w mediach przypomni.
Nic ważnego się nie pisze.
Bo nikt nic ważnego nie chce czytać. A może wszystko, co ważne już napisano? W każdym razie ci, co czytają, lubią rzeczy błahe i rozrywkowe. Nic w tym złego, wręcz przeciwnie. Nic ważnego.
Nic ważnego się nie śpiewa.
Bo i po co? Lepiej śpiewać piosneczki do tańca, do radia, na playlisty. Przecież wszyscy to lubią, wszyscy tego chcą. Nikt nie chce czegoś ważnego. Nie ma powodu.
Nic ważnego się nie kręci.
Ja też nie kręcę nic ważnego. Ot, rozrywka. Czasami bardziej, czasami mniej udana. Dać ludziom chwilę wytchnienia od uwierającej rzeczywistości. Tyle potrzebujemy. Nie chcemy niczego ważnego. Po co nam to, skoro nic ważnego się nie dzieje.
Nieznośne poczucie bezpieczeństwa
Opublikowane: 10 sierpnia 2011 Filed under: Polityka, Życie | Tags: bezpieczeństwo, człowiek, londyn, natura ludzka, nuda, poczucie bezpieczeństwa, przemoc, wojna, zamieszki 24 Komentarze
Zamieszki w londyńskim Hackney 8 sierpień 2011 (fot. Peter Macdiarmid/Getty)
Pozwólcie, że napiszę parę akapitów o tym, co teraz dzieje się w Londynie i innych dużych miastach szacownej, starej, dostatniej, bezpiecznej i wysoko rozwiniętej Wielkiej Brytanii.
A dzieją się tam bardzo ciekawe rzeczy. Otóż pewna całkiem spora i różnorodna grupa ludzi postanowiła trochę tam porozrabiać. Szabrują sklepy i mieszkania, palą samochody i całe budynki. A ile mają przy tym frajdy, to już tylko można zobaczyć w TV i na zdjęciach w sieci.
Mądre głowy zaczęły już kombinować, skąd ten nagły wybuch agresji, zniszczenia i anarchii. Ci bardziej na lewo wspominają coś o wykluczeniu, rasizmie i cięciach w angielskim socialu. Ci bardziej na prawo mówią o zaniedbaniach w wychowaniu, klęsce multikulturalizmu, zgubnym wpływie cynicznych, ateistycznych mediów i porzuceniu młodzieży zarówno przez szkołę jak i rodziców. Liberałowie i ekonomiści mówią o kryzysie finansowym, o demoralizującym socialu i bezrobociu dotykającym głównie młodzież.
Znany polski socjolog Zygmunt Bauman pisze o rozdętym do granic absurdu konsumeryzmie, przez który to całe zamieszanie na wyspach. Pisze o sfrustrowanych ludziach wykluczonych z misterium kupowania, którzy postanowili pójść na zakupy z koktajlami Mołotowa zamiast z kartami kredytowymi.
I wszyscy ci komentujący w zasadzie mają rację.
Ale jest jeszcze coś.
Trochę prostej buchalterii w szołbiznesie
Opublikowane: 26 czerwca 2011 Filed under: Scenopisarstwo, Życie | Tags: czas, decyzja, kino, konkurencja, konsument, pieniądze, rozrywka, Scenopisarstwo, showbiznes, życie 20 KomentarzyDzisiaj będzie o cyferkach, pieniądzach, wolnym czasie i niełatwych decyzjach jakie muszą podjąć „Zwykli ludzie™” w kwestii rozrywki.
Otóż bilet do kina kosztuje około 25 złotych. Czasami trochę więcej, czasami trochę mniej, ale nie o hiper-precyzję tu chodzi, ale o pokazanie pewnego zjawiska, z którego nie każdy twórca zdaje sobie do końca sprawę.
No więc, wjazd do kina to 25 złotych. Dla dwóch osób (bo samotne chodzenie do kina nie jest normalne) to już 50 złotych. Do tego coś do picia, jakiś popcorn, chipsy, chrupki i całkiem łatwo jest dojechać do 100 złotych.
A jest to tyko JEDEN wieczór i wcale nie jest pewne, że będzie to dobra zabawa. Nie każdy film w kinie ją niestety gwarantuje.
Za 25 złotych (bilet do kina) można mieć wielką pizzę. Za drugie tyle można mieć dwa napoje. Dwie osoby się najedzą, a co się przy tym nagadają to ich.
Za 25 złotych można mieć 8 piw. Za następne 25 złotych można mieć kilogram kiełbasy. Ten zestaw pasuje do grilla idealnie. A nieudany grill to rzecz w naszym kraju BARDZO rzadka.
Za 25 złotych można mieć 0,5 litra wódki albo jedno całkiem pijalne wino. Za 50 złotych można mieć już butelkę DOBREGO wina. Znam takich, którym to wystarczy do świetnej zabawy przez cały wieczór. Oczywiście trzeba być dorosłym, mieć pozwolenie mamy i nie siadać po alkoholu za kierownicę.
Za 50 złotych (2 bilety do kina) można mieć płytę DVD z ulubionym filmem. Za trochę więcej można mieć płytę BD i cieszyć się pełną rozdzielczością HD przez resztę życia.
Za równowartość czterech do sześciu kinowych biletów można mieć najnowszą grę na Playstation 3 (albo inną platformę) i cieszyć się tą gierką przez WIELE długich wieczorów. A kilka tytułów jest naprawdę godnych uwagi.
Za 30 do 50 złotych można mieć książkę. Jeśli powieść jest dobra, zapewni nam doskonałą rozrywkę na kilka do kilkunastu wieczorów.
Za równowartość dwóch biletów do kina można sobie kupić płytę CD z ulubioną muzą i puszczać ją sobie kiedy tylko dusza zapragnie.
Za 50 – 100 złotych można sobie pójść do teatru. Znam takich, dla których to świetna rozrywka.
Telewizja jest PRAWIE za darmo. Wystarczy nauczyć się wytrzymywać jakoś bloki reklamowe. Znam takich, którzy kochają telewizję i nie wyobrażają sobie bez niej życia.
Jest też sporo rozrywek zupełnie darmowych. Tak naprawdę największe przyjemności w życiu zazwyczaj są darmowe, trzeba tylko odpowiednio o nie zadbać i poświęcić im chwilę czasu.
No właśnie – czas.
„Zwykły człowiek™” ma nie tylko ograniczoną ilość kasy. Ma również ograniczoną ilość czasu przeznaczonego na rozrywkę.
Co wybierze? Na co się zdecyduje? Komu lub czemu poświęci swój czas i swoje cenne 25 złotych.
Wybór nie jest dzisiaj łatwy, bo możliwości spędzenia miłego wieczoru jest sporo. Twój film nie konkuruje tylko z innymi filmami w kinie. Konkuruje ze wszystkim wymienionym powyżej przyjemnościami, a wcale wszystkiego nie wymieniłem.
I teraz drogi scenarzysto, reżyserze, producencie, autorze odpowiedz sobie na pytanie: Jaki film zrobić, napisać, wymyślić, wyreżyserować, żeby wygrać tę morderczą konkurencję?
Trudne pytanie.
Dlatego tak wielu od niego ucieka.
Skupienie w zgiełku
Opublikowane: 24 marca 2011 Filed under: Kreatywność, Media, Życie | Tags: Alchemia Kreatywności, cisza, Kreatywność, Media, myślenie, skupienie, twórczość, zgiełk 9 KomentarzyMamy czasy, w których niełatwo się skupić.
Niełatwo się nad czymś pochylić w spokoju, przemyśleć coś gruntownie i ekskluzywnie. Niełatwo również znaleźć sensowne miejsce wolne od zgiełku, żeby po prostu pobyć chwilę sam na sam ze swoimi myślami.
Niełatwo zatrzymać się nad czymś dłużej, wejść w coś głębiej, zrozumieć coś do końca, przestudiować sprawę gruntownie.
Cały otaczający nas świat stara się stworzyć w zdumionej widowni wrażenie pędzących wydarzeń, myśli i wypowiedzi. Dobrze ustawione głosy atakują nas kolejnymi mocnymi zdaniami wypowiadanymi w telewizji i radiu. Strumień obrazów i dźwięków czaruje nas swoją sugestywnością i dramatyzmem. Wbite w nas wielkie oczy prezenterów telewizyjnych hipnotyzują swoim ważnym, rzekomo, niezbędnym i unikalnym przekazem.
Z gazet, magazynów i internetu wylewa się potok słów, zdjęć i grafik. Żadna nie jest warta tego żeby ją przegapić. Żadna! Tym bardziej, że jutro jest już przestarzała, niemodna i passe.
Nagłówki krzyczą. Politycy używają największych możliwych słów do komentowania rzeczy codziennych, doraźnych i mało istotnych.
W tym zgiełku pełno jest niestety zdawkowości.
Wszystko jest ledwo liźnięte, niezgłębione i niezanalizowane. Zasygnalizowane zaledwie, bo na zgłębienie i analizę nie ma czasu. Jutro będą nowe wydarzenia, nowe komentarze, nowe apokalipsy.
Jednak czasami trzeba się skupić.
Trzeba pomyśleć o tym, co ważne. Trzeba stworzyć coś, czego wcześniej nie było. Trzeba coś zrozumieć.
Dlatego trzeba mieć w sobie siłę na wyłączenie zgiełku i skupienie się na jednej sprawie.
A zaletą dzisiejszych czasów jest między innymi to, że zgiełk bardzo łatwo daje się wyłączyć.
A jednak Umberto Eco miał rację
Opublikowane: 15 lutego 2011 Filed under: Filmy, Życie | Tags: Arystoteles, film, Imię róży, komedia, Kryminał, Krytyka, Literatura, poetyka, ponuractwo, Powieść, Umberto Eco 35 Komentarzy
Pamiętacie „Imię róży”? To fajny film i niezła książka. Solidny kryminał ozdobiony smacznym, średniowiecznym sosem, który w książce przyjmuje rozmiary całkiem sporego mediewistycznego wykładu o heretykach, inkwizycji, katolicyzmie i obyczajowości średniowiecznej Europy.
Ale oczywiście najsmaczniejsza jest intryga kryminalna. Bez niej nie byłoby ani tej powieści, ani filmu.
Dlaczego przywołuję to dziełko?
Bo doświadczyłem ostatnio czegoś ciekawego na własnej skórze. I to coś zmieniło moją perspektywę patrzenia na książkę Umberto Eco. Po wielu latach od jej przeczytania.
Otóż, zawsze uważałem napęd dramaturgiczny tej historii za najsłabsze jej ogniwo. Intuicja mówiła mi, że motywacja działania zabójcy w tej powieści (i filmie) jest mocno wątpliwa i mało wiarygodna dla współczesnego odbiorcy. Teraz wiem, że się myliłem. I pozwólcie mi wyłuskać dlaczego.
Coś dla ciała, coś dla du**y
Opublikowane: 18 grudnia 2010 Filed under: Scenopisarstwo, Technologia, Życie | Tags: ergohuman, ergomax, ergonomia, fotel, komputer, kręgosłup, pisanie, Recenzja 29 Komentarzy
Jakiś czas temu pisałem tutaj o bólu kręgosłupa. Jest on zdaje się nieunikniony dla kogoś, kto dużo pracuje na siedząco. A ja tak właśnie często pracuję.
Doszedłem zatem do wniosku, że oprócz zaaplikowania sobie odpowiedniej dawki ruchu, który jest najlepszym lekarstwem na wszystko, kupię sobie dobry fotel do siedzenia przed ekranem komputera.
Nigdy nie miałem dobrego fotela. Zawsze siedziałem na czym popadło. I to, zdaje się, nie było rozsądnym pomysłem. Po napisaniu niezliczonej ilości scenariuszy filmowych i dwóch powieści, sytuacja dojrzała do zmian. A właściwie stan mojego kręgosłupa dojrzał do radykalnych decyzji.
I z taką myślą rozpocząłem moje desperackie, internetowe polowanie na „dobry fotel”.
W końcu go znalazłem i kupiłem.
Właśnie na nim siedzę. Siedzę na nim od paru tygodni i muszę się z Wami podzielić moimi wrażeniami z tego siedzenia.





